Sympatyczny Szwed tym samym spędzi swój piąty sezon w żółto-niebieskich barwach. W żadnym innym klubie w Polsce nie spędził tyle czasu. W latach 2013-2015 musiał walczyć o miejsce w składzie, a w tym roku ściągnięty był w trybie awaryjnym ze Zdunek Wybrzeża Gdańsk, gdy kontuzji doznał Krzysztof Kasprzak. Zapowiada się jednak, że najbliższe rozgrywki będą dla niego zupełnie inne niż dotychczas.
– Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie wszystkich zawodników da się zatrzymać. Linus dostaje w tym sezonie może nie tyle kredyt zaufania, ale stawiamy na niego w podobny sposób, jak w poprzednich latach z tą różnicą, że nie przewidujemy walki o skład. Była przecież taka konfiguracja z Gapińskim, Świderskim i Sundstroemem, gdzie jeden z nich musiał odpaść. Stwierdziliśmy, że nie wpływało to za dobrze na żadnego z zawodników, bo każdy z nich wiedział, że przy słabszym występie w następnych zawodach nie pojedzie, a to budzi myśli i działania, które nie powodują większej motywacji, a jedynie zwątpienie w swoje możliwości. Nie buduje to relacji na linii zawodnik-trener. Linus jest na takim etapie, żeby rywalizować z powodzeniem na torach Ekstraligi, co pokazał już w minionych sezonach. W tym roku, jako zawodnik oczekujący, poza jednym meczem we Wrocławiu, zdał egzamin – przyznał trener Stanisław Chomski.
Szkoleniowiec wierzy, że gwarancja startów pozwoli 27-latkowi jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła i pójść w ślady Nielsa Kristiana Iversena, który największe sukcesy święcił właśnie w Stali. – Efekt powinien być zgodny z oczekiwaniami jego i naszego klubu – dodał opiekun gorzowskiej drużyny. Jak się okazuje, reprezentant Trzech Koron był pierwszym wyborem klubu z Gorzowa. – Był brany pod uwagę w kontekście składu. Trudno było mu jednak przypisywać rolę, którą będzie pełnić. Po odejściu dwójki naszych zawodników było wiadomo, że jeżeli mamy do wyboru kilku żużlowców, którzy opuszczają kluby z różnych względów, to nasza wzajemna znajomość z Linusem, jego determinacja, chęci oraz wola rywalizacji i wykazania swojej przydatności dla zespołu w Stali Gorzów spowodowały, że łatwiej było na niego postawić. Linus jest w podobnym wieku, co Iversen. Jego średnia w Elitserien była wysoka i daje do myślenia, że ten zawodnik ma potencjał. Jeżeli będzie czuł, że ufamy mu i dajemy możliwość regularnych startów w lidze, to liczę na to, że odpłaci nam taką jazdą, jaką byśmy chcieli – kontynuował Chomski.
– Linus jest typowym Skandynawem”, człowiekiem o stałych uczuciach, nie pokazującym emocji. Spełniał rolę bardzo trudną, a nigdy nie dał odczuć, że jest niezadowolony. Akceptował wszystkie decyzje, które nie zawsze są popularne dla zawodników. Jest siedmiu żużlowców i każdy ma swój interes, żeby jak najwięcej jeździć. Taktyka i inne względy decydowały jednak, że mógł startować więcej, ale nie jechał. Trzeba Szwedowi oddać to, że gdy dotknęła nas bieda w postaci kontuzji Krzysztofa Kasprzaka, a była możliwość, by przy zgodzie gdańskiego klubu mógł u nas jeździć, to bez wahania się zgodził. To trzeba docenić. Jego charakter fajnie się komponuje z drużyną, którą będziemy mieli w tym roku – zdradził na koniec trener.
Sam zawodnik bardzo cieszył się z osiągniętego porozumienia – Jestem szczęśliwy, że uzgodniłem warunki ze Stalą na rok 2018. Gorzów jest już jak dom po czterech latach współpracy. W 2017 roku dość niespodziewanie przyszedłem do zespołu i wykorzystałem szansę. Nawet jeśli nie miałem najlepszych spotkań u siebie, to w klubie wierzyli we mnie i będziemy nadal pracować razem. Przeżyłem jeden z najlepszych swoich sezonów. Mnie i mój team czeka jednak ciężka praca w zimie, by dobrze przygotować się na kolejny sezon. Dostałem swoją szansę od Stali i chcę się odpłacić zdobywaniem punktów i walką na torze. Cieszę się, że znów jestem w domu – przyznał Linus. – Bawcie się dobrze zimą i do zobaczenia wkrótce na torze – dodał, zwracając się do kibiców.
„