www.stalgorzów.pl: Mateusz, w ostatnich meczach występujesz jako lider od rzutów w Stali Gorzów. Jak czujesz się w takiej roli?

– Fajnie jest rzucać bramki, ale na pewno oddałbym te wszystkie bramki, które rzuciłem w Płocku, żeby zespół wygrał, żebyśmy chociaż tą jedną bramką byli drużyną lepszą od Wisły II na koniec. Dla mnie naprawdę nie jest istotne, kto kończy akcje celnym rzutem. Cieszę się tak samo, jak koledzy zdobywają bramki. Musimy stanowić kolektyw na boisku i to jest najważniejsze.

 

Przed nami mecz z Koszalinem – beniaminkiem. Jak przygotowujecie się do tego spotkania i czy nie obawiacie się utraty koncentracji?

– Nie, wydaje mi się, że po dobrym meczu w Pucharze Polski, który rozegraliśmy we wtorek, morale troszkę poszły do góry. Na pewno wiemy już, że potrafimy wygrać na wyjeździe potrafimy wygrać, co udowodniliśmy tym meczem. Przełamaliśmy tę złą passę. Będziemy chcieli utrzymać swoją twierdzę, tutaj, w Gorzowie i od razu, od samego początku narzucić swój styl gry. Mam nadzieję, że się nam to uda i od początku pokażemy, kto tutaj rządzi.

 

Jakie są według Ciebie atuty przeciwników?

– Na pewno jest to zespół nieprzewidywalny troszeczkę w ataku, tak, jak zaznaczał trener, z każdej strony jest zagrożenie rzutowe. Trzeba być cały czas skoncentrowanym. Mają bardzo dobrego zawodnika na lewej połówce (mowa o Patryku Kicińskim – dop. red.), który ma na razie najwięcej rzuconych bramek w całej lidze (54 w 7 spotkaniach). To sprawia, że szczególną uwagę będziemy musieli na niego na pewno zwrócić w obronie. Cały czas koncentracja, koncentracja i grać przez 60 minut twardo w obronie, a to na pewno przyniesie pozytywny efekt.

 

Trener wspominał, że mamy problemy zdrowotne. Jak Ty się czujesz?

– Ja się czuję dobrze. Jak trener zawsze podkreślał, piłkarze ręczni to twardzi mężczyźni, „strzelanina, wojny gangów, to chleb powszedni” (śmiech). Wiadomo jednak, że każdy zmaga się z jakimś drobnym lub mniej drobnym urazem czy mikrourazem. Taka jest nasza praca. Wiemy, na co się piszemy, piłka ręczna to jest twardy sport, trzeba zagryźć zęby i walczyć dalej.

Udostępnij