Mecz rozpoczął się od trudnego boju. Gorzowianie na samym początku nie mieli pomysłu na przerywanie akcji drużyny z Koszalina, jednak szybka reakcja trenera Molskiego, który już w dziewiątej minucie zdecydował się na poproszenie o czas i chwilę rozmowy z drużyną, przyniosła efekt. Zmiana obrony z wysunięciem Miłosza Bekisza zrobiła swoje i gorzowianie zaczęli budować przewagę głównie za sprawą kontr w wykonaniu Mateusza Stupińskiego. Sobotni solenizant nie miał sobie równych w tym elemencie i szybko wysforował się na prowadzenie w ilości zdobytych tego wieczoru bramek, czego zresztą nie oddał już do końca meczu. Gorzowianie dobrze radzili sobie w obronie głównie za sprawą Bekisza, Droździka i doskakujących Turkowskiego czy Bronowskiego, a Stal z każdą minutą powiększała przewagę za sprawą wspomnianego Stupińskiego i rozprowadzającego rywali Bartosza Starzyńskiego, który z niesamowitym wyczuciem potrafił wziąć ciężar gry na siebie i indywidualnie zakończyć akcję. Tego wszystkiego nie byłoby jednak również, gdyby nie niedzielny solenizant, Cezary Marciniak, który w bramce już standardowo wyprawiał cuda, łącznie z obronionym rzutem karnym Jakutowicza czy obronami sam na sam.

 

Taka postawa sprawiła, że gorzowianie na przerwę schodzili z wynikiem 17:10, co świadczyło nie tylko o dobrej obronie, ale i o ataku.

 

Drugą połowę gorzowianie rozpoczęli podobnie jak pierwszą, czyli stratą bramki, jednak to tylko zmotywowało Stalowców do cięższej pracy. Wskoczenie na właściwe tory przez Mariusza Kłaka, czy pomoc Marcina Smolarka przy reżyserowaniu gorzowskiej ofensywy, sprawiło, że gorzowianie zaczęli podwyższać przewagę i w pewnym momencie prowadzili nawet 12 bramkami. Do atakujących doskonale dopasowała się obrona, która przez dłuższą chwilę wyłączyła z gry najlepszego strzelca Gwardii – Patryka Kicińskiego, a to za sprawą wysuniętego Bartosza Starzyńskiego czy Miłosza Bekisza. Żółto-niebiescy, niesieni dopingiem niemal kompletu publiczności, z każdą minutą byli bliżsi zwycięstwa, choć nie ustrzegali się błędów i kar, jak na przykład w 45 minucie, gdzie przy karach gości trener Molski zdecydował się na kolejny wariant obrony z indywidualnym kryciem, ale w zamieszaniu powstałym przy tym wariancie, gorzowianie tracili bramki na rzecz takich zawodników jak Tołłoczko czy Goerig. Na szczęście wypracowana wcześniej przewaga nie pozwoliła Gwardii na rozwinięcie skrzydeł i to Stal może się cieszyć z kolejnego zwycięstwa, a sobotni solenizant z niecodziennej liczby zdobytych bramek.

 

Biorąc pod uwagę, że żółto-niebiescy do meczu podeszli z prawdziwym szpitalem, bowiem z wyłączonymi z gry dwoma i dwoma nie do końca sprawnymi zawodnikami oraz mikrourazami praktycznie wszystkich zawodników, to wynik 34:24 jest powodem do podziwu i dumy!

 

Wyniki:

 

 

Gwardia Koszalin: 24 (10)

Rycharski 1, Gryzio – Kiciński 7 (2/3), Goerig 6, Tołłoczko 3, Jakutowicz 2 (0/1), Dzierżawski 2, Szymko 1, Mróz 1, Kamiński 1, Czerwiński, Steege, Hertig, Tałaj, Prudzienica, Urbański

Trener: Piotr Stasiuk

Kierownik: Artur Galas

 

Żółte kartki: Kiciński, Urbański, Prudzienica,

Czerwone karki: Prudzienica

Kary: Mróz, Dzierżawski, Prudzienica (3), Steege

Karne: 2/4

 

Stal Gorzów: 34 (17)

Marciniak, Nowicki – Stupiński 11 (2/3), Starzyński 6 (3/4),  Bekisz 5, Serpina 4, Kłak 2, Chełmiński 1, Bronowski 1, Marcin Smolarek 1, Mariusz Smolarek 1, Turkowski 1, Kryszeń 1, Droździk, Śramkiewicz, Gałat (0/1).

Trener: Dariusz Molski

Kierownik: Łukasz Bartnik

Fizjoterapeuta: Krzysztof Korbanek

 

Karki: Serpina, Stupiński, Droździk,

Kary: Chełmiński, Serpina (2), Bekisz, Marcin Smolarek, Droździk

Karne: 4/7

 

 

Widzów: 500 osób

Sędziowie: KOWALAK Bartosz – MARCINIAK Wojciech (Poznań)

Udostępnij