Patryk Kiciński to aktualny lider nie tylko Gwardii Koszalin, ale całej ligi. Zdobycie 54 bramek w 7 meczach daje dość dobrą średnią na poziomie 7,7 strzelonej bramki na mecz. W Gorzowie jednak lider gości nie miał zbyt wiele chwil na popisanie się, mimo największej liczby rzuconych bramek wśród przyjezdnych – 7. – Liczyliśmy na więcej, byliśmy naprawdę bojowo nastawieni – powiedział „na gorąco” tuż po meczu.

 

Gorzowianie tego dnia pokazali się z lepszej strony, mimo nieunikania wszelakich błędów. Co według rywali zadecydowało o wyniku spotkania? – Błędy własne przede wszystkim. To one spowodowały, że rywal odskoczył i już nie było szans ich dogonić – wyjaśnił. Kiciński zauważył również konsekwencję i skupienie w grze gospodarzy. – Wykorzystywali każdy nasz błąd. Grali szybką kontrą i praktycznie właśnie to robiło przewagę – podkreślił, wyróżniając jednocześnie etatowego egzekutora takich sytuacji, Mateusza Stupińskiego.

 

Spotkanie nie było jednak jednostronne, o czym nie zapominają oba zespoły. Szczególnie wyrównany był początek meczu, w którym goście mocno napsuli krwi gorzowianom. – Na początku trzymaliśmy się równo, nasza gra wyglądała dobrze, tylko później zdarzała nam się seria błędów i tak jak mówię. Gorzowianie wyszli na początek na pięć bramek do przodu, a później konsekwentnie powiększali tę przewagę – wyjaśnił Kiciński.

 

Mecz z Gwardią Koszalin należy już do przeszłości, choć w Gorzowie długo jeszcze nie zapomni się o tym spotkaniu, a to ze względu na wynik, ale także – albo i przede wszystkim! – dużą liczbę wspaniałych gorzowskich kibiców, zgromadzonych na trybunach.

Udostępnij