Początek meczu był dla gorzowian trudny. Zielonogórzanie „rzucili” się na gości, chcąc zmazać plamę z Pucharu Polski i nie pozwalali żółto-niebieskim dojść do głosu, choć ambicji im nie brakowało. W odpowiednich momentach w bramce interweniował Cezary Marciniak, co nie pozwalało gospodarzom sobotnich derbów na odskoczenie wynikiem od Stali, a ta stopniowo się rozkręcała, by w 15 minucie doprowadzić do remisu, głównie za sprawą świetnej postawy Bartosza Starzyńskiego na rozegraniu i celnych rzutach Oskara Serpiny z koła. Powoli też budziła się obrona, reprezentowana głównie przez Miłosza Bekisza czy Dominika Droździka, przy wsparciu bocznych rozgrywających Stali. Do wyjścia na prowadzenie brakowało jednak większej odpowiedzialności za rzucanie bramek od Wiktora Bronowskiego, Adriana Turkowskiego czy Adriana Chełmińskiego i ostatecznie – po nieudanej końcówce połowy dotychczasowego bezbłędnego zwłaszcza w rzutach karnych Mateusza Stupińskiego – gorzowianie na przerwę schodzili z 12 rzuconymi i straconymi bramkami jednocześnie.

 

Druga połowa wyglądała już zgoła inaczej. To Stalowcy przejęli inicjatywę i zaczęli stopniowo kontrolować spotkanie, a do grona rzucających ważne bramki dołączyli Miłosz Bekisz czy Bartek Starzyński. Stal powoli łapała wiatr w żagle na przekór głośno dopingującej publiczności zielonogórskiej i ku radości czwórki kibiców z Gorzowa. Tyle bramek, co w pierwszej połowie nie rzucał już  Jędrzej Zieniewicz, a gorzowianie coraz lepiej radzili sobie z bronieniem się przed utratą bramek z ręki Jasińskiego. Niestety, nie mogło być tak pięknie. W 55. Minucie, kiedy to żółto-niebiescy wyszli już na czterobramkowe prowadzenie i wydawało się, że gospodarze spotkania nie mają recepty na rozpędzających się gości, do nieprzyjemnej sytuacji doszło z udziałem Bartosza Starzyńskiego. Gorzowski podstawowy rozgrywający nieprzyjemnie upadł i długo nie podnosił się z parkietu, trzymając się za kostkę. Po interwencji fizjoterapeuty Bartek przy asekuracji Miłosza Bekisza zszedł z boiska i dalej opatrywany był już poza nim. To było jednak spore utrudnienie dla Stali, która po zmianie za Bartka kompletnie się pogubiła i straciła cztery bramki z rzędu, dwukrotnie tracąc piłkę przez błąd podania. Na niewiele ponad 30 sekund przed końcem meczu ponowna strata piłki i czas poproszony przez Ireneusza Łuczaka nie wróżyły nic dobrego. Gorzowianie jednak zdołali przejąć piłkę, za co ukłony należą się Dominikowi Droździkowi, który natychmiast pognał na kontrę. Niestety, nie dane było mu jej wykończyć, bowiem na 4 sekundy przed końcem został potężnie sfaulowany przez Marcina Jaśkowskiego. Pochodzący z Gorzowa zawodnik KU AZS-u za przytrzymanie ręki rzucającej w tak ważnym momencie meczu zobaczył czerwoną, a następnie po niej niebieską kartkę i musiał opuścić boisko z obietnicą odsiedzenia jednego meczu poza ławką zawodniczą, zaś gorzowianom podyktowano rzut karny. Można by pomyśleć, że wymarzona sytuacja. Nieomylny dotąd z siódmego metra Stupiński podszedł do piłki, jednak los zdecydował o kolejnej dawce emocji dla kibiców obu drużyn, bo sędziowie zmuszeni byli odgwizdać rzuty karne, w celu rozstrzygnięcia spotkania.

 

Do tych Stal długo się zbierała, wybierając spośród siebie najlepszych strzelców, co nie było proste, bowiem dotąd karne były piętą achillesową żółto-niebieskich. Intuicja nie zawiodła jednak szkoleniowca Stali, Dariusza Molskiego, który do tego zadania desygnował Aleksandra Kryszenia, Mateusza Stupińskiego, Mariusza Kłaka, Dominika Droździka i Mariusza Smolarka, w bramce pozostawiając oczywiście Cezarego Marciniaka, który w Stali wciąż jest jedynym w pełni sprawnym bramkarzem. I stało się, Cezary obronił pierwszy rzut bez większego trudu, a Kryszeń z uśmiechem i pewnością siebie pokonał bramkarza gości. Następnie do rzutów podeszli Kociński i Stupiński, którzy oddali celne rzuty, choć niewiele brakowało bramkarzowi z Zielonej Góry, by sięgnąć piłkę rzuconą przez Stupę. Następnie rzucał Droździk i ten również bez problemu poradził sobie z bramkarzem gospodarzy, tymczasem drugi rzut wyłapał Marciniak, zatrzymując Huberta Kulińskiego. Wszystko zależało od postawy Mariusza Kłaka, który podczas treningów nie był szczególnie dysponowany w rzutach karnych. Tym razem jednak się nie pomylił i to gorzowianie mogą świętować triumf w najbardziej emocjonującym spotkaniu jak dotąd w tym sezonie!

 

Wyniki:

 

KU AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego: 24 (12) [2]*

Kwiatkowski, Wieczorek – Zieniewicz 11, Jasiński 5, Sroczyk 3 (1/1), Jaśkowski 3 (1/1), Szarłowicz 2, Orliński, Kociszewski, Więdłocha, Polito, Mieszkian, Nowicki, Łukaczyn, Całupka, Kuliński.

Trener: Ireneusz Łuczak

II trener: Łukasz Jacykowski

Fizjoterapeuta: Maciej Pohl

 

Żółte kartki: Mieszkian, Zieniewicz, Szarłowicz

Niebieska kartka: Jaśkowski

Kary: Zieniewicz (2)

Karne: 2/2

 

 

Stal Gorzów: 24 (12) [4]*

Nowicki, Marciniak – Stupiński 8 (6/7), Serpina 7, Bekisz 3, Starzyński 2, Chełmiński 2, Kryszeń 1, Bronowski 1, Droździk, Turkowski, Marcin Smolarek, Mariusz Smolarek, Kłak, Gałat, Śramkiewicz.

Trener: Dariusz Molski

Kierownik: Łukasz Bartnik

Fizjoterapeuta: Krzysztof Korbanek

 

Kartki: Serpina, Bronowski, Stupiński,

Kary: Bekisz (2), Serpina

Karne: 6/7

 

Sędziowie: Mariusz Marciniak – Piotr Radziszewski

*W karnych lepsi okazali się gorzowianie. Cezary Marciniak wyłapał dwa z czterech rzutów, tymczasem żółto-niebiescy rzucili wszystkie 4 bramki.

Udostępnij