Mecz w Żukowie to różne oblicza gorzowskiej Stali. Żółto-niebiescy zaliczyli trudny początek, w którym dali rywalom broń do ręki i tracili już 6 bramek, jednak determinacja i szybkie reakcje na sytuację na boisku dały efekt. Stal wróciła po pierwszej połowie z dalekiej podróży i zaatakowała rywala z nową wiarą w sukces. – Tak, zgadzam się. To, co graliśmy w pierwszej połowie, wołało o pomstę do nieba. Nie wiem, czy myśmy w ogóle jakąkolwiek piłkę obronili. A nawet jeśli, to niedużo. Strata 16 bramek… raczej tego nie robimy. Statystycznie patrząc, musielibyśmy stracić w całym meczu 32! Dawno tylu bramek nie straciliśmy. Na szczęście druga połowa diametralnie inaczej. Już pod koniec drugiej połowy zmieniliśmy system obrony, ustawienie i ono pomału zaczynało funkcjonować. Wybiliśmy zespół z Żukowa całkowicie z gry, z rytmu i to zaskutkowało. Zmieniliśmy też charakter gry w ataku i to szło, więc postanowiliśmy grać to do samego końca. Udało się. Parę zmian, parę sytuacji zaskakujących gospodarzy, bramka z każdej akcji w ataku, więc po co zmieniać więcej? Wprowadziliśmy do gry kilka wariantów mocno przećwiczonych i wyćwiczonych. Stąd się wziął rezultat na końcu – powiedział tuż po spotkaniu szkoleniowiec gorzowskiej ekipy, Dariusz Molski.

 

Gorzowianie w końcu mogli liczyć na wsparcie zawodników, którzy w minionym sezonie stanowili jedna z głównych sił rzutowych, czyli choćby na świetnie tego dnia dysponowanego Adriana Turkowskiego. – Na szczęście i w końcu Adrian przypomniał sobie, że ma rękę. Powiedziałbym, że w samą porę, bo nie mamy pola manewru przy rotowaniu składem. Dzisiaj wszyscy jednak zagrali. Super zawody w pewnym momencie zagrał Krzyś (Krzysztof Nowicki – dop. red.), wbił się w mecz i zafunkcjonowało. W drugiej połowie straciliśmy tylko 8 bramek. To już jest „coś” – wyjaśnił trener Stali.

 

Diametralna różnica między grą Stali była wyraźna w wyniku. Strata 16 bramek i zaledwie połowy z tego w drugiej części spotkania pokazuje, że Stal świetnie przepracowała przerwę i odnalazła właściwą drogę do pokonania Żukowa. – Obrona na 8 bramek w drugiej połowie? Rewelacja. O czym tutaj mówić, liczby mówią same za siebie. W szatni w pewnym momencie powiedziałem, że my tego meczu nie możemy przegrać, mimo że słabo graliśmy pierwszą połowę. Był moment mobilizacji, próbowałem pobudzić drużynę. Czy to zdało egzamin – nie wiem, ale zaskoczyło. Fajnie. Cieszę się, bo w 12,5 wygraliśmy mecz! – zakończył trener Molski.

Udostępnij