www.stalgorzow.pl: Kamil, to już szósta edycja turnieju. Jaka jest właściwie idea Waszego świątecznego grania?

Kamil Hanuszczak: Co roku przyświeca nam ta sama idea – spotkanie ludzi, którzy są zaangażowani w piłkę ręczną w Gorzowie, a którzy wyjechali poza Gorzów. Chcemy, by ci wszyscy ludzie mogli się razem spotkać. Nie chodzi o tych ludzi, którzy tutaj grają w I czy III lidze, bo oni widują się na co dzień w Gorzowie. Mówimy tu już o takich osobach jak na przykład Tomek Musiałowski, Rzewińscy, Filip Kliszczyk, Szymon Piechowiak, Arek Bossy, który teraz jest w Szczecinie… i wielu innych ludzi, którzy kiedyś grali w Gorzowie, ale także chodzi też o tych starszych ludzi, którzy byli obecni przy piłce ręcznej. Na przykład Marian Robak, starego „Gumę” (Jacek Gumiński – dop. red.). Chcemy, żeby ta rodzina piłki ręcznej, która jest w Gorzowie, wbrew pozorom bardzo duża, mogła się spotkać, pośmiać.

 

Wymieniłeś całe grono osób, ale chyba wychowanków – piłkarzy i piłkarek ręcznych – jest jeszcze więcej?

– Z piłkarek ręcznych można wymienić choćby Aleksandrę Cincio, Magdę Kłos, Gosię Stasiak i to chyba na tyle jeśli chodzi o piłkarki, natomiast piłkarzy ręcznych… Gdyby nie UKS Miś to w Gorzowie w pewnym momencie nie mielibyśmy żadnego szkolenia. Ten klub tak naprawdę uratował piramidę szkoleniową, którą teraz Stal Gorzów się wspiera, by móc wejść do ekstraklasy, bo takie są wymogi. Kiedyś była jeszcze szkoła podstawowa nr 15 i 16, stara „dwójka”, gdzie jakieś zajęcia z piłki ręcznej się odbywały, ale tak naprawdę, gdyby nie „Miś”, to nie mielibyśmy swoich wychowanków. A oni porozjeżdżali się po całej Polsce. Bracia Krzyżanowscy są gdzieś za granicą, Arek Bossy może nie jest naszym wychowankiem, ale do szkoły średniej przyszedł do nas do Gorzowa ze Świebodzina. Robert Fogler, Tomek Gintowt, Marek Baraniak – grają w Poznaniu w Grunwaldzie… „swoich” ludzi mamy pełno wszędzie.

 

Turniej odbędzie się w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. To optymalna data?

– Data nie zmienia się tak naprawdę od początku istnienia tego turnieju, poza jednym wyjątkiem, kiedy graliśmy w innym terminie, tuż przed wigilią, bo ta była w niedzielę, można to było zrobić szybciej, ale tak już się przyjęło, że ten drugi dzień świąt zbierają się ludzie całymi rodzinami i wszystkim to pasuje, bo wtedy wszyscy jeszcze są na miejscu. Wiele osób pytało: Może to zrobić między świętami a Sylwestrem? Może to zrobić w Nowym Roku?, ale w momencie sprawdzania terminów wychodziło, że tak naprawdę jest to jedyny termin, w którym naprawdę zbierze się większość zawodników i zawodniczek, bo po prostu będą w tym czasie na miejscu. Drugi dzień świąt jest optymalną datą.

 

Spotkanie w rodzinnej atmosferze to jedno, ale gdzieś z tyłu głowy jest chyba także rywalizacja sportowa? No i chyba nagrody?

– W tym roku nie mamy w ogóle sponsora i realizujemy to wszystko ze składek i własnych, prywatnych pieniędzy, więc jest bardzo trudno. Na szczęście okazało się, że prezes Lubuskiego Związki Piłki Ręcznej, pan Bronisław Maly, wspiera naszą inicjatywę i ofiaruje nam jeden puchar dla zwycięzcy i medale dla najlepszych trzech drużyn. Ja standardowo mam też gadżety w postaci smyczek i innych symbolicznych rzeczy. Ale tu nie chodzi o nagrody, tylko o to, żeby w momencie spojrzenia na tę smycz przyszło zawodnikowi do głowy, że się z nami spotkał, grał i to jest stąd. Nagrodą jest to, że możemy się wszyscy razem spotkać. Wiele osób już w sierpniu pisało do mnie i pytało, co w tym roku z turniejem, bo nic się w tej sprawie jeszcze nie działo. Powiem szczerze, że niewiele brakowało, a on by się po prostu nie odbył, ale wolę poświęcić prywatne fundusze, czas i wysiłek, żeby ci ludzie mogli się razem spotkać, niż później mieć niesmak, że nie zrobiłem wszystkiego, co się dało i odebrałem im ten „fun” ze spotkania, gry i wspólnego pośmiania się.

 

Jak wygląda formuła turnieju w tym roku?

– Turniej planujemy rozpocząć o godzinie 10, żeby ludzie już wtedy zaczęli się zbierać, będzie rozgrzewka. O 10:40 rozpoczynamy pierwsze mecze. Otwarcie turnieju, krótkie podsumowanie tego, co było, co planujemy i tak dalej. Następnie faza grupowa, faza pucharowa, finał i o trzecie miejsce. Planujemy skończyć turniej około godziny 16.00, natomiast nie jest to sztywna godzina, bo nie traktujemy tego turnieju aż tak mocno poważnie. W którymś roku nawet zakończyliśmy rozgrywki na fazie grupowej, bo uznaliśmy, że jesteśmy już zmęczeni, zakończyliśmy wcześniej. Podchodzimy do tego z odrobiną rezerwy i śmiechu, ale nie oszukujmy się. Jesteśmy piłkarzami ręcznymi i rywalizację mamy we krwi. Drużyn jest 7.

 

Czy to jest turniej otwarty dla kibiców?

– Tak, oczywiście, nawet zachęcam, by kibice przyszli do hali, posiedzieli z nami w świątecznej atmosferze. Jest tam naprawdę bardzo rodzinnie, można sobie porozmawiać z każdym, pośmiać się, zapraszam.

 

A autografy też będą?

– Jeśli uda się namówić zawodników Stali czy innych, to jak najbardziej.

Udostępnij