Gorzowianie nie zanotowali udanej końcówki roku 2017, przegrywając mecz z Nielbą Wągrowiec. Trudności stanowiły przede wszystkim kontuzje, które przez czas świąteczny miały szanse na podleczenie. Teraz żółto-niebiescy wracają do rozgrywek i na sam początek czeka ich niesamowicie trudny bój. W jakiej formie podejdą do spotkania z Pomezanią Malbork? – Okaże się w sobotę. Wydolnościowo jesteśmy sprawni, bo sprawdziany, które zrobiliśmy, wyszły naprawdę dobrze. A dokładniej mówiąc nie wyszły gorzej niż latem, a licząc to, że była przerwa świąteczna, trzeba było robić dwa dni przerwy, trzy dni treningów, znów dwa dni przerwy, to chyba dobrze. Ponadto wszyscy pogubili wagę, co przy okresie świątecznym i noworocznym wcale nie jest łatwe. Wzmocnili się i to od razu widać było przy ich parametrach. Drużyna nie jest już taka rozlazła, jaka była przy końcówce rozgrywek w zeszłym roku, a była taka, ponieważ po prostu nie trenowali, gdyż było mnóstwo kontuzji i forma zaczęła uciekać. Zawodnicy zmobilizowali się i to na razie w miarę dobrze wygląda. Natomiast jak to będzie w Malborku? Nie wiem – powiedział szkoleniowiec gorzowskiego zespołu, Dariusz Molski.

 

Gorzowianie już od 2 stycznia trenują w hali przy Szarych Szeregów, próbując przygotować się na dalsze trudy sezonu, które w tym roku są wyjątkowe. Do świąt wielkanocnych żółto-niebiescy nie mają praktycznie żadnej przerwy, zaś i wtedy zbyt długo nie będą mieli okazji poświętować. Teraz jednak skupiają się na najbliższym rywalu. – Gry między sobą na treningach są trochę oszukańcze. Nie ma takiej motywacji, jak na meczu z przeciwnikiem. Boisko nas zweryfikuje, powie, gdzie jesteśmy i jak gramy – podkreślił trener Stali.

 

Żółto-niebiescy przed świętami mieli ogromne problemy zdrowotne, a określenie stanu fizycznego drużyny jako „szpital” doskonale oddawało stan zawodników. Czy wszyscy do meczu z Malborkiem będą w stanie dojść do pełni sprawności? – Ta dyspozycja jest zdecydowanie lepsza. Bartek Starzyński powoli zaczyna myśleć o bieganiu z piłką. Myślę, że na wyjazd pojedziemy 16-stką, wszystko dobrze pójdzie i nikomu nic się nie stanie – wyjaśnił Dariusz Molski.

 

Przeciwnik Stali to drużyna, która w tym roku zdecydowanie zaskakiwała. Najpierw bardzo słabą dyspozycją na początku sezonu, kiedy to przegrywali mecz za meczem i to w bardzo słabym stylu, a następnie zdecydowaną odmianą i wygraniem kolejnych spotkań już w dość pewny sposób. Jakim rywalem jest tak naprawdę ta drużyna? – Ja przed sezonem powiedziałem, że to jeden z moich faworytów do wygrania tej ligi. Start był fatalny, chyba 5:0 w plecy było. Później pokazali już, że to mocny zespół. Są groźni. Chcieliśmy ten mecz przełożyć z nimi jeszcze na grudzień, nie zgodzili się. Dlaczego? Bo jasno powiedzieli, że chcą nam dołożyć. I to jest czerwone światełko, że podchodzą do nas bardzo poważnie i musimy być na tym meczu bardzo skoncentrowani – zapowiedział szkoleniowiec gorzowskiej ekipy. – Aczkolwiek popełnili błąd taktyczny, bo w tamtym okresie my już nie byliśmy nawet krwawiący, tylko padłe zwierzę, a oni byli w gazie. Jak będzie teraz? Zweryfikuje boisko – dodał.

Gorzowianie wiedzą o sile rywala, jego słabych i mocnych stronach, których – jak się okazuje – jest całkiem sporo. To Pomezania jest faworytem tego meczu, ale gorzowianie nie zamierzają położyć się przed przeciwnikiem. – Jedziemy powalczyć o zwycięstwo. Natomiast jak to będzie się układało? Trudno mi powiedzieć. Przeciwnik jest naprawdę z najwyższej półki, a my nie wiemy na dobrą sprawę gdzie jesteśmy – zakończył szkoleniowiec Stali.

 

Gorzowianie do meczu z Malborkiem przystąpią już w sobotę o 18.00. Na relację z wyjazdu i live z meczu zapraszamy oczywiście na fanpage Stali oraz na stronę klubową! Czy Stal dobrze wejdzie w rok? Przekonamy się już niedługo!

Udostępnij