Jakiś czas temu rozmawialiśmy o przygotowaniach JUST FUN GUKS Speedway Wawrów. Od tamtego czasu trochę się jednak zmieniło. Jak obecnie one wyglądają?

Paweł Parys: Od czwartku do niedzieli byliśmy na mini-zgrupowaniu w Lądku Zdrój tak naprawdę w komplecie dziesięciu zawodników. Brakowało jedynie Wojtka i Jacka Fajferów. Nieznana jest ich przyszłość w kolejnym sezonie, ponieważ Wojtek może będzie przechodził na duży tor, może nie. Pojeździliśmy trochę na nartach, poćwiczyliśmy, a przede wszystkim pobyliśmy razem w klubowym gronie, bo nie zawsze jest taka możliwość. Pierwszego dnia na stoku część chłopaków jeździła, a część zbierała dopiero pierwsze szlify. Efekty są zadowalające. Później atakowaliśmy coraz większe góry. Po zajęciach na stoku narciarskim wróciliśmy do hotelu, zjedliśmy kolację i po niej odbyliśmy jeszcze siłowe zajęcia w salce. Dochodziły do tego zajęcia w terenie, basen. Na co dzień trenujemy natomiast swoim stałym cyklem – wtorkowy basen i piątkowa sala gimnastyczna. Coraz większa jest ta intensywność, bo coraz starsza jest nasza grupa chłopców. W związku z tym, że to doświadczenie jest coraz większe, postanowiłem dorzucić chłopcom bieganie. Robimy to w każdy wtorek przed basenem. W tej chwili dochodzi to już do 5-6 kilometrów. Jak dla chłopców w tym wieku całkiem nieźle to wychodzi.

 

Niektórzy zawodnicy na swoich profilach w portalach społeczniościowych pokazują, że mocno przygotowują się również na własną rękę. Trener kontroluje to w jakiś sposób?

– Nikogo nie ograniczam, jeżeli ktoś chce dołożyć sobie aktywność. Chłopcy, którzy nie mają okazji ćwiczyć z nami, jeżdżą np. na zajęcia z piłki nożnej. Również ci, co z nami trenują, mają jeszcze swoje zajęcia w salach gimnastycznych, z fizjoterapeutami. Tej aktywności nigdy za wiele. Wszystko jest kontrolowane. O każdym z takich treningów wiem. Do tego dość regularnie grupa chłopców spotyka się na torze motocrossowym. Treningi te nie podchodzą bezpośrednio pod piecze klubowe, ale kiedy tylko mam chwilę czasu, to zajeżdżam do nich i patrzę, jak chłopaki się rozwijają. Przez całą zimę większość z nich ma kontakt z motocyklem crossowym, który – jak dobrze wiemy na przykładzie Bartosza Zmarzlika – jest doskonałym uzupełnieniem treningu. Nie wszystko da się też wytrenować na samym torze.

 

To, co dzieje się wokół tych dzieci, to ogromna zasługa zaangażowania ich rodziców?

– Naprawdę warto to docenić, bo zaangażowanie jest bardzo duże. To, że byliśmy na obozie, to w 90 procentach kwestia rodziców. Klub dołożył się w sposób organizacyjny, ale cała inicjatywa i logistyka jest po stronie rodziców. W większości robią to dla swoich dzieci. Cieszymy się też, bo rozumieją, że trzeba dać wiele od siebie, żeby kiedyś z tego ziarna były jakieś plony. Bardzo fajnie układa się współpraca na linii rodzice-klub i rodzice-trenerzy oraz sami rodzice między sobą. Jako trener jestem w stu procentach zadowolony z tego, co się teraz dzieje i w jakim kierunku to idzie.

 

Jak wyglądają sprawy sprzętowe u miniżużlowców?

– Wielu z naszych zawodników w przyszłym roku będzie zmieniało klasę. Większość przesiada się na motocykle o większej pojemności i warsztaty cały czas są dozbrajane. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Myślę, że każdy w swoim zakątku domowym coś dopracowuje i z początkiem nowego sezonu każdy zaskoczy nas jakimiś nowinkami w sprzęcie.

 

Forma zawodników w przygotowaniu, a co z obiektem w Wawrowie? Wszyscy pamiętamy zeszłoroczny pożar. Czy wszystko gotowe po odbudowie?

– W tej chwili obiekt jest gotowy. Poza tym, że został wyremontowany, to został także w dużym stopniu zmodernizowany. Nie chcę mówić, że dobrze się stało, ale każdy medal ma dwie strony. To takie szczęście w nieszczęściu. Również dzięki pomocy wielu instytucji udało się to odnowić i w tej chwili stoi na naprawdę fajnym poziomie. Zapraszamy wszystkich na zawody w przyszłym roku!

 

Fot.: Facebook JUST FUN GUKS Speedway Wawrów

Udostępnij