Turniej im. Ryszarda Straszyńskiego w Gorzowie odbył się już po raz ósmy, a młodzieżowcy gospodarzy pokazali wielką siłę, wygrywając w jednej z kategorii wiekowych każdy swój mecz i ostatecznie cały turniej. Co o przedsięwzięciu powiedział trener i prezes UKS-u Miś, Janusz Szopa? – To była już ósma edycja turnieju, UKS Miś wystartował tam w dwóch kategoriach, młodzik młodszy i młodzik. W tej drugiej kategorii wygraliśmy, ten młodszy zespół, który trenuje dopiero od roku, zajęliśmy ostatnie miejsce, ale uważam, że nasze występy w meczach mogą się podobać. Celem tego turnieju przede wszystkim jest propagowanie piłki ręcznej wśród młodzieży, pokazanie się środowisku gorzowskiemu. Jesteśmy, istniejemy i można z nami trenować – powiedział. – Dodatkowo mamy kilku chłopaków, którzy rokują nadzieję na to, że w przyszłości, może nie bezpośrednio od razu do pierwszego zespołu, ale kiedyś mogą stanowić o jego sile – dodał.

 

Gorzowska Stal od samego początku wskrzeszenia drużyny ligowej piłki ręcznej powtarza, że chciałaby się opierać na wychowankach. Ku temu jeszcze daleka droga, jednak kolejne osiągnięcia i turnieje, a także wizja możliwości sprawdzenia się w III lidze wielkopolskiej, motywują młodzież z Gorzowa do podnoszenia swoich umiejętności. – Ta grupa, która aktualnie stanowi sporą część Stali II Gorzów, to junior młodszy i junior, a oni w turnieju nie startowali, ale myślę, że dzięki grze w trzeciej lidze bez problemu wygrali ligę wojewódzką, awansują do 1/16 mistrzostw Polski – skomentował gorzowski szkoleniowiec. – Trzecia liga jest dużo mocniejsza niż liga juniorów, widać duży postęp dzięki grze w niej. Uczą się przede wszystkim dużo cwaniactwa, mądrej gry w obronie, na kontrze i grają z przeciwnikiem, który jest fizycznie mocniejszy – wyjaśnił.

 

Gorzowska druga drużyna nie może pochwalić się zbyt wielkimi osiągnięciami, bowiem w ligowych rozgrywkach mają zaledwie kilka spotkań, którymi mogą się pochwalić i zaledwie jedno zwycięstwo. Mimo to, po ostatnich ligowych spotkaniach zbierają coraz lepsze recenzje zarówno od trenera gorzowskiego zespołu, jak i szkoleniowców rywali. – Ostatnie mecze gramy w składzie praktycznie typowo juniorskim, pomagał nam tylko Łukasz Szot. To dodaje im pewności, a dobre opinie tym bardziej motywują – stwierdził gorzowski trener.

 

Żółto-niebiescy w pierwszej lidze mają coraz większe osiągi i cały czas sięgają czuba tabeli, a to wabik na nowych i starych zawodników drugiego składu, a także młodzieżowców. – Kilku zawodników wznowiło treningi. Do tej pory mieliśmy problemy z utrzymaniem zdolnej młodzieży, odchodzili, bo nie mieli gdzie grać, gdyż liga juniorska jest bardzo krótka. Teraz mają szansę rozegrania wielu więcej meczu. 24 mecze to duża dawka grania, a to podnosi umiejętności – wyjaśnił Janusz Szopa.

 

Wyniki szkolenia można zauważyć już także w pierwszym zespole, z którym od kilkunastu tygodni trenuje wychowanek Misia i czynny zawodnik drugiej drużyny, Patryk Jaśko. – Patryk trenuje już z pierwszym zespołem, wiem, że jest brany pod uwagę na wakacje do okresu przygotowawczego na przyszły sezon. Oby tak dalej. Myślę, że na pewno kilku chłopaków może w przyszłości znaleźć miejsce, może nie od razu w pierwszym składzie, ale w szerokim zapleczu pierwszej drużyny – powiedział. O treningach z pierwszym zespołem dobrze wypowiada się również sam wspomniany zawodnik, który czuje, że obecność w pierwszym zespole znacząco podnosi jego umiejętności. – Moja przygoda z pierwszą drużyną zaczęła się od kontuzji bramkarza Stali i trener Molski poprosił trenera Szopę o jakieś zastępstwo. Zostałem wytypowany. Sprawdziłem się i dostałem propozycję przychodzenia na treningi, na co się zgodziłem – powiedział Patryk. – Z drużyną trenuje mi się bardzo dobrze, wszyscy są przyjaźnie nastawieni, a zwłaszcza Cezary i Krzysztof, którzy z trenerem są dość zadowoleni z mojej gry. Poprawiają moje błędy i pomagają mi w dalszym rozwoju. Jest ciężko, ale to dobrze, bo dzięki temu się rozwijam – dodał.

 

Kto jak kto, ale o treningu bramkarskim najwięcej może powiedzieć Dariusz Molski, który sam z powodzeniem grał we wcześniejszych latach na tej właśnie pozycji. Patryk docenia możliwość rozwoju pod jego okiem. – Czuję, że moje umiejętności znacznie się poprawiły, mamy treningi bramkarskie i moja technika się poprawiła. Z niektórymi rzeczami mam jeszcze problemy, ale pracuję nad nimi. Obietnica gry w pierwszym zespole jest niesamowitą motywacją do dalszej, ciężkiej pracy. Będę pracował jeszcze ciężej, żeby być jeszcze lepszym – zapowiedział.

 

Gorzowska piłka ręczna rozwija się od samych podstaw i żółto-niebiescy mają ciekawą perspektywę na przyszłość. Na tę chwilę brakuje jedynie hali widowiskowo-sportowej, by zwieńczyć wysiłki całej rzeszy ludzi i by gorzowski zespół powrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Udostępnij