Żółto-niebiescy od początku przejęli inicjatywę w grze. Każda akcja była przemyślana, a piłka często lądowała w bramce rywali. Grali i rzucali wszyscy zawodnicy Stali, którzy mieli tego dnia powody do zadowolenia. – Jestem zadowolony. Cieszę się, że dostaję coraz więcej szans grania. Mam nadzieję, że to wykorzystałem – powiedział po spotkaniu rozgrywający gorzowskiego zespołu, Wiktor Bronowski. – Jestem zadowolony, bo kto nie jest po wygranym meczu? – zapytał retorycznie Adrian Turkowski, który w tym meczu miał spory repertuar rzutowy, bowiem rzucał z dystansu, z bliska, z biodra… Czy gorzowski prawy rozgrywający ma ulubiony styl rzucania? – Zdarzyło się z biodra czy z bliska, ale ja ogólnie jestem rozgrywającym, mam takie zadanie, że muszę rzucać z daleka, a że czasami uda się wejść w strefę i rzucić bliżej, to to specyfika tej pozycji – wyjaśnił.

 

Gorzowianie nie dali szans gospodarzom spotkania, mimo ambitnej postawy Gwardii, która do końca walczyła o każdą bramkę. Gwardziści nie mieli jednak na Stalowców żadnych argumentów. – Tak. Od początku wyszliśmy do nich twardo w obronie, poszły szybkie kontry, najłatwiejsze bramki. Odskoczyliśmy na początku i do końca mieliśmy inicjatywę – wyjaśnił Bronowski. – Od początku ustawiliśmy mocną obronę, przez którą przeciwnik nie mógł się przedrzeć. Wydaje mi się, że to zaowocowało dużą ilością kontr, które wykorzystywaliśmy. Gdy zobaczyliśmy, że jest duża przewaga, do naszej gry doszedł luz i lepiej nam się grało – dodał Turkowski, zdobywca 7 bramek w tym meczu.

 

Stal od początku sezonu ma swoje silne punkty w postaci obrony i kontry i to właśnie tymi elementami pokonuje rywali w największej mierze. Czy i tym razem defensywa i kontra były znaczące? – Według mnie tak. A gdy odskoczyliśmy na 8-10 bramek, to zawodnicy z Gwardii już podłamali się. Dokończenie meczu to była formalność – skwitował „Bronek”. A co z najsłabszymi punktami Stali? – Na pewno jakieś by się znalazły, ale teraz na gorąco nie wiem, jakie by to były (śmiech) – dodał.

 

Teraz przed gorzowianami bardzo trudne spotkanie z AZS-em UZ, czyli lubuskie derby. Żółto-niebiescy są już myślami przy tym spotkaniu i przygotowują się do tego, by udowodnić, że to oni są mocniejszym zespołem w lubuskiem. Czy zawodnicy Stali pochodzący z Płocka zdążyli już odczuć, czym są lubuskie derby? A może porównują je do innych spotkań? – W Płocku mieliśmy tylko takie miniderby z Mazurem Sierpc, ale to jest na pewno mniej intensywny, mniej promowany w tym kontekście mecz, niż te gorzowskie. Takimi derbami można jednak określić mecze, gdy w juniorach grałem z Vive Kielce, więc wiem, jak trzeba do tego podejść, jak reagują kibice, obiecuję, że nie damy ciała – zapowiedział Bronowski. Podobnie do tego spotkania podejdzie Adrian Turkowski. – Teoretycznie miałem małe derby z Mazurem Sierpc za czasów gry w Płocku, ale nie uważam tego za szczególne derby – powiedział „Turek”. – Zawsze jest to większy smaczek, gra w derbach. Krzyki, ludzie, wiele emocji, szykuje się wspaniałe widowisko! – zapowiedział. – Potrzebujemy trybun, naszego ósmego zawodnika, bez którego na naszej hali gra się ciężej. Wierzę, że nas poniosą – dodał.

Udostępnij