Panie Prezesie, w najbliższą niedzielę Stal Gorzów podejmie na własnym obiekcie drużynę z Częstochowy. Czy Żółto-Niebiescy po raz kolejny pokażą siłę na swoim torze?

Przed nami arcytrudny i arcyważny mecz. Rywal z Częstochowy jest bardzo wymagającym przeciwnikiem z fantastycznie jeżdżącym Lindgrenem oraz innymi, wysoko notowanymi zawodnikami. Do tego meczu przystępujemy osłabieni brakiem Martina Vaculika, ale wzmocnieni obecnością naszych Kibiców oraz Rafała Karczmarza.

Wspomniał Pan, że Martin jest kontuzjowany, nie wystąpi w meczu z Częstochową, ale zaraził swoim entuzjazmem w ostatnich wypowiedziach i można się spodziewać, że niedługo wróci na tor.

Dobre wieści napływają od Martina, leczenie przebiega lepiej, niż przewidywali lekarze bezpośrednio po operacji. To daje nam nadzieję na jego powrót w połowie czerwca, niestety jednocześnie wyklucza to udział Martina w meczu z Włókniarzem Częstochowa oraz Falubazem Zielona Góra. Liczę jednak, że pozostali zawodnicy wejdą na szczyty swoich możliwości, a nasza drużyna osiągnie bardzo ważne zwycięstwo. To są kluczowe mecze, które mogą decydować o awansie Stali do rundy finałowej.

Poza Martinem Vaculikiem z kontuzją zmierzył się główny junior Stali Gorzów – Rafał Karczmarz. Z pierwszych informacji wynika, że ma on zgodę specjalisty na starty w lidze, odbył pierwszy trening. Czy to duży bonus dla Stali Gorzów?

Na pewno powrót Rafała Karczmarza wzmacnia siłę naszej drużyny, jednak w związku z tym, że miał kontuzję na początku sezonu i niewiele jeździł, ciężko ocenić w jakiej będzie dyspozycji. Gdyby był w formie jaką prezentował na koniec poprzedniego sezonu, kiedy zdobywał punkty na seniorach drużyny przeciwnej, wtedy powiedziałbym w ciemno, że jest to wzmocnienie. W tym przypadku powiem, że jest to wzmocnienie w kontekście rywalizacji z juniorami drużyny z Częstochowy. Ale czy Rafał będzie w stanie zdobywać punkty na seniorach rywali? Liczę na to, a przekonamy się o tym już w niedzielę.

Czy mógłby Pan odnieść się do ostatnich słów Trenera Reprezentacji Polski i Włókniarza Częstochowa Marka Cieślaka, który w swojej wypowiedzi skrytykował stan toru m.in. w Gorzowie, stwierdził, że panuje tu moda na tzw. orkę”, tory są dziurawe i niebezpieczne. Czy taka postawa jest strachem przed porażką, czy rzeczywiście Marek Cieślak troszczy się o zawodników?

Polecam więcej zimnej wody, trochę do wypicia, a pozostałą część na rozgrzaną głowę. Wykluczenie Bartka było konsekwencją jego błędu, a nie toru. Gdybyśmy porównali tor w Gorzowie z tym w Warszawie to nasz tor jest nieskazitelny. A przecież tor na Grand Prix szykowali – jak twierdzą organizatorzy – najlepsi z najlepszych. Jednak rozumiem dorabianie ideologii przez Marka Cieślaka; w końcu następny mecz Częstochowa jeździ w Gorzowie. Takie wypowiedzi świadczą o ciężarze gatunkowym tego wydarzenia i rozpoczęciu meczu na długo przed puszczeniem taśmy w górę. Trener Cieślak próbuje już dzisiaj zadbać o to, żeby tor gorzowski nie był atutem gospodarzy. A swoimi wypowiedziami wywiera presję na Ekstralidze Żużlowej oraz Komisarzu i Sędzim zawodów. Mimo tego wierzę, że Ekstraliga wydeleguje na ten mecz osoby, które nie będą zmieniać swoich decyzji jak chorągiewka, w zależności od tego jak Pan Cieślak tupnie.

Z czego to może wynikać oprócz chęci zwycięstwa?

W Częstochowie miasto wsparło Klub ogromną kwotą 3,5 miliona złotych. Z tego powodu jasne jest oczekiwanie przez magistrat na zdobycie medali Mistrzostw Polski. Jest też ciśnienie z zewnątrz wywoływane przez Kibiców i sponsorów, a pod tą olbrzymią presją znajduje się Marek Cieślak, od którego oczekuje się medalu Drużynowych Mistrzostw Polski, którego nie było w Częstochowie od dziewięciu lat.

Co ma Pan do powiedzenia Kibicom?

Drużyna potrzebuje Waszego wsparcia. Przed nami bardzo ważny mecz, który pojedziemy osłabieni brakiem Martina Vaculika. Bądźcie z drużyną i pomóżcie jej odnieść zwycięstwo, które będzie naszym wspólnym sukcesem. Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce. Zawsze Razem.

Udostępnij