Polski Cukier Pomezania Malbork to bezsprzecznie jedna z najsilniejszych zespołów w lidze. Zawodnicy budowy byków, wysocy i silni, a do tego bardzo zgrani, których głównym dowódcą i kapitanem jest Marek Boneczko, dobrze znany w całej lidze obrotowy. Dodatkowo podrażnieni porażką na własnej hali z MKS-em Grudziądz przyjadą do Gorzowa powalczyć o 3 punkty, a jak wiadomo z rozjuszonymi bykami trudno będzie wygrać. – Doświadczenie, doświadczenie i jeszcze raz doświadczenie i ludzie, którzy w lidze mają tego doświadczenia najwięcej. Oni tam decydują o graniu. Mowa przede wszystkim o pozycji kołowego. Serce nie do zdarcia, zdrowie nie do zdarcia i im starszy tym lepiej gra i lepiej dowodzi. To się przekłada na wynik – powiedział trener gorzowskiego zespołu, Dariusz Molski. Jakim więc cudem tak doborowy rywal jest tak nisko, bo zaledwie na 8 miejscu, w tabeli? – Oni mieli kiepski start. Później się wzmocnili i ten zawodnik też na początku nie zaaklimatyzował się dobrze w warunki naszej ligi. Teraz jest ich głównym strzelcem, mówię tutaj o Telepnevie. To ich duża siła ognia. Ponadto na każdej pozycji jest tam człowiek, który może zagrać wszędzie, a na swojej pozycji jest specjalistą. To nie są figuranci. Są groźni w każdym momencie bez względu na to, w którym miejscu na boisku akurat się znajdą. Do tego to są wszyscy potężni mężczyźni. O ile można powiedzieć, że Leszno to gladiatorzy, to tu po prostu są wieże – wyjaśnił szkoleniowiec Stali.

 

Taki rywal już gwarantuje nie lada wysiłek, a dodatkowo gorzowska Stal jest mocno osłabiona na końcu tego sezonu – brakuje aż 5 zawodników, a pozostała 11 wcale nie jest do końca sprawna. – Ja nawet nie jestem w stanie ich policzyć. Chyba jest nas 11 sprawnych. Tak mi się wydaje. Trzeszczą. Coraz więcej ich trzeszczy, ale to są jeszcze tylko albo aż 2 mecze. Trudno, będziemy grali trzeszczący – zażartował pół serio Molski.

 

Tak trudnego pojedynku gorzowianie chyba w tym sezonie jeszcze nie mieli okazji zagrać na własnym parkiecie, choć sytuację kadrową można porównywać do końcówki pierwszej rudny i przegranej z Wągrowcem. Tym razem Stalowcy nie zamierzają oddać punktów na swoim terenie. Jakie są szanse? – Przed meczem zawsze 50/50. Każdy ma równo start i ma tyle samo szans. Sprawdzimy to, zobaczymy czy uda nam się jeszcze raz zaskoczyć przeciwnika, bo specjalnie coś na niego przygotowujemy. Jeżeli nam się uda, powinno być łatwiej przynajmniej na początku. Później się okaże – wyjaśnił Dariusz Molski.

 

Gorzowianie potrzebują każdego możliwego wsparcia czy handicapu. Takim z pewnością będzie wypełniona hala. – Oczywiście! Liczę na nadkomplet! To jest nasz ostatni mecz w domu, żegnamy się z naszą publicznością. Do tej pory można powiedzieć, że ta frekwencja w Gorzowie jest największa w I lidze. Z pełną odpowiedzialnością o tym mówię: Nawet jeśli policzyć zespoły z Superligi, to uplasowalibyśmy się w pierwszej ósemce, a gwarantuję, że sporo klubów zazdrości nam kibiców – stwierdził szkoleniowiec żółto-niebieskich. – To się słyszy z różnych stron, niejeden klub nam Was zazdrości. Dla takich kibiców trzeba dobrze grać i trzeba ich szanować i chcielibyśmy jeszcze dobrze zagrać ten ostatni mecz, by pożegnać się z nimi tak, jak należy – zapowiedział.

 

Koniec sezonu to czas na podsumowania, ale trener Stali nie chce jeszcze wypowiadać się głębiej na ten temat. – Na dokładniejsze podsumowania przyjdzie czas, na pewno będzie trochę przemyśleń i wniosków – zakończył.

Udostępnij