Mecz z Pomezanią Malbork, mimo remisu w regulaminowym czasie gry, można uznać za dobry, a momentami bardzo dobry. Gorzowianie przystąpili bowiem do niego zaledwie w 11 zawodników, z tego dwóch bramkarzy i skrzydłowy nie byli do końca sprawni. W trakcie meczu mięśnie w udzie naciągnął sobie także Marcin Smolarek, co sprawia, że wynik 32:32 i 4:3 w karnych to bardzo zadowalający rezultat. Nie znaczy to, że żółto-niebiescy są do końca zadowoleni z tego meczu. – Można powiedzieć, że taki dziwny był ten mecz. Bardzo wyrównany, ale były przestoje w naszej drużynie. Mieliśmy bardzo dobrą sytuację w końcówce, by do syreny dowieźć wynik, zdarzyły nam się jednak dwa błędy… w tym moje dwa błędy, które przyczyniły się do tego, że padł remis. Na szczęście wygraliśmy to w karnych i jestem zadowolony, że zagraliśmy dobry mecz – ostatni mecz przed naszą publicznością w tym sezonie – i udało nam się wygrać, mimo że po karnych – powiedział po spotkaniu zdobywca 7 trafień, Adrian Chełmiński.

 

Gorzowianie mocno odczuwają wąską kadrę meczową, bowiem na boisku dzieją się różne dziwne rzeczy i ustawienia, a w pierwszej siódemce meczu pojawiają się zawodnicy, którzy do tej pory mieli odrobinę mniej czasu na grę. Czy zawodnicy widzą różnicę? – Jest trochę eksperymentów, które są spowodowane tym, że nie ma 5 zawodników w naszym składzie. Trener robił roszady i jak widać w tym meczu przyniosło to efekty. Wyszliśmy małym składem, który zagrał dobrze, później my z Adrianem Turkowskim dorzuciliśmy coś z tyłu, ta gra jakoś wyglądała, w końcu – powiedział samokrytycznie Chełmiński. Krótka ławka to też pojedynczy zawodnicy na pozycjach, muszący radzić sobie przez zdecydowanie więcej czasu na boisku niż w warunkach optymalnych. O tym mnóstwo może powiedzieć Oskar Serpina, który na parkiecie w sobotę spędził praktycznie cały mecz. – Nie żyję (śmiech). Jest bardzo ciężko, nie ukrywam, że przytkało mnie. Końcówka i ta podwójna kara 2 minutowa to wynik trochę braku siły. Ale nie ma co się dziwić. Cały sezon mamy w nogach. Po tym meczu możemy być z siebie zadowoleni. Chapeau bas dla drużyny. Ten mecz to było zwieńczenie naszej pracy i rozwoju przez cały sezon. Pokazaliśmy jak zwykle charakter, bo nawet zdziesiątkowani jesteśmy groźni i wszyscy muszą się z nami liczyć – skomentował kapitan Stali Gorzów.

 

 

Sukcesu nie byłoby jednak bez doskonałej dyspozycji Krzysztofa Nowickiego w bramce, bowiem – przy rzuconych karnych Stali – to on stał się ojcem sukcesu, wyłapując aż 3 piłki ze strony gości. Taka postawa w polu bramkowym, gdy ma się naprzeciw świetnych graczy z nieprzeciętnym repertuarem rzutów z 7 metrów, zasługuje tylko na brawa. – Czuję się na pewno bardzo szczęśliwy, bo doświadczyłem podwójnej radości – i wygraliśmy, i udało mi się dołożyć do tego zwycięstwa zespołu. Naprawdę się cieszę, że udało mi się pograć. Na pewno chciałbym grać jeszcze więcej, jeszcze dłużej być na boisku, bo jak wchodzę, to pokazuję, że mogę bronić na wysokim poziomie – skomentował Krzysztof Nowicki.

 

Przed gorzowianami ostatni mecz w całym sezonie. Żółto-niebiescy w najbliższy piątek udadzą się do stolicy województwa wielkopolskiego i tam zawalczą ostatkami sił z Grunwaldem Poznań. – Myślę, ze dobrze, że ten sezon już się kończy, bo tak, jak już wspominałem, jesteśmy zdziesiątkowani. Swoje już w nogach mamy. Także cieszę się, że już zbliżamy się do końca, zwłaszcza, że miejsce w tabeli nie jest złe, a powiedziałbym, że nawet bardzo dobre. Jesteśmy zadowoleni, że to już będzie ostatni mecz, ale też z drugiej strony, będzie to pojedynek z podtekstem, bo mecze z Poznaniem charakteryzują się też potężną walką i zawsze jakieś porachunki są z nimi boiskowo-sportowe, więc chcemy z nimi, jak zawsze, wygrać. Może to nie Zielona Góra, ale do Poznania też mamy blisko – skomentował Oskar Serpina. – Mimo że jesteśmy pokontuzjowani, to walczymy o 3 punkty. Nawet jakby nas było sześciu, to też chcielibyśmy wygrać. Chęć zwycięstwa to nasza cecha główna – dodał.

 

Gorzowianie do Poznania udadzą się w piątek, by o 19.00 zmierzyć się z tamtejszym Grunwaldem. Czy uda się wykrzesać dość siły, by postawić się niewygodnemu rywalowi? Przekonamy się już niedługo!

Udostępnij