Końcówka sezonu to zawsze trudny okres dla każdej drużyny sportowej. W głowach ścierają się dwie myśli, że chce się wygrywać wszystko, jak na sportowców przystało, ale z drugiej strony cały sezon mają już w nogach, a w głowach myśl o pięknej pogodzie za oknem i potrzebie odpoczynku. Nie inaczej jest z żółto-niebieskimi, którzy dodatkowo mają jeszcze w głowach ilość kontuzji w drużynie i tym bardziej marzą już o letnim lenistwie. – Czy się cieszę, że to już koniec sezonu? Tak. Nareszcie będą wakacje – powiedział szkoleniowiec gorzowskiej ekipy, Dariusz Molski.

 

Żółto-niebiescy powoli już szukają lżejszych form treningowych, a braki kadrowe muszą uzupełniać młodzieżowcami z drugiej drużyny i UKS-u Miś. Trener Molski zdaje sobie sprawę z tego, że zmobilizowanie swoich graczy nie będzie dużym problemem w najbliższy piątek. Może zaś okazać się nim zdrowie. – Nie jest aż tak trudno się zmobilizować, ale tak, jak sama widzisz, trenujemy już troszeczkę inaczej. Nie ma takiego stresu, napięcie zeszło, w zasadzie zrobiliśmy, co mieliśmy zrobić. Chcemy powalczyć jeszcze o zwycięstwo, bo chcemy spróbować uratować 3 miejsce – powiedział szkoleniowiec Stali. – Wzięliśmy do treningów kilku chłopaków z Misia i przymierzam na stałe do treningów kilka osób. Chcę zobaczyć, co z tego wyjdzie. Jeżeli będzie zrozumienie i będzie chęć pracy, to weźmiemy ich, ale to nie zawsze idzie w parze. Czasami jest tak, że ja mam pobożne życzenia, by u nas grał, ale nie wszyscy tego chcą. Czy jest to spowodowane moją osobą, zespołem seniorów, czy innymi planami życiowymi, nie wiem, ale tę sytuację musimy jakoś uregulować. To powinien być wręcz obowiązek, jeśli nie zaszczyt, tych młodszych zawodników, tych, których zapraszamy do współpracy. Taka jest naturalna kolej rzeczy, a jeśli ktoś nie chce, to znaczy, że szkoda wydawać na to pieniądze, a nie są one małe, jeśli chodzi o drugi zespół – powiedział stanowczo Dariusz Molski, który kilkakrotnie w tym roku usłyszał o planach gry w gdańskim SMS-ie od zawodników wychowujących się w UKS-ie Miś.

 

Na plany i podsumowania przyjdzie jeszcze czas, jednak teraz gorzowianie skupiają się na meczu z Poznaniem, który co prawda nie jest Zieloną Górą w ciężarze rodzajowym, to jednak żółto-niebiescy chcą ich pokonać. Jak trudnym zespołem jest więc Grunwald? ­– To bardzo trudny przeciwnik. Są bardzo waleczni, grają długo piłką, grają do końca, do gwizdka, nieustępliwi, ambitni. Dlatego tak trudno zawsze się z nimi gra – skomentował trener żółto-niebieskich. Gorzowianie nie zapominają też, z kim najwięcej problemów mieli w meczach między Stalą a Grunwaldem – z rodowitym zawodnikiem z Gorzowa, Tomaszem Gintowtem. Czemu i czy tym razem będzie podobnie? A może trener Stali ma na niego jakąś receptę? – Tak, Tomek sprawia nam sporo problemów. To jest taki chłopak, który potrafi dobrze grać piłką i z piłką. Dobrze zwodzi i zmienia kierunki, do tego ma ciekawy rzut, nie boi się i jest odważny. Są to takie cechy, które chciałbym przenieść na swój zespół. Takich ludzi chciałbym mieć u siebie w drużynie. Recepta? Dobrze biegać koło niego – skwitował Molski.

 

Prócz wspomnianego Gintowta w Poznaniu jest jeszcze kilku gorzowskich wychowanków, którzy znajdą styl gry żółto-niebieskich. A w 11 może być problem. Czy spodziewamy się trudnego, ale wyrównanego spotkania? – Nie wiem, jaki będzie przebieg, natomiast na pewno spodziewam się trudnego meczu. Na pewno będzie dużo walki z jednej i drugiej strony. Chłopaki z Grunwaldu nie odpuszczą. My też spróbujemy powalczyć na tyle, na ile będziemy mogli. Powinno być ciekawe widowisko – wyjaśnił szkoleniowiec Stali.

 

Gorzowianie do Poznania jadą po zwycięstwo, jak niezmiennie w każdy inny zakątek Polski. – Zwycięstwo. Jedziemy tam po to, by wygrać – zakończył Dariusz Molski.

 

Stal z Grunwaldem zmierzą się w piątek o godzinie 19.00. Zapraszamy do trzymania kciuków i śledzenia relacji live z ostatniego w tym sezonie meczu wyjazdowego!

Udostępnij