Bartosz Zmarzlik (I miejsce): Dokładnie tak, do trzech razy sztuka. Trzeba czekać, robić swoje i słuchać swojego sumienia, które podpowiada, co do jazdy, co do ustawień. Jak za mocno słucha się innych  a szuka się czegoś, czego się nie wie, to tak na dobrą sprawę zupełnie się to nie sprawdza. Lepiej poprzestawiać dwa-trzy razy po swojemu i w końcu będzie dobrze. Nie, w półfinale też jechałem jakiś czas drugi. Troszkę inaczej ułożyłem nogi, głowę ze startu na pierwszym momencie i już było inaczej. Niuanse, niuanse i jeszcze raz niuanse. To zwycięstwo to na pewno jest nagroda za czekanie, za trenowanie, za cierpliwość i daje to na pewno jakiegoś kopa do przodu, ale tak jak mówię, trzeba robić swoje i spokojnie podchodzić do każdych zawodów. Tak teraz mam wolny weekend, pierwszy w tym sezonie, troszkę sobie odpocznę, ale oczywiście aktywnie z treningiem i od poniedziałku jedziemy dalej, będę tu na pewno częstym gościem na treningach, bo mam jeszcze wiele do sprawdzenia. Będę w niedzielę oglądał Speedway of Nations. Nie przewiduję, po prostu trzymam kciuki za chłopaków.

 

Patryk Dudek  (II miejsce): Ja się cieszę! Kurde, finał, drugie miejsce, do pierwszego brakowało, żebym pojechał jak Lindgren z Woffindenem w Grand Prix w Pradze, ale przecież co akcja nie można cisnąć ludzi do płotu. Jechałem swoje, Bartek był szybszy i minął mnie. Tak to było. Ogólnie przebieg całych zawodów bardzo trudny, trudny numer – 1 – tutaj każdy bieg po polaniu. Nic nie mogłem zrobić jeśli przegrało się start. Aczkolwiek szukaliśmy przełożeń i jak doszedłem do półfinału, wiedziałem, że może być okej, zwłaszcza jeszcze dzięki takim prezentom, jak robili mi rywale, jakie pola startowe wybierali. Wykorzystałem to i cieszę się niesamowicie, że było tak blisko zwycięstwa po tak słabym początku. Myślę, że wszyscy to docenią.  Kij z tym hat-trickiem! Drugie miejsce to jest obok hat-tricka, więc patrząc na to, gdzie ja byłem na początku zawodów i na ich przebieg, ta jazda – było naprawdę trudno. Jeszcze w finale 3 gospodarzy… oni byli wszędzie! Nie wyobrażam sobie, co by się tu działo, jakbym wygrał bieg z nimi, kibice tutaj by mnie chyba „zaciukali”! Nieważne, cieszę się z drugiego miejsca. Fenomenalnie było, a ciężko na to pracowałem. Bartek w półfinale zajeżdżał mi drogę, ale tak się czasami jeździ. Więcej na temat toru powiem Wam po meczu w niedzielę, czy będzie taki sam, czy inny. Jestem tu w tym roku pierwszy raz, w tamtym roku byłem 4 razy i za każdym razem był inny tor. Kurczę, ja jechałem każdy bieg po ulewie, bo jechałem z numerem 1 (śmiech). Niech kibice ocenią czy były mijanki i dobry tor. Sam myślałem, że będzie lepsze ściganie, bo na tym torze można dużo wyprzedzać.

 

Szymon Woźniak  (III miejsce): Cóż, to naprawdę niesamowite uczucie, stanąć na podium memoriału, zwłaszcza, że przebieg tych zawodów był dla mnie niesamowicie trudny. W każdym biegu naprawdę musiałem dawać z siebie wszystko, naprawdę były trudne warunki pogodowe. Tor – wiadomo – trochę dla nas niecodzienny. Dużo szukania, dużo próbowania, ale ostatecznie wyszło podium, więc to naprawdę dla mnie wielkie, wielkie osiągnięcie. No właśnie, rzeczywiście to był dobry sprawdzian przed tymi najcieplejszymi dniami sezonu, ale mam nadzieję, że cieplej niż w czwartek już nie będzie. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo takie warunki pogodowe mają kolosalny wpływ na to, co dzieje się pod kombinezami i we wnętrzu motocykla, w silnikach. Także to były fajne zawody, dobry sprawdzian i podium, trzecie miejsce – tym bardziej się cieszę. Bardzo dziękuję teamowi, który w tym dniu wykonał dużo,  dużo ciężkiej pracy, im też było gorąco, także dzięki chłopcy! Pozdrawiam narzeczoną, moje dwie córeczki i wracam do domu na chwilę odpoczynku.

Udostępnij