Adam Skórnicki (szkoleniowiec Falubazu Zielona Góra): Wygrała drużyna gospodarzy, myślę, że zasłużenie. Na samym początku nie było tam źle z nami, trzymaliśmy się Stali. Dobrze wychodziliśmy spod taśmy. Później popełniliśmy trochę błędów, a po tym równaniu spełnił się ten sam scenariusz, co w poprzednim meczu gorzowskiej drużyny, z Włókniarzem. Ósmy i kolejne biegi – rywale nam odskoczyli i już nie byliśmy w stanie nic zrobić. Myślę, że byliśmy ładnym krajobrazem dla tego pojedynku. Jeszcze w parkingu zastanawiamy się, co tak naprawdę wydarzyło się w biegu 8 i 9. Teoretycznie po meczu Stali z Włókniarzem coś na temat jazdy po 8 biegu wiemy, ale te rzeczy nie zadziałały. Myślę, że każda drużyna, która przyjedzie tutaj, będzie miała spory problem, będą musieli pogłowić się nad zagadką, co trzeba zrobić po 8 biegu. Gdybym puścił rezerwę w 9 biegu i zadziałałaby, to później pewnie by się niewiele zmieniło. W tym wyścigu Piotr (Protasiewicz -dop. Red.) w miarę ładnie pojechał, bo wychodzili na 5:1. Niestety, troszeczkę za wąsko weszli w drugi wiraż i Piotrek się gdzieś tam nie pomieścił i nie dowiózł tego podwójnego zwycięstwa. Można było tam zrobić rezerwę, można było też zrobić inne zmiany, można było niektórych nie zrobić, bo nie przyniosły efektu, możemy się zastanawiać… ale tak naprawdę liczy się moment, w którym podejmuje się decyzję. Martin Smoliński jest w drużynie. Przepraszam, że nie spełniłem oczekiwań i nie zabrałem go na derby (śmiech). Dlaczego zaczynamy nieźle, a kończymy słabiej? Myślę, że jest to problem drużyny, która nie jest do końca dobrze zbilansowana. Tym bardziej w takim meczu jak w niedzielę, gdy nie mamy pełnych juniorskich punktów i nie mamy praktycznie trzech liderów, to takie pojedynki ciężko się wygrywa. Do pewnego momentu można się trzymać, ale te braki są od razu przez drużynę przeciwną odkrywane i nie uda się. Jeżeli młodzieżowy bieg przegrywa się 5:1 to później młodzieżowy mają trudno ze zdobywaniem punktów – to nawet jeśli będziemy mieli 4 zawodników startujących w Grand Prix, to trudno będzie o wygrywanie meczów. Nie załamujemy się i będziemy walczyć dalej. Sezon jest długi a na końcu i tak będą decydowały minimalne różnice w tabeli. Pozostajemy skoncentrowani, pracujemy i pozostaje czekać na troszeczkę lepsze czasy dla Falubazu. Taka moja rola, że muszę mieć mętlik w głowie, ale z drugiej strony też taka rola, by ci zawodnicy, których wystawiam, zdobywali punkty. Dziś można się zastanawiać czy zawodnik, który walczył jak równy z równym na Pucharze, czy Mistrzostwach, Świata, czy jakkolwiek się to w tym roku nazywa, w niedzielę nie wystartował, ale ktoś musi podejmować decyzje i po meczu możemy się zastanawiać czy Martin Smoliński pojechałby lepiej od Kacpra Gomólskiego i czy wtedy na tym samym poziomie pojechałby Grzegorz Zengota. Przed i po meczu zawsze jest mnóstwo, ale odpowiedzi trudno uzyskać. By odsuwać kogoś od składu najpierw trzeba mieć zawodnika, który jest w stanie zrobić to samo, co Piotr Protasiewicz i wtedy można się zastanawiać nad zmianą. Według mnie Smoliński pojechałby gorzej. Nie, ja nie jestem zawiedziony postawą Protasiewicza i Gomólskiego. Ich postawa jest dobra. To nie są zawodnicy, którzy w momencie przegranej w meczu i zrobienia przez nich niewielkiej ilości punktów, powiedzieliby, że mają wszystko w nosie i odwalcie się ode mnie. Oni przeżywają to jeszcze 5 razy bardziej niż my wszyscy tutaj, bo nie po to trenują całą zimę czy cały tydzień, żeby jechać z tyłu. Nie po to każdy z nas zostawał sportowcem, żeby jeździć z tyłu. Czasami tak po prostu wychodzi.

Stanisław Chomski (szkoleniowiec Cash Broker Stali Gorzów): Na pewno tak, jest powód do radości. Dziękuję za walkę fair obu zespołom i rywalom, bo – jak trener powiedział, ten wynik tak łatwo nam nie przyszedł. Tak jak w poprzednich meczach – kiedyś trzecia seria była naszą bolączką, teraz jest naszym atutem i tu nadrabiamy nasze straty, powiększamy lub utrzymujemy przewagę. Cieszę się z postawy wszystkich zawodników, zwłaszcza, że nie łatwo jest zadowolić wszystkich, gdy mecz jest zagrożony i trzeba spełnić oczekiwania takie, jakie niesie nam regulamin. Myślę, że niektórzy zawodnicy troszkę przez to błądzili, ale dobra komunikacja ze strony Bartka czy Krzyśka i pozostałych zawodników powodowała to, że wnioski były wyciągnięte należycie. Widziałem, że rywale też umiejętnie to stosowali. Ważne punkty juniorów, 8 do 2 to robi różnicę, reszcie jeździe się lżej. Widać, jak to Rafał Karczmarz potrafi wygrywać biegi seniorskie, Hubert też pokazał się z dobrej strony, a jest przecież Alan Szczotka, który nie jest przecież gorszym zawodnikiem. Było kilka wyścigów ciekawych, emocjonujących. Na miarę derbów. Chyba zadowoliliśmy kibiców. Ilość punktów zdobytych przez Linusa na pewno nie jest zadowalająca ani dla niego, ani dla mnie. On pracuje mocno nad sobą, w każdej sferze – i psychicznej, i sprzętowej. Każdy z zawodników czuje oddech Martina na karku. Na pewno Grzegorz Walasek nie przyszedł do nas po to, by uratować tylną część ciała, bo wypadł nam lider ze składu. Jest pełnoprawnym zawodnikiem. Zmiany będą. Martin wróci na tor i wtedy zastanowimy się, kto nie pojedzie. Chciałem w jakiś sposób Linusa zbudować, wystawiając go do biegu nominowanego. Jest to zawodnik jedyny w całości anglojęzyczny i nie zawsze jest z nami, bo jeździ w różnych ligach. Dostał szansę – czy ją wykorzystał, czy nie… trochę błędów popełnił. Był niezadowolony. Uważam, że pierwsze 3 biegi miał dobre. Jego punkty są ważne. Ktoś musi wygrać, ktoś musi przegrać. Tak jak mówiłem, przygotować tor tak, by zadowoleni byli i zawodnicy i komisarze, nie jest łatwo. Zdaliśmy egzamin, bo wnioski były wyciągnięte, bo w drugiej fazie meczu, bo wygraliśmy, a jeśli nie wygraliśmy, to przyjeżdżaliśmy remisowo, a czy Michael, czy Patryk Dudek to są zawodnicy już klasowi. Jeździli w zawodach piątkowo-sobotnich. Adam Skórnicki na pewno ma problem. Na kogo postawi – nie zawsze wychodzi i to jest problem. My tego problemu nie mamy, ale też musimy być skoncentrowani, bo dołki przychodzą w drużynie i fajnie, że ten okres, w którym brakuje nam Martina, ratujemy, ale nie może nas to zmylić. Inni patrzą jak się u nas jeździ, wnioskują, a najtrudniejsze mecze dopiero przed nami.

Udostępnij