www.stalgorzow.pl: Trenerze, przed nami mecz z Włókniarzem Częstochowa. Czy ma Pan jakieś przewidywania lub prorocze sny?

Stanisław Chomski: Nie, tym razem nie pojawiły się żadne przewidywania czy prorocze sny. Tym razem po prostu bez stressu. Na razie.

 

Do składu wraca Martin Vaculik. To była dla Pana dobra wiadomość czy ból głowy, kogo od nieg odstawić?

– Nie przesadzajmy w tym bólem głowy. Każdy w życiu za coś odpowiada. Tym razem ja za układ nazwisk i składu, który się krystalizuje. Martin po prostu jest naszym zawodnikiem. Uczestniczył zaledwie w jednym meczu ligowym i do tej pory musieliśmy sobie radzić bez Martina i wtedy także bez Rafała Karczmarza, bez Huberta Czeraniwskiego. Jakoś ten okres przetrwaliśmy i po tym czasie przyszedł już moment, że Martin po pewnej ilości odbytych i wciąż odbywanych treningów – już najwyższy czas, by nas wspomógł. A jaka to będzie pomoc – zobaczymy. Na razie bez nakładania presji , bo na tę chwilę i ja, i on twierdzimy, że powrót musi być bezbolesny w sensie takim, że pewność jazdy jest najważniejsza, a wynik punktowy jaki z tego wyjdzie, to zobaczymy. Na pewno brakuje jeszcze objeżdżenia, które wynikło z małej ilości ligowych starć do tej pory.

 

Ostatecznie zdecydował się Pan na pozostawienie w składzie Grzegorza Walaska. Jakie były powody tej decyzji?

– Nie chcę rozkładać tej decyzji na czynniki pierwsze. W tym momencie, na kogo bym nie postawił, pojawią się głosy za i głosy przeciwko. Uznałem, że tak będzie dobrze i dla atmosfery w zespole… Powiem krótko. Nie chcę doprowadzić do sytuacji, w której Grzegorz czułby się tak, że przyszedł, zrobił swoje i do widzenia. Tym bardziej, że zna lepiej częstochowski tor, specyfikę naszej ligi i jego poziom powoli wzrasta. Zwłaszcza na meczu ligowym w Zielonaj Górze dobrze się zaprezentował. Suma sumarum na kogoś trzeba było postawić i nie doszukiwałbym się tutaj głębszego dna. Myślę, że teraz on dostał szansę. Linus ma więcej meczów, większą ilość lig, w których startuje. Gdybym odstwawił Grzegorza od składu, to nie jeździłby ponad miesiąc, jeśli chodzi o zawody ligowe, a treningi to jest za mało. Myślę, że ta decyzja się obroni.

 

Czy według Pana 16 punktów przewagi to różnica, która pozwoli obronić bonus?

– Nie ma takiej przewagi, która gwarantowała by to. Wiadomo, że częstochowanie będą pałali rządzą rewanżu i będą chcieli wygrać to jak największą liczbą punktów. Nie ma takiej bariery, gdzie jedziemy i mówimy sobie, że mamy bezpieczny zapas. Nie ma takiego zapasu. To jest żużel, wiele składowych tworzy wynik. Nie mówiąc o prozaicznych sprawach, a także i o szczęściu. Jest wiele tych elementów i to sprawia, że nie ma bezpiecznych przewag. Ale oczywiście my jedziemy z zamiarem – jak na sportowców przystało – na każdy mecz walczyć o zwycięstwo.

 

Jaka atmosfera panuje w zespole po wygranym dwumeczu z Falubazem Zielona Góra?

– Wiadomo – mecz wygrany, to wszyscy się cieszą. Ale to już jest historia, nie żyjmy historią, bo to za nami, a trzeba patrzeć w przód. Częstochowanie zdają sobie mocno sprawę z tego, że w przypadku porażki mocno komplikują sobie sytuację z walką o play-offy, a my tam przegrywając i tracąc bonusa odwracamy naszą pozycję. Przypomnę, że w ubiegłym roku też mieliśmy znaczną przewagę, a mecz w Lesznie praktycznie stawiał kropkę nad i, także nie ma rozstrzygnięć, by wszystkich zadowalało.

 

A spodziewa się Pan trudnego toru w Częstochowie?

– Jaki zrobią, taki zrobią. Nie jestem z tych trenerów, którzy wybiegają i opowiadają o teoriach spiskowych. Mógłbym. Jest wiele linii ze względu na to, że ktoś tam jakieś ścieżki porobił specjalnie i tak dalej. Nie dokładam ideologii meczom. Jedziemy na zawody, oglądamy jaki jest tor, wyciągamy odpowiednie wnioski, które pozwolą nam skutecznie tam rywalizować – taką mam nadzieję. Tor jest zawsze atutem gospodarzy, a przynajmniej tak powinno być. Nie jestem z tych, którzy gdzieś tam wróżą. Każdy ma swoją specyfikę, a że gospodarze przygotują coś pod siebie – to od tego jesteśmy, by to wyłapać, a nie przed zawodami myśleć, co tam, kto zrobi. Miałbym teraz opowiadać, że jedzi się w Czestochowie pod bandą, bo ktoś tam bronuje? Nie byłem, pojadę, zobaczę, wtedy będę oceniał. Pozytywne myślenie jest podstawą sukcesu i to jest najważniejsze. Chcę w ten sposób do tego podchodzić i nastawiać tak zawodników.

 

Chciałby Pan coś dodać?

– Mogę pozdrowić i podziękować kibicom za doping – świetny! – doping na stadionie. Myślę, że byli usatysfakcjonowani, bo żeśmy wygrali zdecydowanie i proszę, niech dalej trzymają kciuki, niech dalej odwiedzają stadion! Zapraszam już 1 lipca, na mecz z Grudziądzem, bo to też nie będzie łatwy mecz. Dlaczego? Drużyny, które walczą o inne cele niż my teraz, mają sytuację taką, a nie inną, a nie odstają składem – mają zestawienie nazwisk bardzo dobre – będą robiły wszystko, by postawić się nam jak najbardziej i spróbować wywieźć punkty z gorącego terenu w Gorzowie. A my będziemy chcieli zrewanżować się za tę porażkę, którą odnieśliśmy u nich. Widowisko na pewno będzie ciekawe.

 

Udostępnij