Już od momentu zakontraktowania nowych zawodników na miejsca Bartosza Starzyńskiego czy Miłosza Bekisza, wiadomym było, że w Gorzowie brakuje już tylko obrotowego, który wspomógłby na boisku obronę i atak żółto-niebieskich. Stal zdawała sobie sprawę z tego, że niemal niemożliwym jest zastąpienie Dominika Droździka, który dwa lata wspierał gorzowską drużynę. Rozmawiali z młodymi zawodnikami i szukali kogoś do wyszkolenia od nowa, gdy w ostatniej chwili okazało się, że wcale nie muszą.

 

Dawid Pietrzkiewicz to specjalista najwyższej jakości. Przeszłość Superligowa i awans z Nielbą Wągrowiec w zeszłym sezonie pod względem sportowym ponownie do najwyższej klasy rozgrywkowej, a także 112 bramek w sezonie mówią same za siebie i Stal może być pewna – to najlepszy transfer, jaki mógł się udać na miejsce obrotowego. Nielba, która ostatecznie ze względów pozasportowych nie będzie grała w Superlidze, straciła nie tylko doskonałego atakującego, ale przede wszystkim obrońcę.

 

O dziwo, Dawida nie było trzeba zbyt długo przekonywać. Dlaczego zdecydował się na Stal Gorzów? – Myślę, że czynników przekonujących mnie do Stali było kilka. Po rozmowach z trenerem, zawodnikami, z którymi dzieliłem szatnię wcześniej, a są teraz w Stali – nie było się co zastanawiać. Perspektywa rozwoju, nie tylko sportowego, ale wielu ścieżek poza sportowych, dlatego decyzja była bardzo szybko podjęta, trener potwierdzi, że wręcz na godziny! – powiedział nowy obrotowy Stali Gorzów. – Jestem zadowolony, że tu trafiłem. Myślę, że to wyjdzie tylko na plus dla mnie i dla zespołu – dodał.

 

Gorzowianie rozpoczęli już okres przygotowawczy i za nimi pierwszy tydzień treningów. Jaka atmosfera panuje w zespole i jak przyjęto nowych zawodników? – Czułem się bardzo dobrze przyjęty, ponieważ większość chłopaków jest mi już znana wcześniej. Są to też moi koledzy z poprzedniego klubu i młody zespół ma to do siebie, że łatwiej się w nim zaaklimatyzować, niż wśród „starych dziadów” (śmiech) – opowiedział Pietrzkiewicz.

 

Stalowcy nie mają teraz łatwego czasu. Dariusz Molski już od początku postarał się, żeby piłkarzom ręcznym z Gorzowa po nocach śniły się treningi, a w koszmarach pojawiały się wizje tego, co czeka ich na obozie kondycyjnym, o którym nie chce za wiele mówić, gdyż obawia się, że nikt na niego nie pojedzie. Dębno to jednak również pierwsza okazja do gry z silnym sparingpartnerem, bowiem za tydzień w weekend pojawią się tam Nielba Wągrowiec i 2 zespoły Superligowe – Chrobry Głogów oraz Spójnia Gdynia. Czy gorzowianie będą chcieli powalczyć o zwycięstwo? – Myślę, że każdy zawodnik powie, że zawsze chce wygrać mecz, ale wiemy, że w takim okresie nie jest to najważniejsze i na pewno trener będzie testował różne ustawienia, różne warianty gry. Pewnie nie zawsze będziemy tam w optymalnym ustawieniu na boisku, ale wygrać chcemy zawsze, więc damy z siebie maksa – zapowiedział.

 

Czy dla Dawida takie szybkie spotkanie z byłym klubem to powód dodatkowych emocji? – Czy to dodatkowa motywacja… Myślę, że czy to będzie Nielba, czy Gdynia, czy Chrobry – motywacja będzie taka sama. Będziemy chcieli wygrać, a przeciwnik nie ma znaczenia – wyjaśnił.

Udostępnij