Pseudonimy: W Gorzowie jeszcze nie nadano mi przezwiska, w Ostródzie mówili na mnie „Piszczu”.

Data urodzenia: 9 sierpnia 1992r.

Numer: 23

Wzrost: 185 cm

Waga: 85 kg

Ulubiony kolor: czarny

Ulubiona książka: „Dziewczyna z pociągu”

Ulubiony film/serial: „Luke Cage” jeśli chodzi o serial, a filmów oglądam mnóstwo, ale wskazałbym na pewno któryś z Uniwersum Marvela

Ulubione danie: Chyba nieszczęsna pizza (śmiech)

Ulubiony napój: Kawa.

Sportowy wzór/idol: Jeśli chodzi o styl grania to zawsze bardzo mi imponował Luc Abalo, zawsze bardzo podobało mi się jak on gra. Jego poruszanie się na boisku, czasem rzuty z niemożliwych pozycji, coś niesamowitego!

Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką ręczną?

– Moja przygoda z piłką ręczną zaczęła się bodajże w 5 klasie podstawówki. Trenowaliśmy z chłopakami – jak to pewnie każdy chłopak w tym wieku – w piłkę nożną. Później w naszym mieście założono sekcję piłki ręcznej. Poszedłem na pierwszy trening i chyba się zawiodłem (śmiech). Było zdecydowanie więcej biegania, machania rękami i zero piłek.  Zrezygnowałem! Po jakimś czasie moi koledzy, którzy byli trochę bardziej wytrwali i zostali – powiedzieli mi, że to jest jednak coś fajnego i skusiłem się, żeby na treningi wrócić. Jak już tam dotarłem, to zostałem. To było w szkolnym klubie, z których później – takich klubów było kilka – przeszliśmy do miejscowego klubu i zaczęliśmy grać w Jurandzie Ciechanów.  Tam byłem do liceum. W szkole średniej nasze roczniki się porozchodziły, nie mieliśmy gdzie grać. Oczywiście był jeszcze seniorski klub, ale wtedy nie mieliśmy na tyle umiejętności, by łapać się chociażby na treningi z seniorami, którzy grali wtedy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Liceum potoczyło się praktycznie bez grania. Gdy poszedłem na studia, zacząłem trenować w AZS-ie Olsztyn, ale to nie trwało za długo. Studia mi trochę kolidowały z grą, a tam wyjechałem po to, żeby się uczyć. Gdy skończyłem studia udało się stworzyć fajny projekt w Ostródzie od zera. Zebrało się kilku chłopaków, zaczęliśmy grać i tak się potoczyło dalej od Ostródy, przez Iławę, Grudziądz, aż wylądowałem tu, gdzie jestem teraz.

 

Co uważasz za najpiękniejsze w piłce ręcznej?

– Na pewno kontakt z przeciwnikiem. Dodatkowo również to, że to nie jest sport, w którym sam osiągniesz sukces – jesteśmy uzależnieni od kolegów, od przeciwnika, który często jest silniejszy i trzeba sobie z nim radzić. Do tego dynamika gry, nieprzewidywalność i to, że trzeba walczyć zawsze do ostatniej minuty, bo nawet jeśli ma się dużą przewagę, to bardzo łatwo to jest roztrwonić.

 

Dlaczego akurat prawe pół?

– To dopiero w seniorskiej piłce ręcznej tam wskoczyłem i szczerze mówiąc, nie miałem za dużego wyboru (śmiech). Gram na prawej połówce z musu – leworęczny, a nie mieliśmy takiego na rozegraniu, więc trzeba było tam grać. Czy sobie radę? Myślę, że troszeczkę mi centymetrów brakuje i trzeba nadrabiać szybkością i zwodami – taki właśnie jest mój sposób na grę. Nie jest źle, na pewno więcej się dzieje niż na skrzydle, gdzie grałem wcześniej, więc jest ciekawie, jest OK.

 

A gdybyś miał wybrać sobie teraz pozycję, to jaka by to była?

– To na pewno skrzydło, prawe. Tak jak mówiłem, od samego początku uczyłem się grać na skrzydle i tak naprawdę bardzo mi się podobała specyfika tej pozycji. Bieganie, bieganiem, ale same rzuty są tutaj ciekawsze. W momencie strzelania na bramkę jest się sam na sam z bramkarzem i wszystko zależy ode mnie.

 

Czyli też nie lubisz biegać? W Stali kilku już takich mamy!

– No… niekoniecznie (śmiech). To najmniej przyjemna część gry.

 

Czy gra w pierwszej lidze to będzie dla Ciebie wyzwanie?

Na pewno! Bardzo duże wyzwanie, bo do tej pory grałem praktycznie niecałe pół sezonu w tej lidze w Grudziądzu, a i tak było troszeczkę inaczej, niż to, co mamy tutaj. Treningów było wtedy zdecydowanie mniej, między innymi przez odległość, którą musiałem pokonać na co dzień. Nie zdarzało mi się trenować dzień w dzień. Zmiana na Gorzów i codzienne trenowanie z pewnością pozwolą mi się szybciej rozwinąć, ale mimo wszystko to będzie dla mnie na pewno duże wyzwanie.

 

Co robisz w życiu poza sportem?

– Obecnie, odkąd przyjechałem tutaj do Gorzowa, to na razie nic (śmiech), ale wcześniej studiowałem i normalnie pracowałem. Studiowałem na kierunku zarządzanie i inżynieria produkcji. Techniczny kierunek, mimo że na ekonomicznym wydziale.

 

Czyli piłka ręczna to Twój główny plan na życie?

– Czy główny… Gorzów to trochę taki poligon doświadczalny dla mnie. Chcę się przekonać, czy jestem w stanie grać na takim poziomie, by w przyszłości móc utrzymać z tego siebie i może także moją rodzinę. Zobaczymy, jak pójdzie.

 

A gdyby nie piłka ręczna, to…?

– Gdybym miał się wziąć za inny sport, to chyba za siatkówkę albo piłkę nożną.

 

Co w przypadku kontuzji?

– Są studia, więc poszedłby w pracę. Może jakiś własny biznes. Kto wie.

 

Największe sportowe marzenie?

– Chyba jak każdego – zagrać w reprezentacji i z nią zwiedzić cały sportowy świat. No i Liga Mistrzów, to jest coś, co każdy chciałby doświadczyć, przeżyć i zdobyć.

 

Największe prywatne marzenie?

– Prócz tego, że chciałbym zwiedzić cały świat to na pewno duży dom, szczęśliwa rodzina i gromada psów (śmiech).

 

Co robisz zaraz po wstaniu z łóżka?

– Pytam za jakie grzechy! (śmiech) Ogólnie to łazienka i kawa.

 

Nałogi?

– Mam ogromną słabość do słodyczy. Żelki, cukierki i tak dalej, ale staram się z tym walczyć!

 

Wydarzenie lub osoba, która znacząco wpłynęła na Twoje życie lub zmieniła Twój światopogląd?

– Właściwie nie wiem, czy jest sens wskazywać jeden moment w życiu. Po prostu z wiekiem mój światopogląd uległ zmianie, ale jeśli już mam wskazać coś konkretnego, to chyba właśnie ten wyjazd do Olsztyna na studia. Tam pierwszy raz byłem zdany sam na siebie, bo wcześniej nigdzie nie wyjeżdżałem. Musiałem zacząć sobie jakoś radzić i poukładać życie po swojemu. Zacząłem dorastać i wiadomo, światopogląd wtedy się zmienia.

 

Osoba, której najwięcej zawdzięczasz w sporcie?

– Tych osób jest naprawdę dużo. Myślę, że wszystkie są związane z Orkanem Ostróda. Mnóstwo im zawdzięczam, bo gdyby nie to, to teraz nie grałbym w piłkę ręczną, tylko po prostu gdzieś pracował. Sport zszedłby na drugi plan i musiałbym go traktować bardziej hobbystycznie.

 

Piłka ręczna to Twoja pasja?

– Tak. Od kiedy wróciłem w podstawówce do grania, to piłka ręczna spodobała mi się na tyle, że to według mnie najlepszy sport na świecie i nie ma mowy o żadnym innym. Zawsze bardzo chętnie grałem i gram nadal.

 

Hobby?

– Jest tego dużo. Na przykład bardzo lubię spacerować z moją dziewczyną po lesie, wyjechać nad jezioro, popływać kajakami. To są rzeczy, które lubię robić. Lubię też zagrać na konsoli.  

Udostępnij