Nie był to udany dzień dla zawodników gorzowskiej Stali. – Byliśmy dziurawi, jak ser szwajcarski – gratuluję gospodarzom wygranego meczu – skwitował Stanisław Chomski. Żółto-niebiescy kompletnie nie mogli się odnaleźć na toruńskim owalu, jedynie Bartosz Zmarzlik oraz Krzysztof Kasprzak nawiązywali wolę walki. – Zdecydowanie – tak do dziewiątego biegu nic się nie działo, tylko start i jak jechali, tak dojechali do tej korzystnej części toru. Feralny bieg dziewiąty, 5:1, wykluczenie, 4:2 dla gospodarzy i można powiedzieć od tego momentu zeszło z nas powietrze – powiedział trener. Jednak prócz wcześniej wspomnianej dwójki, nikt z drużyny nie czuł się komfortowo na Motoarenie. – Kompletnie nie mógł się spasować Szymon Woźniak, pierwszy motocykl Martina Vaculika stracił kompresję, drugi nie mógł się tutaj przykleić. Juniorzy nic nie pojechali i to cały obraz tego meczu – zakończył szkoleniowiec.

Zupełnie inaczej sytuacja pomeczowa wyglądała wśród gospodarzy, którzy zdecydowanie odjechali najlepszy mecz w tym sezonie. Manager Jacek Frątczak wspomniał początkowo o atmosferze w drużynie.  – Staram się jedynie podchodzić do tematu w taki sposób, żeby pompować w tej chwili zespół. Nauczyliśmy się żyć ze sobą, motywować się etapami, gradować cele i jeżeli jest okazja brać pełną pulę i tyle – wyjaśnił. Szkoleniowiec był bardzo zadowolony z postawy swoich podopiecznych, szczególnie formacji juniorskiej. – Przede wszystkim zespół pojechał równo, juniorzy fantastycznie – najlepszy mecz w sezonie. Bardzo dużo pracy wkładaliśmy już od końcówki ubiegłego roku, zimą różnie z tym bywało, natomiast dzisiaj obecność Daniela (Kaczmarka – dop.red) nie jest przypadkowa, fantastyczne zawody, co tu dużo mówić  - podsumował. Torunianie perfekcyjnie wykorzystali atut własnego toru. – Spodziewałem się, że zaskoczymy Gorzów torem , nie miałem, co do tego większych wątpliwości – opowiedział Frątczak. Koniec końców taki wynik nie do końca napawał optymizmem, ponieważ torunianie dopiero na koniec sezonu „odpalili”. – Natomiast nie ma jakiejś wielkiej radości, bo patrząc dzisiaj na mój zespół, więcej mam generalnie nerwów, bo uważam, że stać nas byłoby dalej na duży wynik w tym roku, ale widocznie trzeba być cierpliwym – zakończył.

Udostępnij