Pierwszy mecz Stal rozegrała zgodnie z planem. Żółto-niebiescy wysoko pokonali drużynę ze Świebodzina, która była im się w stanie postawić zaledwie przez kilkanaście minut pierwszej połowy. Jak ten mecz ocenił bramkarz Stali? – Tak, pierwszy mecz poszedł po naszej myśli. Zagrała cała drużyna, bardzo dobrze i w obronie i w ataku. Tylko 14 bramek straconych, 30 rzuconych – świetny wynik – ocenił Krzysztof Nowicki.

 

Żółto-niebiescy nie wyobrażali sobie innego scenariusza jak zwycięstwo w tym spotkaniu, jednak podobne plany mieli na kolejny mecz, który niestety już dobrze nie wyglądał. Co się stało? – W drugim meczu było wciąż jednak widać, że jesteśmy w okresie przygotowawczym. Mamy dwa tygodnie do ligi. Trochę dziwny jak dla mnie termin rozgrywania tego Pucharu, bo wątpię, żeby drużyny były przygotowane 100 procentowo. I niestety, było po nas widać, że rzuty nie chciały wchodzić, nie wiedzieliśmy co z tym zrobić – powiedział, bezradnie rozkładając ręce. Gorzowianie w tym spotkaniu mieli największy problem w tym, by pokonać bramkarza gospodarzy. – Ręka nie idzie jeszcze tak, jak trzeba. Sami przegraliśmy sobie mecz – powiedział dobitnie Krzysztof Nowicki.

 

Żółto-niebiescy tego dnia popełnili bardzo dużo błędów własnych, w tym obili Marka Wieczorka z Zielonej Góry chyba w każde możliwe miejsce ciała. Pół żartem, pół serio, ale w niedzielny poranek bramkarz zielonogórskiego AZS-u obudził się z kilkoma dodatkowymi siniakami, sprezentowanymi mu przez gorzowskich atakujących. – Coś w tym jest, bo obronić tyle rzutów w jednym meczu, to z jednej strony trzeba być dobrym bramkarzem, ale z drugiej to rzucający muszą naprawdę słabo podchodzić do tych rzutów. Jeśli jednak mam szukać usprawiedliwień, to zrzuciłbym winę na okres przygotowawczy. To jest jeszcze inne obciążenia, nie [panujemy nad piłką tak, jakbyśmy chcieli. Do ligi jednak na pewno będziemy gotowi – podsumował Nowicki.

 

Jeśli zaś szukać pozytywów turnieju Pucharu Polski w Zielonej Górze, to zdecydowanie byli to goalkeeperowie Stali zdecydowanie byli jasno świecącymi punktami. Jak o swojej i Cezarego Marciniaka dyspozycji mówił Nowicki? – Robimy po prostu swoją robotę, nie czujemy się jeszcze w 100 procentach gotowi. Szykujemy siły na ligę i zobaczymy co z tego wyjdzie. Patrzę w przyszłość z optymizmem – zakończył.

Udostępnij