www.stalgorzow.pl: Cezary, przegraliśmy w Wągrowcu. Jak ocenisz ten mecz?

– Bardzo słabo, kur**. I można tego nie cenzurować. Nie wiem, jak mam to skomentować inaczej niż samymi wulgaryzmami. Pierwsza połowa jest super, wygrywamy 10:3, 10:4. Kończymy ją pięciobramkową przewagą i zamiast przypieczętować ten mecz po 15 minutach drugiej połowy i nie wiem – grać sobie wrzutki, manianki, wkrętki i bawić się tym handballem, to my sami wprowadzamy nerwowość, oddajemy wynik. Nie mam pojęcia jak to skomentować. Jeszcze raz powiem turbosłabo i tyle.

 

Ta porażka boli?

Boli i to bardzo. To jest jedna z większych porażek w całej mojej przygodzie z piłką ręczną. Po pierwszej połowie było widać, niczego nie ujmując chłopakom z Wągrowca, że rotują składem, bo nie mają pomysłu, jak ratować ten mecz. Nam wchodziło wszystko, im nic. I taki mecz, z takim wynikiem na koniec boli najbardziej. Nie wiem, czego zabrakło, ale czegoś tak.

 

Ale chyba nie bramki, bo akurat Ty byłeś jasnym punktem Stali w tym meczu…

Jasnym, niejasnym punktem, obili mnie parę razy, cała obrona fajnie pracowała i w pierwszej, i w drugiej połowie. Straciliśmy z Nielbą tylko 24 bramki! Naprawdę obrona wyglądała fajnie (Nielba jest liderem atakujących drużyn z poprzednich dwóch sezonów w lidze – dop. red.). Tylko rzuciliśmy jedną bramkę mniej. Powinno być odwrotnie i bylibyśmy teraz zadowoleni.

 

W drugiej połowie przez pierwszych 15 minut Stal rzuciła tylko 4 bramki. Skąd to się wzięło?

Nie wiem, skąd się wzięły tylko 4 bramki w pierwszych piętnastu minutach drugiej połowy. Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie. Też próbowaliśmy rotować składem, nie wiem. Coś się zacięło. Może brak po prostu jaj. Męskich jaj. Wziąć piłkę, przypieprzyć pod poprzeczkę i byłoby tylko „WYJMUJ!”. Nie wiem, czego nam zabrakło.

 

Teraz tydzień na ochłonięcie i kolejny trudny mecz – do Gorzowa przyjedzie Warmia Olsztyn. Jak otrząsnąć się, żeby zagrać skutecznie przeciwko Warmii?

– W tej lidze nie ma ani jednego łatwego meczu, zacznijmy od tego. Olsztyn też na pewno się przed nami nie położy, przyjdzie nas skroić. Cała liga wie i widzi to, jak my gramy. Każdy się na nas czai, bo łatwo jest się skoncentrować i zmobilizować na zespół teoretycznie lepszy, a my byliśmy tym lepszym zespołem przez dwa poprzednie sezony. Druga obrona, drugi atak, łatwo jest bić tego dobrego. Każdy się mobilizuje. Tylko teraz pytanie jest takie, czy my w końcu zdołamy się zmobilizować tak, jak potrafimy to robić. Każdy z nas potrafi grać w piłkę ręczną. Każdy z nas, nie chwaląc się, ma dużo umiejętności. Jakbyśmy mieli pojechać teraz personalnie, to tu naprawdę są ludzie z dużym doświadczeniem – z Ekstraklasy, gramy razem trzeci sezon. Olsztyn przyjedzie. Trzeba spiąć jaja, strzelić sobie w szatni po ryjach, żeby podskoczyła adrenalina, wyjść na boisko i zrobić swoje. Szczególnie, że gramy pierwszy mecz przed własną publicznością! Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony i tyle.

 

Pełne trybuny mogłyby pomóc?

Oczywiście, że pełne trybuny pomogą i muszą z nami być. To było widać w Wągrowcu. W hali wystarczy naprawdę 20 chłopa i bęben, żeby ruszyć pozostałą publiczność. Jest młyn, jest kocioł. Na koniec meczu cała hala wstała, dopingowała, a to – nie ma się co oszukiwać – deprymuje gości, a wspiera gospodarzy. Wychodzę zatem z nie tylko osobistym apelem, ale od całej drużyny: Przyjdźcie tłumnie i zróbmy takie małe piekiełko też w Gorzowie, bo doping niesie.

Udostępnij