Ekipa rezerw Stali Gorzów dała z siebie sto procent. Widać było zaangażowanie podopiecznych Janusza Szopy, ale nikt nie oczekuje przecież, że młodzi Szczypiorniści wygrają z zespołem, który ogrywa pierwszoligowców. – Moja drużyna gra w tej lidze, by się uczyć. To nie wynik tutaj jest najważniejszy-powiedział przed spotkaniem szkoleniowiec rezerw, Janusz Szopa.

Wynik może nie był zadowalający, bowiem Stalowcy ulegli we własnej hali 35-22, ale mimo to, pokazali się ze znakomitej strony. – Jestem zadowolony z chłopaków, do dumy trochę brakuje, ale jak mówię, chłopacy pokazali się z dobrej strony. Były fragmenty ciekawej gry. W ataku robili, co mogli, tak samo w obronie. Cieszę się z postawy Rafał Renickiego, który rzucił osiem bramek oraz Konrada Kolasy, który popisał się w końcówce meczu-powiedział na „gorąco” po spotkaniu trener żółto-niebieskich. – Tragedii nie ma. To są młodzi zawodnicy. Oni się dopiero uczą; wszyscy byli na boisku, więc każdy „spróbował” tej gry-dodał opiekun Stali Gorzów II.

Stal nie grała źle, to goście byli nie do powstrzymania. – Zespół z Gorzyc Wielkich pokazał naprawdę dobrą grę. Zresztą nasi rywale pokonali ostatnio w Pucharze Polski pierwszoligową Ostrowie. Widać u nich technikę i zaangażowanie. Co więcej, są to ludzie, którzy są zgrani, którym wychodziły akcje. Moim chłopakom nie zawsze wychodziły kontry, bo w obronie byli za silni-wytłumaczył Szopa.

Najważniejsze jest, by wyciągać wnioski. Bez tego nauka i doświadczenie zbierane podczas takich spotkań pójdzie na marne. – Z pewnością w głowach pozostanie, to co potrafi zespół przyjezdny i oby to zaowocowało w kolejnych spotkaniach-zakończył Szopa.

 

Udostępnij