www.stalgorzow.pl: Panie prezesie proszę o krótkie podsumowanie poprzedniego sezonu. Czy trudno było się Panu pogodzić z medialną narracją przed rozgrywkami DMP 2018 o tym, iż gorzowską drużynę stać tylko na miejsce 5-6 w obliczu tego, że zdobyliśmy srebro?
Ireneusz Maciej Zmora: – Poprzedni sezon żużlowy był dla nas bardzo trudny. Liczne kontuzje nie pozwalały pokazać pełni potencjału naszej drużyny oraz utrudniały osiągnięcie założonego celu. Mimo wielu przeciwności losu, drużyna pokazała charakter i udowodniła, co to znaczy „być ze Stali”. Sezon zakończyliśmy zdobyciem wicemistrzostwa Polski, co jest olbrzymim sukcesem. Przed startem rozgrywek część ekspertów nieśmiało stawiała nas w na podium i choć byli w mniejszości, to właśnie oni mieli rację. A zdobycie srebrnego medalu dowodzi, że w Gorzowie jest dobry klimat, by pozytywnie zaskakiwać. Podkreślić należy, że celem, który zarząd postawił przed sztabem szkoleniowym i drużyną był awans do rundy play-off. Zadanie zostało wykonane z nawiązką, za co należą się im gorące brawa oraz słowa uznania. W szczególności gratuluję trenerowi Stanisławowi Chomskiemu, który był pod olbrzymią presją otoczenia, a mimo tego doprowadził drużynę, aż do finału. Podsumowując sezon, kieruję również podziękowania w stronę naszych kibiców, którzy – tak samo jak w latach poprzednich – licznie i niestrudzenie wspierali naszą drużynę skutecznie urzeczywistniając hasło „Zawsze Razem”. To był dobry sezon dla Stali Gorzów.

Srebro DMP to jednak jedno z wielu medali z tego kruszcu w tym roku w Gorzowie. Jak zapatruje się Pan na pozostałe osiągnięcia Stali i jej zawodników?

– Tytuł wicemistrza świata Bartosza Zmarzlika to kolejny krok w drodze upragnione mistrzostwo. Podzielam opinię licznej rzeszy kibiców i zgadzam się z twierdzeniem, że Bartek będzie mistrzem świata. Moim zdaniem to wyłącznie kwestia czasu, bo wszystkie inne niezbędne składowe sukcesu Bartek już posiada. Byłoby to dla naszego klubu wyjątkowe wydarzenie, gdyby osiągnął to będąc zawodnikiem Stali Gorzów. Pragnę tego z głębi serca, tak samo jak tego, byśmy doczekali się jego następców. Dlatego szczególnie cieszą mnie inne medale zdobyte w minionym sezonie. Indywidualnie wicemistrzostwo świata Mateusza Bartkowiaka w kategorii 250 cm3 tym bardziej, że jest to nasz wychowanek, który w przyszłym roku będzie pełnoprawnym członkiem kadry pierwszego zespołu. Kolejne dwa srebrne medale naszych juniorów, pierwszy zdobyty w Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów, a drugi w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski Par Klubowych są dowodami świadczącymi, że szkolenie w naszym klubie ma się dobrze, a zasada, którą przyjął zarząd kilka lat temu, mówiąca, że zwrot „junior w Stali Gorzów” jest równoznaczny z „wychowankiem klubu”, jest skutecznie realizowana.



Czy o Mateuszu Bartkowiaku warto powiedzieć, że jest to drugi Bartosz Zmarzlik w Gorzowie?

Mateusz jest zawodnikiem z dużym potencjałem, ale jeszcze nie posiadającym wystarczającego doświadczenia. Dlatego nie wolno kłaść na tego młodego człowieka zbyt dużej presji, lecz pozwolić mu się stopniowo rozwijać. Tym bardziej, że będzie pod dobrą opieką naszych trenerów – Piotra Palucha i Stanisława Chomskiego. Jego dobre występy będą przeplatane z takimi, o których chcielibyśmy szybko zapomnieć i oby tych pierwszych z czasem było jak najwięcej. Uważam, że nadchodzący sezon będzie dla niego zbiorem licznych wzlotów, jak i upadków. I oby każde zdobyte doświadczenie, czyniło go lepszym żużlowcem.

 

A jak Pan ocenia miniony sezon od strony organizacyjnej?

– Miniony sezon na pewno stoi pod znakiem bardzo dobrej organizacji imprez, które mieliśmy w Gorzowie i niegasnącym zainteresowaniem fanów czarnego sportu tym, co dzieje się na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Frekwencja na meczach ligowych była bliska 13 tysięcy widzów, co w porównaniu z sezonem 2017, kiedy wyniosła nieco ponad 11 tysięcy, napawa optymizmem. W nadchodzącym sezonie chcemy się skupić na uatrakcyjnieniu widowiska w dwóch aspektach. Po pierwsze uatrakcyjnieniu tego, co dzieje się na torze i tu stanowisko zarządu jest jasne. Koniec z nudą na torze. Sztab sportowy został o tym poinformowany i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, iż takie jest oczekiwanie kibiców, sponsorów oraz zarządu. Ściganie ma być na całej szerokości toru. Pierwszymi sprawdzianami będą przedsezonowe sparingi, a próbą generalną Memoriał Edwarda Jancarza, który tradycyjnie został zaplanowany na weekend poprzedzający inaugurację ligi. Po drugie, chcemy dostarczyć kibicom zasiadającym na trybunach większą liczbę atrakcji, w szczególności w czasie, kiedy nie ma zawodników na torze.

W gorzowskiej Stali nie ma już Martina Vaculika, a w jej szeregach pojawili się Peter Kildemand i Andersa Thomsen. Jak Pana ocenia te transfery?

Drużyna, którą mamy na rok 2019 to zespół zbudowany na miarę naszych możliwości. Naszą ambicją jest stworzenie drużyny, która ma szansę walczyć w play-offach. I w tym kontekście należy oceniać zmiany w drużynie. W naszym składzie jest najlepszy od trzech lat zawodnik ligi i jednocześnie aktualny wicemistrz świata – Bartosz Zmarzlik. Drugi z naszych liderów – Krzysztof Kasprzak – były Indywidualny Mistrz Polski jest obecnie siódmym zawodnikiem ligi. Szansę prowadzenia pary otrzyma kolejny Indywidualny Mistrz Polski w naszym składzie – Szymon Woźniak, który z tej roli w zakończonym sezonie wywiązywał się bardzo dobrze. Skład seniorski uzupełniają Duńczycy – Anders Thomsen i Peter Kidemand, którzy posiadają duży potencjał i, w opinii wielu, mogą w Stali Gorzowie być silnymi członkami zespołu. Szczególnie, że tor w sezonie 2019 ma sprzyjać walce na dystansie. Skład uzupełniają młodzieżowcy, na czele z Rafałem Karczmarzem i ta formacja, jak da się słyszeć, może być jedną z silniejszych w lidze. A nad całością będą czuwać trenerzy w osobach Stanisława Chomskiego i Piotra Palucha oraz kierownik drużyny Krzysztof Orzeł. Moim zdaniem to drużyna, którą ma potencjał by skutecznie walczyć o miejsce w rundzie finałowej. A jak będzie? Zobaczymy. Czas na ocenę przyjdzie już za niecały rok.

 

Proszę o rozwinięcie stwierdzenia, że skład Stali Gorzów 2019 to zespół zbudowany na miarę naszych możliwości.

Rynek zawodników po sezonie 2018 był dosyć wąski, a dodatkowo zepsuty przez kluby windujące wynagrodzenia zawodników. Poza tym brak kompletu publiczności na meczu finałowym również dało się odczuć w budżecie klubu. Dlatego właśnie drużyna zbudowana jest na miarę możliwości Stali Gorzów.

 

Czy jest realna szansa, że Eliss bądź Hjelmland pojawią się w meczu Stali?

Plan jest taki, by ci zawodnicy zdobywali cenne doświadczenie w II lidze, a w razie potrzeby byli do dyspozycji Stali Gorzów. I od najbliższego sezonu przepisy na to pozwalają. Zawodnicy posiadają kontrakty wieloletnie, Eliss ma kontrakt na trzy lata, a Hjelmland na dwa. Widzimy w nich potencjał i chcemy z jednej strony by stanowili dla drużyny zabezpieczenie w sezonie 2019. A z drugiej strony jeżeli któryś z tych zawodników osiągnie poziom ekstraligowy, to może od sezonu 2020 trafić do kadry pierwszego zespołu.

 

Udostępnij