Gorzowianie zdecydowanie pokonali ostatniego rywala w tym roku na własnej hali. Żółto-niebiescy grali pewnie i konsekwentnie i mogą być zadowoleni ze swojej postawy. – Właściwie mecz był dosyć spokojny. 4-5 bramek mieliśmy przewagi praktycznie przez cały mecz. Dobra obrona, bo tylko 19 straconych bramek. To spotkanie oceniam jak najbardziej na plus. Myślę, że każdy, kto wszedł na boisko, wywiązał się ze swoich zadań, także jesteśmy zadowoleni z gry całego zespołu – skomentował kołowy gorzowskiej ekipy, Dawid Pietrzkiewicz. Mimo zadowalającego wyniku, przebieg spotkania mógł dać Stali jeszcze większą przewagę. – Mogło być więcej, ale nie bądźmy pazerni. Małymi łyżeczkami i do celu. Wydaje mi się, że obrona dzisiaj dobrze funkcjonowała i szkoda, że nie wyprowadziliśmy więcej kontr, ale tak jak mówię: Nie bądźmy pazerni – stwierdził Mateusz Stupiński, jeden z liderów Stali w tym sezonie i w tym meczu.

 

Żółto-niebiescy od powrotu do gry po październikowo-listopadowej przerwie prezentują zupełnie odmienny styl gry i poziom własnych formacji – zarówno tej obronnej, jak i ofensywnej. Co sprawiło, że Stalowcy uwierzyli we własne możliwości i od niedawna grają jak natchnieni? – Wydaje mi się, że czas procentuje na naszą korzyść. Głowy odpoczęły od treningów i troszeczkę się zresetowały. Człowiek z czystą głową inaczej podchodzi do treningu. To zafunkcjonowało. Wiadomo, trochę głodu gry na pewno też jest wskazane i ten odpoczynek to spowodował. Możemy się tylko cieszyć – wyjaśnił Mateusz Stupiński.

 

Po trudnym początku sezonu gorzowianie w końcu odnaleźli rytm gry i porozumienie na boisku na poszczególnych pozycjach, a na lidera wśród rzucających wyrósł tegoroczny transfer z Nielby Wągrowiec. – Podejrzewam, że z Dawidem to jest tak, że rozgrywający zaczęli go widzieć, bo jest on w mojej opinii jednym z najlepszych kołowych w naszej lidze. On po prostu zawsze znajdzie sobie pozycję – prędzej czy później, tylko trzeba mu podać. Mi gra się z nim bardzo dobrze, mimo że akurat rzadko mu podaję, ale jak gdzieś wyjdę do tyłu na obieg, to Dawid jest. Kołowy musi być pazerny na bramki i szukać sobie miejsca, a on to robi bardzo dobrze – skomentował skrzydłowy gorzowskiego zespołu. A czy sam kołowy Stali zadowolony jest ze swoich zdobyczy? – Bramek zawsze może być więcej, ale myślę, że tak, jestem zadowolony. To nie bramki są tutaj najważniejsze – najważniejsze są 3 punkty i z tego się cieszymy – powiedział skromny Pietrzkiewicz.

 

Przyszedł czas na podania do koła, ale nie wszyscy jeszcze są i czują się dostrzegani na boisku… – No cóż. Dzisiaj 54 minuty gry i tylko kontra i karne. Niestety. Może jeszcze po Nowym Roku mnie zauważą (śmiech). Chełminiak kupi okulary może… (śmiech). Może sam mu zasponsoruję je na Mikołaja czy Gwiazdora! Postaram się, żeby mnie zauważył – zażartował Stupiński.

 

Gorzowianie do końca roku zagrają jeszcze jeden mecz, na wyjeździe. Naprzeciwko nich stanie utalentowana młodzież z całej Polski, która w tym roku pozytywnie zaskakuje swoją postawą. – Został nam ten mecz w Gdańsku. Na pewno pojedziemy tam z chęcią zdobycia 3 punktów. Chcemy gonić tych pierwszych. Z taką grą jak dzisiaj i poprawieniem kilku małych mankamentów, myślę, że jest to jak najbardziej możliwe – zapowiedział Dawid Pietrzkiewicz.

 

Osiągnięcie tego celu nie będzie jednak wcale takie łatwe, mimo że doświadczeniem to gorzowianie przewyższają gospodarzy kolejnego meczu. – Na pewno jest to ciężki teren, mała, specyficzna hala, na której oni trenują codziennie po kilka razy, więc mają połapane te linie itd. To może śmiesznie brzmieć, ale naprawdę ta hala jest nietypowa. Jest mniej miejsca na skrzydle, jest węższa i krótsza. A do tego w tym roku SMS ma naprawdę bardzo dobry zespół, zdecydowanie bardziej poukładany. To są młodzi chłopcy, nie mają może tyle doświadczenia, ale chęci do gry i serca, i zdrowia na pewno im nie braknie. Szykujemy się na pewno na trudną batalię i ciekaw jestem, czym będą nas próbowali zaskoczyć w obronie, bo z tego, co słyszeliśmy grają też wysoko w defensywie. Myślę, że trener będzie miał ciężki orzech do zgryzienia, ale nie z takimi rzeczami sobie radziliśmy – wyjaśnił Stupiński.

 

Udostępnij