Drużyna Energi MKS-u Kalisz przyjechała do Gorzowa jako jedyny superligowiec między innymi ze względu na rozkład gry Pucharu Polski. Nikogo nie zdziwił więc fakt, że to ta drużyna wygrała rozgrywki, jednak zwycięstwa nad pierwszoligowcami nie były tak spektakularne, jak można było oczekiwać. Czy Stal Gorzów Handball Cup był wartościowym turniejem dla kaliszan? – Na pewno tak, każda gra jest wartościowa. Mamy nowe zagrania taktyczne z nowym trenerem, ćwiczymy nowe rzeczy, dlatego każdy sparing jest potrzebny dla nas, żeby sprawdzić się na tle rywala, a nie na treningu. Dlatego trener na pewno wyciągnął jakieś wnioski, zwłaszcza, że to były pierwsze takie zawody prowadzone przez naszego nowego trenera. Zobaczymy co będzie dalej – powiedział skrzydłowy i główny strzelec MKS-u, Michał Drej.

 

Kaliska drużyna stanęła w tym turnieju naprzeciwko ekipy z Zielonej Góry i Gorzowa. O ile pierwszy mecz potoczył się raczej gładko, mimo ambitnej postawy zielonogórzan, o tyle wysoki wynik drugiego spotkania nie oddawał zbytnio jego przebiegu, bowiem MKS długo musiał pracować na jego osiągnięcie. – Wynik 30:23 nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Na pewno każdy chciał wygrać, a Gorzów chciał się pokazać u siebie, we własnej hali. To nie był łatwy mecz, każdy walczył i każdy miał jakieś swoje założenia na niego. Mam nadzieję, że trener jest z nas zadowolony, co pewnie okaże się w szatni Trenujemy dalej i czekamy na ligę – podkreślił zaraz po wręczeniu pucharów.

 

Podobnego zdania o turnieju był szkoleniowiec gorzowskiego zespołu, który szczególną uwagę zwracał na grę żółto-niebieskich właśnie przeciwko zespołowi superligowemu. Stalowcy, ze swoimi aspiracjami do miana zespołu godnego gry w najlepszej lidze w Polsce, wiedzą, czego im jeszcze brakuje. – Nie ustrzegliśmy się błędów, co było widać. Wynik jest dosyć wysoki i uważam, że za wysoki. W pierwszej połowie straciliśmy za dużo bramek, a właściwie w pierwszych 15 minutach. Zanim się otrząsnęliśmy, że można ugryźć tego przeciwnika, minęło 15 minut, gdzie mieliśmy stracone 13 bramek. Dopiero potem zaczęliśmy grać na swoim poziomie, jak równy z równym – skomentował szkoleniowiec gorzowskiej drużyny. Szkoleniowiec Stali podkreśla jednak, że mimo chęci, widać różnicę między Stalą z pierwszej ligi, a MKS-em z Superligi. – Widać różnice, to jest innych Handball. Inny wymiar gry. Trochę nam do nich brakuje i dlatego oni są ligę wyżej (śmiech) – skomentował.

 

Teraz przed gorzowianami tydzień treningów zakończony kolejnym turniejem w Nowogardzie.

Udostępnij