www.stalgorzow.pl: Na początku poproszę Panią o przedstawienie krótkiej historii Akademickiego Liceum Mistrzostwa Sportowego – skąd pomysł na taką szkołę, jaka idea Wam przyświecała?

Renata Janicka-Szyszko, dyrektor ALMS: Akademickie Liceum Mistrzostwa Sportowego rozpoczęło swoją działalność 1 września 2017 roku, czyli działamy tak naprawdę dopiero drugi rok. Trzeba natomiast pamiętać, że wcześniej istniało Akademickie Gimnazjum Mistrzostwa Sportowego i można powiedzieć, że Liceum jest takim kontynuatorem tej działalności. Obie szkoły są placówkami prowadzonymi przez Akademię im. Jakuba z Paradyża. Uczelnia jest organem założycielskim i prowadzącym. Nie ma jednak co ukrywać, że sam pomysł i inicjatywa wyszły ze środowiska sportowego Gorzowa, które odczuwało brak takiej szkoły, w której uczniowie mogliby – najpierw na poziomie gimnazjalnym, a teraz licealnym –  łączyć uprawianie sportu z nauką. Takim głównym inicjatorem byli członkowie klubu AZS – wtedy PWSZ – teraz AJP Gorzów Wielkopolski. Początki szkoły związane są typowo z piłką koszykową dziewcząt, pierwsza klasa, która jeszcze zaczęła naukę w gimnazjum w 2014 r., to były same dziewczęta. Bardzo szybko, bo już w 2015 roku, dołączyli chłopcy. ZKS Stilon doszedł do wniosku, że taki projekt, taka możliwość łączenia nauki z uprawianiem sportu, będzie potrzebnym i dobrym rozwiązaniem dla młodych zawodników trenujących w klubie. Uczniowie trenujący te dwie dyscypliny sportowe, dzięki przychylności władz AJP, od kilku lat mają możliwość łączenia sportu z nauką.

 

No właśnie to jest chyba tak idea – możliwość połączenia nauki i sportu dla młodych ludzi…

– Tak, dlatego, że musimy pamiętać, iż nauki w szkole jest bardzo dużo. Młodym zawodnikom, którzy trenują w klubach, a uczą się w różnych szkołach, z każdym kolejnym etapem edukacyjnym coraz trudniej jest łączyć uprawianie na wysokim poziomie sportu z nauką. Pamiętajmy, że szkoła ponadgimnazjalna, a teraz po reformie szkolnictwa, szkoła ponadpodstawowa, kończy się egzaminem maturalnym, który jest przepustką na studia. Nawet jeśli młody zawodnik nie zdecyduje się na kontynuację edukacji bezpośrednio po szkole średniej, mając zdany egzamin maturalny, w każdej chwili może podjąć decyzję o studiowaniu. Ponadto warto pamiętać, iż  mówimy przecież o sportach drużynowych, co jest kolejnym aspektem – gdy zawodnicy tworzący drużynę są też razem w klasie, mają możliwość dodatkowych interakcji, wspólnego spędzania czasu, uczestnictwa w różnego rodzaju imprezach szkolnych – to wszystko dodatkowo buduje drużynę.

 

Jak na co dzień wygląda życie uczennic i uczniów tej szkoły?

– Z jednej strony bardzo podobnie jak wszystkich innych uczniów, bo nie zapominajmy, że to są uczniowie, nauka jest obowiązkowa, więc oczywiście muszą się uczyć, przygotowywać do sprawdzianów, odpowiedzi, odrabiać  zadania domowe, czytać lektury i tak dalej. Natomiast myślę, że to pytanie dotyczy czegoś innego – lekcje są powiązane z treningami i zajęciami sportowymi. Zgodnie z Rozporządzeniem o szkołach sportowych i szkołach mistrzostwa sportowego, tych zajęć sportowych musi być 16 godzin w tygodniu.

 

To jest dużo…

– To jest dużo. Liczba dość imponująca, choć dla trenerów zawsze za mało. To wygląda tak, że plan treningów jest powiązany z planem lekcji i oczywiście wygląda to nieco inaczej w każdej dyscyplinie sportu. Nieco inaczej plan lekcji wygląda u koszykarek, które mają halę kilka metrów od budynku szkoły, nieco inaczej jest to u chłopców, jednak przede wszystkim jest zachowana ciągłość. Przykładowo wygląda to tak: rano jest trening, później 3 godziny lekcji, później przerwa obiadowa – co jest bardzo istotne, że uczniowie mogą korzystać z ciepłego posiłku w trakcie dnia – później znów lekcje, znów trening i tak to się toczy. To jest wszystko w bloku, nie ma żadnej przerwy, konieczności czekania na trening – oczywiście zawodnicy muszą dojść na boisko, ale to już z trenerem, to jest już w dniu szkolnym, a nie jako zajęcia dodatkowe.

 

Ile taki „dzień szkolny” uczniów ALMS trwa?

– Nasi uczniowie zaczynają dzień o 7:45, wtedy zaczynają się lekcje i ten dzień jest dosyć długi, bo przeciętnie mają 9 lekcji, razem z treningami. Trwa to mniej więcej do 16.00. Tylko, tak jak powiedziałam, nie ma tutaj zbędnych przerw, jest możliwość skorzystania z obiadu w połowie dnia, to nie jest tak, że głodni muszą sobie jakoś radzić.

 

Widać zmęczenie po uczniach?

– Tak, zmęczenie widać, zwłaszcza, że pamiętajmy, iż uczniowie w weekendy grają mecze, bo grają w klubach, różnego rodzaju ligach, więc te spotkania są właśnie najczęściej w sobotę czy w niedzielę, więc nie ma tutaj odpoczynku. Czasami jeszcze mają dodatkowe treningi popołudniami, są jakieś mecze czy sparingi popołudniami, więc oczywiście to zmęczenie jest widoczne. Natomiast wydaje się, a są to też opinie trenerów, którzy mieli do czynienia z uczniami, którzy uczyli się w innych szkołach, że jest to zupełnie innego rodzaju zmęczenie. Nie ma tego znużenia świadomością i planem dnia, w którym ze szkoły muszę dojechać na trening, ale po drodze 2 godziny poczekać, bo ten trening będzie o 17-stej czy 18-stej.

 

Nie może nie paść pytanie o kadrę pedagogiczną – czy i jak trudne jest sprowadzenie specjalistów, a jednocześnie osób, które rozumieją, że dla tych uczniów nauka i sport są na tym samym poziomie ważności, a może czasem sport jest ważniejszy?

– Po pierwsze, jeśli chodzi o trenerów, to ściśle współpracujemy z klubami. Nasi nauczyciele-trenerzy to są jednocześnie trenerzy w klubach, więc możemy powiedzieć, że są to specjaliści najwyższej klasy w swojej dziedzinie. Jeśli chodzi o nauczycieli-przedmiotowców, to gdy z nimi rozmawiam jeszcze przed zatrudnieniem w naszej szkole, to jedna z pierwszej kwestii właśnie dotyczy tego. Prócz tego, że nauczyciele muszą mieć odpowiednie kwalifikacje, jak w każdej innej szkole, to zawsze rozmawiam o tym, jak chcieliby pracować z uczniami-sportowcami. Nauczyciele muszą mieć świadomość, że niektórzy nasi uczniowie dostają powołania do kadry, więc opuszczają zajęcia, nie ma ich przed kilka czy kilkanaście dni. Czasami zdarzają się kontuzje, które uniemożliwiają przez dłuższy czas naukę. Ale to jest właśnie ta specyfika, czy wyższość naszej szkoły, bo my wszyscy o tym wiemy. Kiedy u nas uczeń ma kontuzję, to zajmuje się nim pedagog i psycholog, bo kontuzja to nie są tylko działania na przykład ortopedy. Uczeń często potrzebuje wtedy wsparcia psychicznego i to dostaje. Poza tym organizujemy mu wtedy pomoc, jeśli chodzi o naukę, w miarę możliwości jak najszybciej. Jeśli chodzi o nauczycieli, uczących w naszej szkole, bardzo dużą wagę przywiązujemy do tego, by obecny był psycholog i to psycholog, którzy rzeczywiście zajmuje się sportem, czyli ktoś, kto się zna i wie, jaka jest specyfika, z jakimi problemami mierzą się zawodnicy. Wszyscy pozostali uczą się tego, jak pracować z uczniem-sportowcem i myślę, że już całkiem nieźle sobie z tym radzimy.

 

To musi być chyba bardzo wysoki poziom świadomości, że sport jest realny i ważny na co dzień w życiu tych młodych osób…

– To jest właśnie specyfika Akademickiego Liceum Mistrzostwa Sportowego. Na radach pedagogicznych nie tylko rozmawiamy o wynikach uczniów w nauce, o działaniach wychowawczych, jakie podejmujemy. Notabene, wychowanie przed sport jest u nas jednym z ważnych bloków programu wychowawczo-profilaktycznego. Między innymi trenerzy informują pozostałych nauczycieli, co się aktualnie dzieje, na jakim etapie rozgrywek są, jakie są sukcesy, jakie są porażki. My cały czas na ten temat rozmawiamy. Stąd – czy to nauczyciel matematyki, czy polonista – jest na bieżąco informowany. Dodatkowo staramy się wszyscy, by łączyć naukę ze sportem choćby w taki sposób, że gdy uczeń ma na przykład obliczyć pole powierzchni, to może obliczyć pole powierzchni boiska, a gdy na fizyce uczy się o różnych typach ruchów, to jest to często pokazywane właśnie na przykładzie rzutu piłki i tak dalej, i tak dalej. Odwołujemy się do ich doświadczeń z boiska, spod kosza.

 

Tu trafia młodzież, która jest już zdecydowana, że swoje życie i przyszłość w znaczącym stopniu chce związać ze sportem. To łatwiej pracować z taką młodzieżą, czy trudniej?

– I łatwiej, i trudniej. Jak wszystko, to ma swoje plusy i minusy. Na pewno łatwiej trenerom, ale też musimy włożyć dużo pracy w to, by pokazywać, że prócz sportu każdy musi mieć swój plan „b”. Dlatego tak bardzo ważne jest przygotowanie do egzaminu maturalnego, bo oni muszą się liczyć z tym, że karierę sportową kiedyś się kończy, więc trzeba mieć możliwość studiowania, nawet jeśli nie od razu po szkole, to w przyszłości. A po drugie nie wolno też zapominać, że rzeczywistość bywa brutalna, zdarzają się takie kontuzje, które wykluczają możliwość uprawiania sportu. Uczeń musi być przygotowany do tego, by poradzić sobie w życiu bez sportu. To, że sport jest dla nich najważniejszy, to jest jasna sprawa, natomiast zawsze staramy się, by w szkole odbywały się różnego rodzaju działania dodatkowe. Ostatnio na przykład nasze uczennice zaczęły wolontariackie akcje w Zespole Kształcenia Specjalnego, bo nasi uczniowie muszą znać świat, wiedzieć, jak wygląda rzeczywistość – nie tylko ta sportowa, ale także inna. Dlatego staramy się, by – przy ograniczonym czasie –  mieli możliwość uczestniczenia w bardzo różnych działaniach, akcjach.

 

Kiedy i od kogo pojawiła się inicjatywa, by w ALMS otworzyć także klasę o profilu piłki ręcznej?

– Jesienią zeszłego roku środowisko piłki ręcznej zwróciło się do władz Akademii im. Jakuba z Paradyża z propozycją rozszerzenia oferty edukacyjnej ALMS. Władze Uczelni bardzo przychylnie odniosły się do tej inicjatywy, stąd w szkole rozpoczęliśmy działania mające umożliwić uczniom trenującym piłkę ręczną rozpoczęcie nauki od 1 września 2019 r. w ALMS.

 

Czy otwarcie tego profilu przyniesie zmiany w Akademickim Liceum Mistrzostwa Sportowego?

– Na pewno tak, choćby dlatego, że pojawi się trzecia dyscyplina. To będzie ta podstawowa różnica. Natomiast, jeśli chodzi o nasz wypracowany styl pracy, myślę, że nie, nie będzie tu żadnej rewolucji, bo po pierwsze mówimy tu o kolejnym sporcie drużynowym; po drugie mówimy właśnie o uczniach-zawodnikach, więc wszystkie metody, które  już sobie wypracowaliśmy, będziemy mogli wykorzystywać.

 

Czy to będzie klasa tylko dla chłopców?

– To zależy od liczby chętnych, którzy się zgłoszą.

 

Czy kolejny sport w szkole to trudności, na przykład odległości od hali? Szkoła mieści się przy ul Chopina, a najbliższa hala o wymiarach odpowiednich do uprawiania piłki ręcznej to chyba ta na ul. Czereśniowej…

– Myślę, że trudnością w kolejnym roku szkolnym będzie przede wszystkim to, że oprócz klas pierwszych po szkole gimnazjalnej, czyli liceum trzyletniego, będziemy mieli klasy po szkole podstawowej, czyli liceum czteroletniego i to rzeczywiście jest wyzwanie, ale nie tylko w naszej szkole, a we wszystkich szkołach. Natomiast oczywiście, że kolejna dyscyplina sportowa, a co za tym idzie rozszerzenie oferty, jest wyzwaniem organizacyjnym. To jednak jest wyzwanie typowo organizacyjno-logistyczne, więc nie przewidujemy dużych trudności. To jest po prostu zadanie do realizacji.

 

Jakie plany i ambicje wiążecie w szkole z nową klasą?

– Myślę, że dla wszystkich będzie to coś nowego, ta nowa dyscyplina. Mamy nadzieję, że będzie to taki impuls do dalszego rozwoju szkoły. W moim gabinecie wisi mapa, która pokazuje skąd pochodzą nasi uczniowie. Są na niej zaznaczone miejscowości, z których pochodzą nasi uczniowie (z różnych regionów Polski, m. in. Koszalin, Tarnów, Warszawa – dop. red.) Z Gorzowa i województwa lubuskiego mamy najwięcej uczniów, ale nie brakuje też młodzieży z północnej czy centralnej Polski. Jesteśmy przygotowani na to, że trafiają do nas uczniowie z całej Polski. Mamy jeszcze kilka pustych miejsc na tej mapie, więc myślę, że pojawienie się u nas piłki ręcznej mogłoby ją wypełnić.

 

Połączenie trzech różnych sportów w jednej szkole daje pewnego rodzaju różnorodność.

– Tak, ale przy specyfice takich szkół jak nasza, to nie jest nic szczególnego, że mamy kilka sportów drużynowych. Powiedziałabym raczej, że rozwijamy się w tym samym kierunku, który obierają inne szkoły.

 

W trakcie rozmowy wspominaliśmy o hali – czy to w kontekście koszykarek, czy piłkarzy ręcznych – czy budowa jednej, wielkiej hali widowiskowo-sportowej w Gorzowie jest według Pani potrzebna i może coś ułatwić także w funkcjonowaniu tej szkoły?

– Myślę, że hala sportowa – ta, którą znamy z projektów – jest marzeniem całego środowiska sportowego w Gorzowie. Wszyscy na nią czekają, bo w ten czy inny sposób poprawi to sytuację wszystkich trenujących zawodników.

 

Czy chciałaby Pani coś dodać?

– Zapraszamy do naszej szkoły. 2 marca organizujemy dzień otwarty, będzie nam miło gościć wszystkich zainteresowanych.

Udostępnij