Już w najbliższą sobotę gorzowianie udadzą się w kolejną ponad 300-kilometrową podróż. Tym razem żółto-niebiescy staną naprzeciwko ostatniego zespołu w lidze, który sportowych szans na utrzymanie już nie ma. Tymczasem Stalowcy są po kolejnej tygodniowej przerwie, tak, jak przed meczem z Sokołem Kościerzyna, a to wcale nie działa na nich dobrze. – Ta liga już taka jest. Trzeba ją dograć do końca. Przestawianie meczy z różnych powodów… My wykorzystaliśmy tę przerwę wcześniej, żeby mieć płynność. To nam się opłaciło, bo byliśmy w grze i stąd takie – dobre chyba – wyniki, bo tak na dobrą sprawę w tym roku nie przegraliśmy meczu w podstawowym czasie gry. I tyle. Trzeba się dostosować, wcześniej wyskoczył Malbork i ta przerwa każdego w jakimś stopniu dotyka – powiedział Dariusz Molski, szkoleniowiec gorzowskiej ekipy.

 

Sambor Tczew to zespół beniaminka, który za wiele w lidze nie zdziałał. Nie pomogło ściągnięcie dobrego bramkarza, zabrakło też trochę szczęścia w kilku minimalnie przegranych meczach. Jakie są więc szanse na to, by zagrozić Stali? – Najsłabsza drużyna w lidze – tak mówią punkty, tak mówi miejsce i już bez szans na utrzymanie. Ale właśnie. To jest siła tego zespołu. A my jesteśmy takim zespołem, który lubi podejść do meczu „A jesteśmy najlepsi, dobrzy, wygra się samo”. Zresztą widać tą słabszą koncentrację i moim zadaniem jest przywrócić ją na maksa, bo jeżeli tak będziemy do tego podchodzić, to nas po prostu pacną, chociażby dlatego, że grają u siebie i wygrana z nami dla nich byłaby aktualnie mistrzostwem świata – skomentował trener żółto-niebieskich.

 

Jeśli chodzi o atuty gospodarzy, to prócz własnej publiczności i braku presji na wynik ze względu na brak utrzymania nawet w przypadku wygranej, to są ich 3. – Tam jest bardzo mocnych 3 zawodników. Mocny środkowy rozgrywający, Orzechowski, dalej jest obrotowy, który do nich przyszedł z Kalisza, bardzo silny chłopak. I bramka. To też jest złudne, bo ten chłopak jest słusznej postury i to może zmylić. Uczulałem już na tym punkcie drużynę – jak go zlekceważymy, to wybije nam piłkę ręczną z głowy i zdobywanie bramek i zagra nam na nosie – powiedział Molski.

 

Gorzowianie nie zamierzają pozwolić na rozwinięcie skrzydeł beniaminkowi i oczywiście chcą wywieźć stamtąd 3 punkty. – Cel to oczywiście zwycięstwo. Jedziemy 300 kilometrów nie po to, żeby nie utrzymać passy nieprzegranych meczów. Powiedzieli chłopacy wcześniej, że chcą wygrać wszystko do końca, no to jedziemy w te klocki i wygrywajmy – zapowiedział szkoleniowiec Stali.

 

Mecz w Tczewie rozpocznie się w sobotę o godzinie 18.30! Czy gorzowianie zakończą sezon wyjazdowy z dobrymi humorami? Przekonamy się już niebawem!

 

Udostępnij