Stanisław Chomski (Stal Gorzów):  – Co prawda szykowaliśmy się na inny tor, twardszy. Tak wynikało z mojej analizy, kiedy gospodarze mieli sparingi. Niestety moich zawodników zaskoczył, najbardziej Krzysztofa Kasprzaka, który obwinia się za ten wynik. Można powiedzieć, że to taki mecz błędów i sytuacji, które się potem zemściły. Walczyliśmy do końca, ciężko było wprowadzić za kogoś rezerwy taktyczne, nie było wiadomo, kto z kim zaskoczy. Utarliśmy nosa pewnym tutaj ekspertom. Myślę, że nie jesteśmy tak słabi, bo to jednak liga. Wyciąga się największe armaty sprzętowe i taktyczne i wszystko, co wpływa na wynik. Osiągnęliśmy przyzwoity wynik, mogliśmy wygrać ten mecz. Cały czas był duch w zespole i z takim nastawieniem jechaliśmy.

Bartosz Zmarzlik (Stal Gorzów): – Gratulacje dla domowego zespołu. Staraliśmy się pojechać jak najlepiej. Gratulacje dla Andersa, super debiut w Ekstralidze i spora pomoc dla naszego klubu w dniu dzisiejszym. Staraliśmy się jak możemy. Tor był bardzo wymagający, szczerze mówiąc ja się szykowałem na nieco inny. Jak przyjechałem i go zobaczyłem, to od razu z motoru podstawowego poszedł motor na numer trzy i wziąłem dwa kolejne inne. Nie jest źle, myślę, że taki wynik paru ludzi zdziwił.

Paweł Przedpełski (Włókniarz Częstochowa): – Myślę, że się starałem i walczyłem o każdy punkt. W meczach ekstraligowych ważne są każde punkty. Tym bardziej, że skład był dzisiaj naprawdę wyrównany. Jazda nie jest łatwa, myślę, że walczyłem dzielnie. Na pewno ten pierwszy i ostatni bieg są mocno do poprawki. Pierwsze koty za płoty i najważniejsze, że mecz jest wygrany.

Marek Cieślak (Włókniarz Częstochowa): – Do siódmego biegu szło ciężko, później podskoczyliśmy, ale dzisiaj goście mieli Thomsena, który ratował wynik, Zmarzlika. Myśmy pogubili trochę punktów. Nie wszyscy jechali na swoim najlepszym poziomie. Fachowcy jednak się mylą, każdy skazywał Gorzów, że to będzie drużyna, która będzie walczyła o utrzymanie, a dzisiaj się okazało, że Gorzów ma dobrą drużynę. Są groźni dla wszystkich.

Udostępnij