Po zawodach udało się porozmawiać z trenerem Stanisławem Chomskim, który dokładnie przeanalizował dyspozycje swoich zawodników. Zaczął od zawodnika, dla którego mecz z Wrocławiem był najlepszym spotkaniem w tym sezonie. Mowa oczywiście o Peterze Kildemandzie, który w piątek zdobył pierwszą “trójkę” w żółto-niebieskich barwach. – Trzeba być cierpliwym ale do pewnego momentu. Nie ma takiej możliwości, że przechodzimy do porządku dziennego nad tym, że jakiś zawodnik przegrywa. I nie ma tu mowy, że “taki jest sport”. Trzeba widzieć przyczyny tej dyspozycji oraz pozytywne symptomy, które było widać u Petera w poszczególnych wyścigach. Nie można go też chwalić za bardzo, bo jedna jaskółka wiosny nie czyni. On sam wie, że to jeszcze nie jest to, czego sam od siebie oczekuje. Ja doskonale wiem, jak ciężko pracowali jego mechanicy, pod jaką presją byli.

Mimo iż zawody zakończyły się po myśli trenera to jednak nie wszystko przebiegało idealnie. – Wszystko jest jeszcze do poprawienia, Bartek może i zdobył 15 punktów, ale w ostatnim biegu jechał dość nerwowo i czuł na plecach oddech Tai’a Woffindena. Gdyby w tym biegu skupił się na jeździe parowej, może wtedy byłoby trochę lepiej. Ja powiedziałem dzisiaj moim zawodnikom, że kto wygra start, ten niech ucieka do przodu i tak też Bartek zrobił – analizował trener.

W analizie spotkania nie można pominąć wkładu zawodników formacji juniorskiej w wynik spotkania.

– Powiedziałem naszym juniorom na odprawie, że liczę na punkty. Jednak nie mają one ważyć o zwycięstwie, tylko o rozmiarach tego zwycięstwa. To są zawodnicy, którzy mogą popełniać jeszcze błędy. Uważam, że agresywność Bartkowiaka była na najwyższym poziomie. W drugim biegu doszło między chłopakami do nieporozumienia. Na obronę Rafała mogę przyznać, że źle się czuł dzisiaj fizycznie, co przełożyło się na czucie sprzętu.

 

O ogólne pomeczowe spostrzeżenia udało się wypytać również jednego z liderów Stali – Szymona Woźniaka. Zdobył on w ciągu całego spotkania 9 punktów z bonusem (1*,2,2,3,1). Jak podsumował swoja indywiualna postawę?  – Na początku przywiozłem jedynkę z bonusem, męczyłem się zdecydowanie. W końcu przyszedł taki moment w tym sezonie, że przed trzynastym biegiem postanowiliśmy postawić wszystko na jedną kartę. Kompletnie inaczej niż zwykle podeszliśmy do ustawień motocykla i mam nadzieję, że był to moment przełamania. Nareszcie czułem się sobą na gorzowskim torze. O ile w piętnastym wyścigu brakowało jeszcze drobnej korekty.

Zawody przez cały okres trwania były na styku. Czy to nie jest trochę tak, że gorzowska drużyna męczyła się z osłabioną Spartą? – Proszę popatrzeć tylko na wyniki innych meczów w PGE Ekstralidze i inne drużyny również męczą się z teoretycznie słabszym rywalem. Tory są teraz przygotowywane tak, aby spotkania były wyrównane. Tor na dzisiejsze zawody był idealnie przygotowany. Myślę, że pochwały i brawa należą się dla organizatorów. Zabezpieczyli oni tor, ponieważ spodziewali się opadów deszczu a dziś rano go odkryli wiedząc, że będzie ładna pogoda. Zrobili wszystko, aby jak najlepiej przygotować tor do ścigania. Raz, że kibice zobaczyli fajne ściganie, dwa dużo dramaturgii związanej z wynikiem, a trzy – zwycięstwo drużyny! Emocje na pewno były, a moim zdaniem notujemy dzisiaj pełen sukces – zakończył zawodnik.

Udostępnij