www.stalgorzow.pl: Cezary w ostatnim czasie odbyły się rozgrywki PGNiG Summer Superligi, w których z częścią chłopaków z drużyny wzięliście udział. Opowiedz o samej imprezie, co to za rozgrywki i czym różnią się od klasycznej piłki ręcznej?

Był to pierwszy turniej mistrzostw Polski, odbywający się w pięknej scenerii płockiej starówki. Trzeba zaznaczyć pełen profesjonalizm i super przygotowanie tej imprezy, ponieważ organizacja tak dużego wydarzenia na takim poziomie nie należy do najłatwiejszych. W imprezie uczestniczyły topowe drużyny z kraju, jak i kilka zagranicznych ekip zarówno męskich, jak i żeńskich. A czym się różni: Na pewno odmiana plażowa jest bardziej widowiskowa od tej naszej macierzystej wersji. Jednak w trakcie meczu praktycznie nie dochodzi do kontaktu obrońcy z atakującym, a jeśli już do takiego dojdzie, najczęściej kończy się to wykluczeniem, co przekłada się na szybszą i bardziej techniczną grę.

 

Jak to się stało, że zdecydowaliście się zagrać w Summer Superlidze wraz z ekipą z USA?

Do stworzenia tej ekipy doszło tak naprawdę przez przypadek. Około dwóch tygodni przed turniejem odezwał się do naszych bliźniaków prezes BHT Petry Płock i jeden z organizatorów turnieju – Artur Niesłuchowski z informacją, że na turniej przylatuje czterech zawodników ze Stanów i czy byśmy do nich nie dołączyli. Żelek zapytał się mnie, czy bym nie pobronił. Skrzyknął tez resztę chłopaków tj. Bronka i Turka. Na miejscu dołączył do nas jeden kolega z Płocka i tak stworzyliśmy ekipę, grającą pod nazwą RIP BHT Los Angeles.

 

Sam przebieg turnieju był chyba nieco męczący…?

Turniej owszem dawał się we znaki. Ogromne temperatury i praktycznie żadnej chmury na niebie, do tego wysiłek związany z samym graniem na piasku, to wszystko potęgowało zmęczenie z meczu na mecz.

 

Zajęliście ostatecznie drugie miejsce – to chyba wielkie osiągnięcie, biorąc pod uwagę, że tak naprawdę nie mieliście zbyt wiele czasu na przygotowania?

Nasze drugie miejsce to wielka niespodzianka i jeszcze większy sukces. Z chłopakami ze Stanów mieliśmy okazje przeprowadzić tylko jeden trening w czwartek wieczorem. I trening to duże słowo. Po prostu uczyliśmy się siebie nawzajem, sprawdzaliśmy swoje możliwości, a dopiero później z meczu na mecz docieraliśmy się na boisku. Biorąc pod uwagę, że startowaliśmy z pozycji raczej Underdoga, gra w finale z Petrą Płock to było coś! A wyeliminowanie po drodze w ćwierćfinale drużyny z Piotrkowa było niespodzianka dla wszystkich uczestników turnieju. Ogólnie jesteśmy mega zadowoleni z występu naszej drużyny!

 

Dostałeś też nagrodę indywidualną – to dla Ciebie duże wyróżnienie?

Tak, to duże wyróżnienie. Byłem bardzo mile zaskoczony, bo to tak naprawdę mój pierwszy poważny turniej na piasku, ale tak jak mówiłem wcześniej – nie tylko jednostki, bo i dwóch kolegów ze Stanów zostało wyróżnionych nagrodami indywidualnymi, ale cała drużyna spisała się na medal.

 

Jak widzisz przyszłość piłki ręcznej plażowej? Ta dyscyplina ma według Ciebie szansę na rozwój w naszym kraju? Warto edukować młodzież i pokazywać, że na piasku też można wyczyniać cuda na bramce?

Co do rozwoju, w tej dyscyplinie jest ogromny potencjał – widowiskowość, szybkość gry, jak i sama atmosfera wokół niej panująca, lato, słońce, muzyka grająca podczas meczu. To wszystko wywołuje uśmiech i zadowolenie nie tylko u zawodników, ale i u kibiców oglądających te zawody. Podczas turnieju po prostu nie da się nudzić. Młodzież jak najbardziej warto edukować w kierunku tej dyscypliny, po pierwsze z tego powodu, że zdobywa coraz większa popularność, a druga sprawa to mega super sposób na aktywność i kontakt z piłką ręczną w przerwie między sezonami. Z piłką ręczną, którą tak wszyscy przecież kochamy.

 

Fot. G. Trzpil (PGNiG Summer Superliga – profil na facebooku)

Udostępnij