Dariusz Molski: Ja nie zakładałem, że będziemy w stanie powalczyć. Szczerze mówiąc, byłem bardzo wkur*** i szlag mnie trafił, że to tak się stało jak się stało. Myślę, że i Nowa Sól i Zielona Góra były zdziwione naszą postawą. Nas była siódemka w polu, bo okazało się jeszcze po drodze, że jeszcze Bronek nie może grać. Jeszcze bardziej się zdenerwowałem. Żal, że to tak wyglądało, ale chłopaki naprawdę stanęli na wysokości zadania, dlatego po dobrej pracy wypiliśmy po piwku i wiemy, że idziemy dobrą drogą. W planach mamy zapierniczać dalej tak samo, albo i lepiej. Mamy 3 tygodnie i w tym kierunku pójdziemy. Skoro ta szóstka może tak grać fajnie, to jak nas będzie troszeczkę więcej i utrzymamy schemat grania, taki jaki sobie założyliśmy, to może być fajnie. Albo i gorzej (śmiech).

Nie patrzyłbym na ten wynik w kategoriach postraszenia rywali z ligi. Zielona Góra jest na zupełnie innym etapie, my wcześniej zaczęliśmy, ponadto mieliśmy 3 tygodnie przygotowania indywidualnego. Sprawdziany pokazały, że prezentujemy się lepiej, niż przy poprzednich. I o to chodzi. Dlatego nie wyciągałbym tak daleko idących wniosków. Zagraliśmy dobrze i na tym koniec – pracujemy w tym kierunku dalej i czekamy na ligę.

Tak, po eliminacjach wojewódzkich do Pucharu Polski byliśmy piekielnie zmęczeni. Szkoda, że nie było odnowy w niedzielę, to jest słaba strona tego wszystkiego, ale jakoś spróbujemy się pozbierać sami, pokombinujemy coś, mamy trochę rzeczy, które sami sobie kupiliśmy i spróbujemy sobie nimi poradzić.

 

 

Mateusz Stupiński: W piątek dowiedzieliśmy się, że do Zielonej Góry pojedziemy takim, a nie innym składem. Ale jak już pojechaliśmy to w szatni powiedzieliśmy sobie, że przecież nie przyjechaliśmy na wycieczkę. Skoro już tu jesteśmy, to chcemy to wygrać. Super, udało się, bardzo się cieszymy. Uważam, że wygraliśmy dość przekonywująco, także jest to fajny prognostyk na ligę. Oczywiście, nie popadamy w hurraoptymizm, jeszcze bardzo dużo pracy przed nami, mamy co szlifować.

Na pewno zmęczenie jest ogromne. Cały czas mamy ciężkie nogi, szczerze powiedziawszy nie wiem, jakim cudem w sobotę mieliśmy tyle energii, tyle Powera by ogarnąć te dwa mecze z rzędu w tak okrojonym składzie! Ale to chyba pokazuje, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu…?

Nie przekładałbym tych wyników na tło ligi. Rozgrywki ligowe rządzą się zupełnie innymi prawami, a Puchar to Puchar. Podejrzewam, że Zielona Góra ma swoje w nogach, może po prostu tym razem mecz im nie wyszedł. Nie ma co do tego przywiązywać jakiejś większej wagi. W lidze każdy przygotowuje się do konkretnego meczu, do konkretnego przeciwnika. Te mecze wyglądają zupełnie inaczej.

Radość jest wskazana, ale cały czas stąpamy twardo po ziemi, pracujemy dalej nad tym, co trener nam nakreślił. Jest troszkę czasu i mam nadzieję, że zdążymy się przygotować do ligi.

Udostępnij