www.stalgorzow.pl: Krzysztof dałeś w tym meczu dobrą zmianę za Czarka, ale to chyba w tym meczu nie pomogło zbyt wiele… Nie mamy zwycięstwa.

Krzysztof Nowicki: – Niestety, bardzo długo wchodziliśmy w ten mecz. Pierwsza połowa zdecydowanie przegrana, w pewnym momencie było chyba 7 lub 8 bramek przewagi przeciwników. Przy tak poukładanej drużynie jak Ostrovia trudno jest wrócić przy takim wyniku. Widać po nich było, że chcieli grać bardzo powoli, dokładnie i to im wychodził.

 

Skąd się wzięło to zagubienie na początku meczu?

– Wydaje mi się, że my tak lubimy pierwsze mecze, wejść i nie zagrać tego, co potrafimy. W bramkę nie możemy trafić, obijamy bramkarza, akcje nie wychodzą, gramy bez głowy. Te pierwsze mecze zawsze miały taki urok. Oprócz pierwszego sezonu w I lidze chyba każdy mecz inauguracyjny przegraliśmy.

 

Czy końcówka to nie było troszeczkę zrobienie mistrza świata z ich bramkarza? To co obronił Patryk Foluszny w ostatnich 10 minutach to chyba nasze błędy…

– Szczerze mówiąc, końcówka niewiele tu wniosła, graliśmy gol za gol, bo na 4,5  minuty przed końcem meczu musieliśmy zdobyć 5 bramek i  oddawaliśmy rzut za rzutem. Wszystko postawiliśmy na jedną kartę, no i niestety nie wyszło.

 

Jedna bramka… to boli?

– Nie, wydaje mi się, że po takim meczu ta jedna bramka aż tak nie boli, bo zapowiadało tu się na 10 bramek jak nic po pierwszej połowie. Później jakoś ich doszliśmy – już myślałem, że mamy to opanowane! Ale niestety znowu zaszaleliśmy trochę i zrobiliśmy mistrza świata z bramkarza.

 

Teraz tydzień na przygotowania pod kolejnego przeciwnika. Anilana Łódź. Trudny to będzie wyjazd?

– Na razie nie mamy pojęcia. Na pewno daleki, na pewno będziemy bardzo zmęczeni. Wyjedziemy kiedy będzie trzeba, a to na pewno będzie bardzo wcześnie rano. Wydaje mi się, że musimy się bardziej skupić na sobie, na naszych błędach. Niestety, popełniamy ich bardzo dużo, taktyka, którą obraliśmy na początku niestety nie wyszła. Widać było, że lepiej czujemy się w naszej podstawowej obronie. Nie powiem jakiej! (śmiech) Bo jeszcze  nasz rozszyfrują. Powinniśmy bardziej się na tym skupić, choć na pewno będziemy chcieli obejrzeć przeciwnika, pierwsza kolejna za nami, więc mecze dostępne, ale cały czas to będę powtarzał: Musimy się skupić na sobie.

 

Jakaś recepta?

– Potrzebujemy więcej ogrania.

 

Udostępnij