Wiktor Bronowski: Można powiedzieć, że spokojnie jedną, oczywiście w żarcie. Dobrze, że mieliśmy wcześniej parę bramek przewagi i udało się to dowieść do końca.

Mam nadzieję, że kibice, którzy to oglądali, widzieli to, co się działo. My się zajmujemy graniem, niech sędziowie zajmą się sędziowaniem, nie mam ochoty tego komentować.

Coś udało się rzucić, chociaż zdarzyło się też kilka błędów. Uważam, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej.

Ewidentnie było widać więcej walki, więcej zaangażowania w obronie w porównaniu z poprzednim meczem. Wypuściliśmy parę kontr, przez co odskoczyliśmy w drugiej połowie na 5-6 bramek przewagi i przestój Anilany przekuliśmy w nasz atut.

Mam nadzieję, że zarówno przeciwnik na boisku, jak i kibice z trybun widzieli, że bardzo chcemy ten mecz wygrać. Bolała nas ta pierwsza porażka jedną bramką. Oby do samego końca ligi same zwycięstwa.

Niesamowicie chcemy się odegrać na własnej hali, teraz zapominamy o meczu z Łodzią i przygotowujemy się do spotkania u siebie z Forzą Wrocław, by zmazać ten niesmak z pierwszego meczu.

 

Dariusz Molski: Spokojnie jedną. Zeszło z nas powoli powietrze, więc możemy mówić, że ta końcówka była przez nas zagrana właśnie na „spokojnie jedną”. 3 punkty są! Uważam, że – tylko oprócz początku – byliśmy w tym spotkaniu drużyną lepszą i zasłużenie wygraliśmy.

Serce na parkiecie i owszem, ale też nie ustrzegliśmy się błędów, zwłaszcza na początku. Oni rzucili nam pierwsze 3 bramki i wszystko z kontry po naszych błędach, podawaliśmy im piłkę praktycznie w ręce. Ale nie spękaliśmy, graliśmy swoje, konsekwentnie, nadrabialiśmy i później budowaliśmy przewagę.

Wydaje mi się, że tak, mocniej stanęliśmy w obronie przeciwko Anilanie niż Ostrovii. Oni rzucili 6 bramek z gry, resztę rzucili z kontry, a nawet karnych nie mogli nam rzucić. W pierwszej połowie obroniliśmy aż 3. Faktycznie, obrona. Poza tym, graliśmy dosyć konsekwentnie w ataku i z tego też należy być zadowolonym. Nie było idealnie, przestrzeliliśmy parę sytuacji, ale już nie tyle, co w pierwszym meczu.

Jeśli chodzi o sędziów, to już mi przeszło, wylałem chyba w Radio Gorzów na sędziów wszystko, co było do wylania i nie chcę do tego wracać. Było, minęło. OK. oby się więcej nie powtarzało. Natomiast wiedziałem, że może być różnie, przestrzegali mnie koledzy trenerzy, że dzieją się naprawdę różne rzeczy i trzeba być dużo lepszym, żeby wygrać. Dlatego uważam, że byliśmy dużo lepsi, bo wygraliśmy.

Porażki z Ostrowem nie nazwałbym plamą. Przegraliśmy, bo w tym meczu zespół Ostrovii był lepszy, przynajmniej o tą jedną bramkę. Oczywiście, że chcemy wygrać spotkanie z Frozą Wrocław, tak jak z każdym, chcemy wygrywać wszystko, ale nie ma czegoś takiego, że musimy. Świat się nie zawali. Przyjedzie przeciwnik mocniejszy i jedyne, co możemy zrobić, to postawić się. Oczywiście, że chcemy wygrywać, a przede wszystkim dla swojej publiczności, która żywiołowo reaguje i bardzo nas wspiera. W Łodzi przyszło kilku dosłownie chłopaków i zrobili taki show na trybunach, że aż hala niosła – niby hala pusta, ale niosła. To jest atmosfera, dla takiej się fajnie gra.

Udostępnij