Gorzowska młodzież w III lidze ma się kolejny sezon rozwijać i szukać gry z bardziej doświadczonymi zawodnikami. Tegoroczne rozgrywki są jednak zdecydowanie bardzo udane dla ekipy żółto-niebieskich. Ten mecz gorzowianie ponownie zaczęli w swoim, bardzo dobrym stylu. Szybkie wejście w mecz i konsekwentne budowanie przewagi to charakterystyka początkowych 10 minut spotkania w Buku. To jednak nie trwało wiecznie. Po serii błędów i rzutów karnych podyktowanych dla zespołu Spartakusa, gospodarze spotkania doszli Stalowców i rozpoczął się ciężki bój bramka za bramkę. Na przerwę to bukowianie schodzili z bramką przewagi, choć żółto-niebiescy nie mieli zamiaru się poddawać.

 

Druga połowa rozpoczęła się zaś lepiej dla Spartakusa, który jednak miał problemy z utrzymaniem przewagi. Gospodarze to wychodzili na dwie bramki przewagi, to ją tracili, zwłaszcza za sprawą kontrujących Rafała Renickiego i Kacpra Rzewińskiego. Mniejsza liczba fauli i szczelna obrona zdecydowała, że ostatecznie gorzowianie zdołali dojść rywali w ostatnich 5 minutach, w których przegrywali już 3 trafieniami, jednak skuteczności zabrakło do wyjścia na prowadzenie i przy końcowym gwizdu sędziów na tablicy widniał remis, oznaczający serię rzutów karnych. Żółto-niebiescy okazali się w niej bezbłędni i pokonali rywali stosunkiem 4:5, co zawdzięczali również dobrej postawie w bramce Patryka Jaśko. Tym samym rezerwy Stali Gorzów zdobyły kolejne 2 punkty do ligowej tabeli i po 3 meczach mają ich aż 8!

 

Wyniki:

 

Spartakus – Stal II 25:25 (10:9) [k.4:5]

Stal: Hulanicki, Jaśko, Kaniewski – Rzewiński 8, Renicki 8, Szembek 3, Malarek 2, Nowacki 2, Olejniczak 1, Kolasa K. 1, Kolasa J.

Trener: Janusz Szopa

 

Rafał Renicki: Na początku gra szła po naszej myśli. Po 10 minutach wypracowaliśmy sobie przewagę paru bramek. Pod koniec pierwszej połowy przeciwnik przejął inicjatywę i do szatni schodziliśmy ze stanem -1. Mecz do końca był wyrównany. Nie był to jeden z dobrych meczów w moim wykonaniu. Udało się zdobyć parę bramek. Z całości jestem zadowolony, ale muszę jeszcze dużo pracować nad swoimi umiejętnościami.

Konrad Kolasa: Początek meczu zapowiadał się bardzo dobrze dla nas, dużo błędów spowodowało jednak, że do szatni na przerwę zeszliśmy z jedną bramką „w plecy”. Motywacja w szatni trenera Szopy zrobiła swoje i na drugą połowę wyszliśmy z zimnymi głowam, popełniając mniej błędów. Przeciwnik na pewien czas wyszedł na 3 bramkową przewagę, ale nie daliśmy im się z tego długo cieszyć, szybko wyrównaliśmy po ich błędach! Regulaminowy czas skończył się remisem i wygrywamy w karnych po obronie Patryka Jaśko, z czego bardzo się cieszymy!

Udostępnij