Początek tego meczu ponownie był wyśmienity w wykonaniu żółto-niebieskich. Goście tego meczu szybko wyszli na prowadzenie i po niespełna 5 minutach prowadzili już nawet wynikiem 5:1. Tak mocny cios na „dzień dobry” nie zniechęcił jednak gospodarzy. Olimpia wyszła do Stalowców wysoką obroną i pojawiły się kontry, na które gorzowianie nie mogli zbyt wiele poradzić. W takim stylu już po kolejnych 5-7 minutach to piekarzanie wyszli na prowadzenie, a gorzowianie musieli nadrabiać. Na szczęście Stalowcy szybko połapali się w grze gospodarzy i wyłączyli na tak zwany plaster Pawła Miłka, co dało efekt, w postaci powrotu do prowadzenia. I tym sposobem toczył się ten mecz – raz prowadzili goście, za chwilę tracili, by następnie znów wyjść na prowadzenie, za sprawą choćby braci Smolarków, Aleksandra Kryszenia czy Dawida Pietrzkiewicza, który dobrą robotę robił przede wszystkim kolegom. Jeśli dołożyć postawę wyżej wymienionych do postawy Cezarego Marciniaka w bramce – który nie tylko bronił, ale i popisał się rzutem przez całe boisko prosto do bramki – okazało się, że to goście schodzą na przerwę z jednobramkową przewagą.

 

Druga połowa toczyła się podobnym tempem, co pierwsza. Trudno jednak przejść bokiem obok tego, co działo się na boisku. Świetnie bronił Krzysztof Nowicki, gorzowianie nieźle radzili sobie z atakiem, w którym najwięcej zamieszania robili Mariusz i Marcin Smolarkowie czy Tomasz Gintowt. Niestety, postawa gorzowian okazała się być zbyt dobra dla sędziującej pary, która odgwizdywała momentami faule z kosmosu. Kilka razy zdarzyło im się pomylić na korzyść Stalowców, jednak faule ofensywne, które widzieli sędziowie, pokazywały, że para arbitrów była chyba na innym meczu. Przykładem takiej akcji jest odgwizdanie faulu Marcina Smolarka, czyli naprawdę drobnego zawodnika, na Szymonie Pluczyku, czyli 20 kilo cięższym i 20 centymetrów wyższym zawodniku. To oczywiście możliwe, jednak w tej sytuacji owy zawodnik nawet nie zatrząsnął się, podczas gdy kilka sekund wcześniej sędziowie tzw. „ofensu” nie widzieli, chociaż Aleksander Kryszeń o mało co nie wyrżnął głową o słupek, z takim impetem wpadł w niego Wojciech Parzonka. Długo można by wymieniać podobne sytuacje. Sytuacją, o której trzeba też wspomnieć, jest kontuzja zawodnika gospodarzy, Michała Rosoła, któremu prawdopodobnie strzeliło ścięgno Achillesa – zawodnikowi życzymy powrotu do zdrowia.

Oficjalny czas gry zakończył się wynikiem 31:31, choć gorzowianie na 5 minut przed końcem prowadzili 3 bramkami. Niestety, nieudane dwa rzuty w końcówce, przy błędach sędziów, sprawiły, że tego wieczoru oglądaliśmy serię rzutów karnych.

Ta pełna była napięcia, emocji i nerwów, które początkowo lepiej znosili gorzowianie, jednak nie zdołali rozstrzygnąć meczu w pierwszej serii rzutów karnych. Na szczęście w bramce Stalowców stała świetna para bramkarzy i Cezary Marciniak już w pierwszym rzucie drugiej serii rzutów karnych, zapewnił żółto-niebieskim zwycięstwo!

Stalowcy zremisowali i wygrali po karnych, dzięki celności i świetnym interwencjom bramkarskim, ale czkawką wszystkim w Gorzowie będzie odbijał się obraz pary sędziowskiej.

 

Wyniki:

STAL GORZÓW: 31 (18) [5]

Marciniak 1, Nowicki – Pietrzkiewicz 3, Kryszeń 7, Chełmiński, Gintowt 1, Dzieciątkowski 2, Bronowski 1, Gałat, Smolarek Mariusz 7, Smolarek Marcin 3, Światłowski, Starzyński 5, Stupiński 1.

Trener: Dariusz Molski

Kierownik: Łukasz Bartnik

Fizjoterapeuta: Kamil Sankowski

 

Kartki: Smolarek Marcin, Pietrzkiewicz, Starzyński

Kary: Pietrzkiewicz (2), Chełmiński, Gintowt (2)

Karne: 3/4

Karne końcowe: 5/6

 

OLIMPIA MEDEX PIEKARY ŚLĄSKIE: 31 (17) [4]

Widera, Zemelka, Pietruszka – Langos, Cieniek 5, Frycz, Pluczyk 6, Jaksik, Cieślik, Parzonka 4, Rosół 1, Ludyga 1, Wawrzyniak, Miłek 6, Beczek 3.

Trener: Sławomir Szenkel

Os. Towarzyszące: Szmidt Krzysztof

 

Kartki: Ludyga, Miłek, Pluczyk

Kary: Parzonka, Rosół, Ludyga, Beczek, Cieniek (2), Langos

Karne: 2/3

Karne końcowe: 4/6

 

Sędziowie: Podsiadło Paweł – Świostek Adam (Radom)

Udostępnij