Adrian Chełmiński: Jeśli chodzi o porównanie do Girardelliego na stoku, to jest to dosyć znane w drużynie porównanie, bo trener używa go często względem przede wszystkim naszych środkowych, którzy mają grać dużo na zwodzie, jeden na jeden, szczególnie z przeciwnikami, którzy są wysocy i nie będą za nimi nadążać. W stosunku do mnie jeszcze nigdy tak nie powiedział, więc myślę, że mogę być zadowolony (śmiech).

Mieliśmy troszkę braków kadrowych, bo na treningach w tym tygodniu pojawiało się raczej mało chłopaków, ale to tym bardziej zmobilizowało nas do ciężkiej pracy, bo wiedzieliśmy, że to jest ostatni mecz i możemy zejść na tą przerwę świąteczną, a następnie podejść do drugiej rundy jako lider i to na pewno nas cieszy.

Myślę, że rzeczywiście zneutralizowaliśmy atuty Grunwaldu, bo od samego początku tygodnia, gdy trener powiedział nam, o ich atutach i tym, czym mogą nas zaskoczyć, postaraliśmy się to neutralizować i to po prostu wyszło, bo od samego początku graliśmy bardzo twardo w obronie, z tego pociągnęliśmy kilka kontr, dało nam to przewagę 4-5 bramek, a wtedy gra się zdecydowanie łatwiej, bez takiej presji. Trzeba przyznać, że wychodziły nam prawie wszystkie elementy gry. Karne obronione przez chłopaków (3 lub 4), to też na pewno deprymuje rywali, a nas na pewno wznosi na falę.

 

Mateusz Stupiński: Gdyby w okresie przygotowawczym ktoś powiedziałby mi, że będziemy liderem po 1 rundzie, to brzmiałoby to jak żart. Po tym, co prezentowaliśmy… We wrześniu z Robertem Foglerem byliśmy na weselu u Łukasza Wasilka i rozmawialiśmy na temat zbliżających się rozgrywek, od słowa do słowa ocenialiśmy szansę swoich drużyn. I nie będę ukrywać: Stwierdziliśmy krótko, że czeka nas ciężka walka o utrzymanie w tym roku, w odniesieniu do obu zespołów. A przychodzi 14 grudnia i gramy o lidera. Hit rundy. I to my okazujemy się lepsi, co tu dużo mówić. Ta liga jest w tym roku naprawdę bardzo przewrotna i trudno czegokolwiek się spodziewać.

Głównie po to się trenuje, by dobrze sprzedawać siebie i każdy z nas dobrze o tym wie. My chcemy przede wszystkim cieszyć oko kibica. Wiadomo – wygrana daje dużą radość i satysfakcję, ale jeszcze większego kopa daje to, że ludziom podoba się jak gramy. Gdy później po meczu idziemy po meczu zbijać piątki, to kibice wychwytują te perełki i to jest fajne, że kibice w Gorzowie znają się na piłce ręcznej i doceniają to.

Dajcie nam się pocieszyć tym liderem. Mamy przerwę, myślę, że każdy fizycznie jest już zmęczony, to jest półmetek, mikrourazy się pojawiają. Całe szczęście kontuzje nas na razie omijają i mam nadzieję, że wciąż będą, odpukać w niemalowane. A awans? Jeszcze dużo grania zostało, 11 trudnych meczów przed nami. Mamy jeszcze czas.

Udostępnij