Stalowcy będą przebywać w Czechach do 10 lutego, wtedy właśnie obóz dobiegnie końca. Przez ten czas cała drużyna przejdzie szereg zajęć mających na celu integrację, trening i rekreację. – Celem tego wyjazdowego zgrupowania jest przede wszystkim wytworzenie bardzo dobrej atmosfery wśród zawodników, która i tak już jest naprawdę świetna. Integracja i jeszcze raz integracja – na to nastawiony jest obóz, gdyż trudno mówić o stricte budowaniu formy na pięciodniowym wyjeździe, choć i ta pewnie wzmocni się dzięki temu. My chcieliśmy po prostu zbudować zespół i to się tutaj teraz odbywa. Jesteśmy zadowoleni z faktu, że są z nami wszyscy chłopacy, wraz z Marcusem Birkemose oraz czwórką naszych juniorów – mówił dyrektor zarządzający klubu, Tomasz Michalski.

Żeby nie było tak „kolorowo”, zawodnicy do przejścia będą mieć wiele różnych zajęć mających na celu wzmocnienie ich umiejętności na różnych poziomach. O tym jak wygląda przykładowy dzień na obozie w Szpindlerowym Młynie opowiedział w skrócie trener drużyny, Stanisław Chomski. – Nasz dzień rozpoczyna się od śniadania, po którym idziemy w góry. Tam mamy świetnie przygotowane trasy zjazdowe, przy doskonałej pogodzie. Oprócz nart, tory bobslejowe, saneczkowe i skutery śnieżne – wymieniał szkoleniowiec. – Zawodnicy trenują na tym obozie kondycję fizyczną, ale mamy tu jeszcze zajęcia nastawione na koordynację, czy równowagę. Będziemy ćwiczyć m.in. czucie głębokie. No i również naturalnie – zajęcia wytrzymałościowo – siłowe, w skrócie – wszystkiego po trochę.

Jak te wszystkie zajęcia przełożą się na jazdę na żużlu? Jak mówi Stanisław Chomski, to wszystko ma wiele ze sobą wspólnego. – Zjazdy na nartach to czucie przyczepności, siły nóg – to wszystko umiejętności, które jak najbardziej mają wpływ na późniejszą jazdę na motocyklu. Obecne są również ćwiczenia związane z refleksem, a ten też, jak doskonale wiadomo niezbędny jest na żużlu – tłumaczył trener. Sztab szkoleniowo-trenerski zdradził, jedną atrakcję, która zapowiada się wyjątkowo ciekawie dla zawodników. Po ciężkim dniu zajęć, ekipa wyruszy na „rekonesans” w góry, który zwieńczy siedmiokilometrowy zjazd na sankach.

Zawodnicy, trenerzy i zarząd są zadowoleni z nowego miejsca obozu przygotowawczego. Zmiana lokalizacji tego wyjazdu ma być częścią zmian i budowy „nowej, silnej Stali Gorzów”. – To właśnie jeden z aspektów, dlaczego jesteśmy teraz tutaj, a nie chociażby w miejscach, gdzie wcześniej były organizowane zgrupowania. Wprowadzamy nową jakość, a za tym muszą iść pewne zmiany. My, jako zarząd lubimy oraz znamy dobrze to miejsce i jesteśmy przekonani, że tutaj nasi zawodnicy fajnie spędzą ten czas przed zbliżającym się sezonem – tłumaczył Tomasz Michalski.

– Standard tegorocznego obozu w porównaniu do zeszłorocznego jest o wiele wyższy. Pan prezes Marek Grzyb stanął na wysokości zadania, rezerwując tak dobre miejsce do zorganizowania tego obozu. W tym miejscu należą się dla niego duże słowa uznania – dodał na zakończenie trener Stanisław Chomski.

 

Udostępnij