Każdy dzień podczas obozu wszyscy zawodnicy zaczynali śniadaniem, po którym od razu wybierali się w góry. Juniorzy chwalili Szpindlerowy Młyn ze względu na dużą ilość atrakcji. – Bardzo podobały mi się trasy narciarskie. Wszystkim nam się tam podobało. Uroku dodawał fakt, że byliśmy jednak za granicą – wychwalał Mateusz Bartkowiak. – Po czasie spędzonym na nartach wracaliśmy do ośrodka, gdzie jedliśmy obiad. Następnie udawaliśmy się na trening z Panią Julią Chomską (psycholog gorzowskiej Stali przyp. red.) oraz z Panem Jerzym Buczakiem (fizjoterapeuta żółto-niebieskich przyp. red.). Kończyliśmy kolacją i mieliśmy czas wolny – opowiada Kamil Pytlewski.

Zachwytu nie ukrywał również Wiktor Jasiński. – Bardzo mi się tam podobało! To był mój pierwszy drużynowy obóz w życiu i miło go wspominam.
Podczas obozu juniorzy nie tylko trenowali, ale mieli również czas na integracje. – Cały ten obóz spędzaliśmy razem z chłopakami – dodaje Jasiński. W drużynie nie ma żadnych podziałów. – Jesteśmy jedną drużyną, zawsze razem – podkreśla Bartkowiak.

Pewne jest, że Kamil Pytlewski będzie reprezentował barwy Poznania, ekipy której trenerem jest Piotr Paluch, czyli opiekun naszych juniorów. – Chciałbym, by moja jazda w Poznańskim klubie pomogła awansować zespołowi do pierwszej ligi – mówi 16-letni junior.

Zatem juniorów, których będzie miał do dyspozycji trener, Stanisław Chomski jest trzech, a miejsc dwa. – Na pewno Mateusz Bartkowiak będzie głównym filarem wśród juniorów, bo jest wśród nas najbardziej doświadczony zawodnikiem. Mi pozostanie walczyć o miejsce z Kamilem Nowackim – wytłumaczył Jasiński. – Ja mogę obiecać, że walka pomiędzy mną, a moim przyjacielem Wiktorem będzie na torze, a nie w parkingu, a naszych relacji nic nie zepsuje – uspokajał Kamil Nowacki.

Do sezonu zostało jeszcze trochę czasu, ale my już zapraszamy kibiców na spotkania żółto-niebieskich. – Zapraszam wszystkich na stadion, bo bez Was jest trudniej, my czujemy wasze wsparcie i nas to niesie – zachęcał Wiktor Jasiński. – Trzymajcie za nas kciuki i widzimy się na Jancarzu! – dodaje Mateusz Bartkowiak.

 

Udostępnij