Szymon, jak smakuje tegoroczne srebro Drużynowych Mistrzostw Polski?

To jest moje trzecie srebro w przeciągu czterech ostatnich lat. Niestety, tak to się ułożyło, że złoto trzy razy przegrałem w rywalizacji z FOGO Unią Leszno. Raz, jako zawodnik Sparty, a dwa razy, jako zawodnik Stali. Po cichu mówiłem do siebie, że do trzech razy sztuka, ale niestety nie udało się. FOGO Unia okazała się wyśmienita w finale, nie dała nam żadnych złudzeń. Cóż, szkoda, że ten piękny sezon kończymy przegraną, ale musimy starać się o tym nie myśleć, tylko cieszyć się z tego, co udało nam się w tym sezonie osiągnąć, nie zważając na tą ostatnią przegraną, choć wiadomo wielka szkoda.

Patrząc na przebieg całego sezonu jest to duży sukces Stali Gorzów.

Zdecydowanie. Jest to moje trzecie srebro w krótkim czasie, ale zdecydowanie ten srebrny medal smakuje najlepiej, bo wiadomo, jaki był przebieg tego sezonu. Gdyby ktoś po sześciu kolejkach powiedział nam, że zdobędziemy srebrny medal to raczej spojrzelibyśmy na siebie i popukali w głowę. Na pewno jest to kawał pięknej historii klubu, żużla i całego sportu. To jest coś wspaniałego. Dla takich chwil, dla takich sezonów warto jeździć, starać się i warto wierzyć w to, że niemożliwe nie istnieje, bo to jest jeden z takich przykładów.

Wynik może tego nie odzwierciedlać, ale w Lesznie podczas finału walczyliście ambitnie o każdy centymetr toru do ostatniego biegu.

To prawda. Każdy zdawał sobie sprawę, jaka jest stawka tego meczu. Pomimo tego, że wynik był już rozstrzygnięty, to każdy wyścig wielkiego finału jest wart tego, żeby dać z siebie 110%. Cieszę się, że kibice mogli obejrzeć dobre widowisko. Szkoda tylko, że nie udało nam się pokazać z lepszej strony, żeby jeszcze bardziej dodać dramaturgii wynikowi i wtedy byłoby już naprawdę doskonale. Fajnie, że widowisko było przednie. Szkoda, że nie udało nam się trochę bardziej namieszać.

Niedosyt pozostał?

Zaraz po meczu wiadomo, że niedosyt był, ale tak, jak powiedziałem na początku, w takich sytuacjach trzeba przestać ?karmić? apetyt, który urósł nam w miarę jedzenia, tylko trzeba sobie pomyśleć, gdzie byliśmy trzy miesiące temu i bardzo szybko ten srebrny medal zaczyna smakować dużo lepiej.

Co było dla Ciebie najtrudniejsze w tym dziwnym i nietypowym sezonie?

Na pewno wielką trudność w tym roku sprawiło mi to, że mogliśmy trenować tylko na swoim torze. Jestem zawodnikiem, który lubi dużo jeździć na rozmaitych torach, żeby swoją współpracę ze sprzętem budować właśnie w różnych warunkach i tego w tym sezonie zdecydowanie mi brakowało zwłaszcza w połączeniu ze zmianami sprzętowymi, które były wprowadzone, ze zmianą tunera w zimie. To nie było łatwe i na pewno potrzebowałem trochę czasu, żeby to wszystko sobie poukładać, jak należy.

Udostępnij