Oskar Fajfer po raz pierwszy od 2015 roku będzie rywalizował w PGE Ekstralidze. 28-latek bardzo mocno pracował na powrót do elity i zrobi wszystko, aby był on udany.

W 2021 roku wspominałeś że nie było odzewu z PGE Ekstraligi, ale kilka miesięcy później to się zmieniło i podpisałeś kontrakt ze Stalą Gorzów na sezon 2023. Jak bardzo czekałeś na oferty z najwyższej ligi rozgrywkowej w Polsce?

Nie ukrywam, że mocno czekałem. Trzy ostatnie lata w pierwszej lidze były naprawdę bardzo fajne, stabilne i takie jakie bym oczekiwał. Oczywiście były jakieś słabsze mecze, ale to normalna sprawa. Byłem liderem swojej poprzedniej drużyny i z roku na rok prezentowałem coraz lepszy poziom, więc liczyłem na to, że znajdzie się miejsce w PGE Ekstralidze. Chciałem ścigać się z najlepszymi. Natomiast wszystkie inne opcje były w zasadzie zamknięte, bo żaden klub nie chciał ściągnąć nikogo z 1. ligi. Po prostu każdy budował skład w oparciu o zawodników, którzy jeździli w najwyższej klasie rozgrywkowej od kilku lat i ciężko było wskoczyć nawet na ławkę, aby spróbować powalczyć o wyjściowy skład.

Wspominałeś, że jesteś typem startowca. Na stadionie w Gorzowie Wielkopolskim jest to bardzo ważny czynnik, który tak naprawdę jest tym kluczowym.

Z obserwacji widać, że w Gorzowie bardzo mocno liczy się start. Sam to brałem pod uwagę przy wyborze swojego następnego klubu, abym mógł liczyć na wykorzystanie w pełni swoich atrybutów. Więc też się tym kierowałem. Natomiast cały czas staram się rozwijać w różnych kategoriach techniki jazdy, aby być coraz bliżej perfekcji. Szukam cały czas rezerw i nie liczę tylko i wyłącznie na wsparcie innych, ale staram się samemu poprawić moje umiejętności i ćwiczę swoje słabe punkty, aby to wszystko wyglądało jak należy.

Skąd wziął się rytuał, że w dniu meczowym wszystko zaczynasz od lewej strony?

Każdy zawodnik ma swoje czynności, które wykonuje przed zawodami. U mnie tak to się ułożyło, że nawet wsiadam na motocykl od lewej strony. Kiedy zrobię coś na opak, czyli coś pierwszego prawą stroną to wtedy jakoś nie wychodzi mi w biegu, meczu i przez to zawsze staram się zwrócić na to uwagę.

Jak wygląda u Ciebie znajomość torów z PGE Ekstraligi? Z którym z nich miałeś okazję najlepiej się zapoznać?

Wiele torów z PGE Ekstraligi wygląda świetnie. Na przestrzeni lat bardzo zmienił się chociażby obiekt we Wrocławiu. Powstało tam imponujące zaplecze. Osobiście miałem okazję pojeździć w kilku miejscach m.in Toruniu, czy też Wrocławiu. Zawsze wtedy kluby ekstraligowe zawsze patrzą przychylniej na 1. ligowców, którzy chcą potrenować. Tych okazji było naprawdę sporo, aby pojeździć na tych owalach. Nie mam obaw, że coś jest dla mnie totalne nowe. A nawet jeżeli tak się dzieję czasami to wolę jechać w ciemno, nie znając geometrii i przełożeń, które mogą zadziałać. Podchodzę wtedy do takiego meczu z czystą kartą i skupiam się na tym co jest tu i teraz, co daje los, jaki jest tor i dostosowuje się do tych warunków.

A jak to wygląda z Krosnem? Nie licząc Martina, który swoją przygodę z polskimi rozgrywkami właśnie tam zaczynał to jesteś chyba najbardziej doświadczonym żużlowcem pod tym względem, który miał okazję tam startować.

W Krośnie dosyć często bywałem w ostatnich trzech latach. I można powiedzieć, że co roku robiłem tam całkiem fajny wynik. Obiekt ten nie jest mi obcy i w miarę ten tor mam odczytany. Owal ten jest specyficzny. Wydaje się prosty, bo ma bardzo długie proste i łagodne łuki, ale naprawdę trzeba sporo pogłówkować, aby go rozgryźć. Także trochę doświadczenia na nim zdobyłem i z niecierpliwością czekam aż pojedziemy na mecz do Krosna. Tym bardziej, że ten stadion rośnie w oczach, bo przeprowadzili tam sporo prac.

Jak przyjęła Ciebie drużyna?

Byłem w dużym szoku, bo chociażby na obozie, gdzie mieliśmy okazję się bliżej poznać i zintegrować, miałem pokój z Martinem. Później okazało się, że mieliśmy wspólne drzwi, które można było otworzyć i połączyliśmy sobie pokój z Andersem i Szymkiem. Do późnych godzin wieczornych mieliśmy okazję rozmawiać i było naprawdę wesoło. Miałem takie odczucie będąc tam, że znamy się jak łyse konie, bo rozmawialiśmy normalnie na różne tematy. Nie było żadnych barier. Czułem się tak, jakbym jechał w Stali kolejny sezon.

Czy Twoje zaplecze sprzętowe jest gotowe na PGE Ekstraligę?

Wchodząc do warsztatu to wszystko robi ogromne wrażenie. Powiem, że jest naprawdę ogromna przepaść w stosunku do tego na co mogłem sobie pozwolić jeżdżąc w 1. lidze. Tego sprzętu naprawdę jest sporo i to tego z najwyższej półki. Kiedyś mogłem o takich tylko pomarzyć, a teraz nic nie stoi na przeszkodzie, abym mógł je podrasować. Głównie czekamy na testy aż pozwoli pogoda. Będziemy po prostu to sprawdzać, testować i wjeżdżać się. Przecież to nie jest tak, że już po pierwszym treningu wszystko działa jak należy. Dlatego ważne jest potrenowanie, aby w pełni poznać motocykl.

W zeszłym roku musiałeś opuścić 3 mecze ze względu na kontuzję. Jak bardzo Ci ona przeszkodziła w ubiegłym sezonie?

To był taki punkt zwrotny i zarazem główna przyczyna, że gdzieś jednak mnie to wyhamowało. W głowie nie miałem żadnych barier, bo nadal czułem głód jazdy, lecz głównym problemem było to, że upadek ten wykluczył mnie z jazdy na 3 tygodnie. Przed kontuzją było zimno i mogłem na bieżąco trenować, poznawać sprzęt, a tutaj po powrocie temperatura poszła znacznie do góry i to okazało się utrudnieniem. Cofnąłem się krok do tyłu, bo nie byłem przygotowany do nowych warunków. Szybkie tempo organizacji meczów, bo jechaliśmy czasami 2 razy w tygodniu no i do tego doszły wyjazdy do Szwecji było trudno wychwycić co poprawnie działa, bo nie było kiedy wyczuć jak działa sprzęt przy danej pogodzie. To był główny czynnik dlaczego się ta forma obniżyła.

Na jakie początki w PGE Ekstralidze nastawiasz się?

Na jak najlepsze. Zawsze miewam bardzo dobre wejścia w sezon, więc głównie liczę na to, że tym razem będzie podobnie i cały czas będę prezentował dobrą formę. Wiem, że jestem przygotowany kondycyjnie, mentalnie i sprzętowo. Mam nadzieję, że to wszystko przełoży się na to, że swoją jazdą będę cieszył nie tylko siebie, ale też naszych kibiców.

Udostępnij