Trzy mecze wyjazdowe z trzema trudnymi rywalami i zdobycie 4 na 6 punktów. Stal pozostaje jedną z trzech niepokonanych do tej pory drużyn w I lidze. Beniaminek ligi, mimo niewielkiego doświadczenia gry w I lidze całej drużyny, wzmocnił się kilkoma doświadczonymi zawodnikami. Żółto-niebiescy pokazują od samego początku, że nie zamierzają być chłopcami do bicia.  - Myślę, że te 4 punkty z 6 na wyjazdach to jak najbardziej sukces tego zespołu. Ponadto, do tej pory nie przegraliśmy meczu, a graliśmy ostatnie dwa spotkania z zespołami potencjalnie z najwyższej ligowej półki, czyli ekipami z Olsztyna i z Leszna. Nie wiem, czy ktoś w Lesznie zdobędzie punkty, może Gdynia, jeżeli tak, to wszystkiego najlepszego (śmiech). Jesteśmy z tych wyników zadowoleni, aczkolwiek po meczu w Lesznie mamy lekki niedosyt, bo odwróciła się sytuacja z Olsztyna, gdzie to my w ostatniej chwili wyrwaliśmy im remis. To Leszno z nami zremisowało, bo prowadziliśmy prawie cały mecz i końcówkę. Nie udało nam się utrzymać tego wyniku do końca, czyli dwóch punktów – opowiedział na wstępie trener gorzowskiego zespołu, Dariusz Molski.

 

Gorzowscy zawodnicy cieszyli się ze zdobycia punktu w Lesznie, jednak nie wszyscy byli z niego do końca zadowoleni. Ostatni mecz rozstrzygnął się bowiem w ostatniej sekundzie, kiedy to w polu Stal grała w 4, podczas gdy Real-Astromal w 6. Taki obrót sprawy i remis mógł zirytować. – Jestem oczywiście szczęśliwy z tego jednego punktu, który zdobyliśmy, ponieważ to był naprawdę trudny rywal i ten punkt to duży sukces. Mimo to osobiście jestem nie do końca usatysfakcjonowany, bo w mojej karierze w ostatnich latach przeważnie wgrywaliśmy z tym zespołem, stąd mój niedosyt – opowiedział Stanisław Gębala, leworozgrywający gorzowskiej Stali i najskuteczniejszy na tę chwilę strzelec żółto-niebieskich.

 

Maraton trudnych meczów wyjazdowych zaraz po początku sezonu to trudna przeprawa dla wciąż zgrywającej się drużyny. Zawodnicy są już głodni meczu u siebie i wsparcia własnych kibiców o czym otwarcie opowiadają. – Według mnie to naprawdę znaczna różnica, gra u siebie, a gra na wyjeździe. Jesteśmy po trzech, naprawdę trudnych meczach wyjazdowych i to były jedne z dalszych wyjazdów, zwłaszcza do Płocka i do Olsztyna, namęczyliśmy się trochę na parkietach przeciwników. Czujemy że na wyjazdach zrobiliśmy dobrą robotę i w momencie, w którym wracamy na własną halę, czujemy, że zasłużyliśmy sobie na wsparcie kibiców i dzięki temu wygramy kolejny mecz – powiedział Gębala. – Nareszcie wracamy do własnej hali. Czas najwyższy zagrać u siebie i zobaczyć, jaki będzie odbiór tej drużyny. Czy nasi kibice – i tutaj zapraszamy – będą nas nieśli? Tego byśmy sobie życzyli, żeby wspomagali nas swoim dopingiem i byli z nami przez cały czas. Zapraszam wszystkich na mecz, na pewno nie zabraknie emocji – dodał trener Molski.

 

W Gorzowskich barwach w tym roku mamy byłego bramkarza Nielby Wągrowiec, a kilka sezonów wcześniej trener Molski był szkoleniowcem sobotniego przeciwnika żółto-niebieskich. Jak selekcjoner Stali widzi naszego przeciwnika i czy pozostały jakieś sentymenty z czasów jego przygody z Wągrowcem? – Na pewno sentyment pozostaje, jednak to już czas przeszły. To już nie wróci, a jeśli kiedyś wróci to na pewno w innym wydaniu. Teraz nowy mecz, nowe wyzwanie i bardzo trudne zadanie przed nami. Nielba to naprawdę jeden z lepszych zespołów w tej lidze na tę chwilę. Co prawda przegrali u siebie z Malborkiem, ale to bardzo podobny siłą do nich zespół. To są Ci, którzy będą rozdawali karty i decydowali o kolejności w tej grupie. Mam trochę obaw, ponieważ nasi zawodnicy zaczęli rok akademicki i zmieni im się trochę tryb życia. Obawiam się chociażby dlatego, że to są zespoły równorzędne i będzie decydowała dyspozycja dnia, a o nią się boję, bo natłok zadań zmienił im diametralnie program dnia i zanim się do tego przyzwyczają, może minąć trochę czasu. Pewne symptomy tego już się pojawiły, ale myślę, że uda nam się to rozpracować jeszcze w tym tygodniu – opowiedział terener Stali. – Bartek Świerad, 33 lata, to bardzo doświadczony zawodnik, grający wcześniej w reprezentacji Polski. Zdobył Mistrzostwo Europy w 2000 roku z trenerem Nowińskim, gdzie byli również wszyscy nasi późniejsi, dzisiejsi kadrowicze. To wyróżniająca się postać, dająca dużo spokoju, rozwagi. On jest też grającym trenerem i ma bardzo duże doświadczenie i dobry wpływ na swoich kolegów. Na lewym rozegraniu gra chłopak, który wrócił z Wybrzeża Gdańsk, dosyć wysoki, dynamiczny, dużo umiejący i nie mający kompleksów. Obdarzony bardzo silnym rzutem, gra w ataku i obronie nie jest mu obca, jest naprawdę bardzo groźnym zawodnikiem. Ponadto wrócił do nich Paweł Gregor, leworęczny zawodnik z Zabrza, mający staż reprezentacyjny, także ekstraligowy. Już rozstrzelał się na tyle, że rzuca po 6-7 bramek w meczu. Jest na kogo zwrócić uwagę. Mają też bardzo mocne skrzydła, niezłe koło. Nie ma słabej pozycji, na każdego trzeba zwrócić uwagę – dodał.

 

Co o rywalu twierdzi drużyna? – To jest, według mnie, trochę słabszy przeciwnik niż Olsztyn, ale spotkanie może być na naprawdę wysokim poziomie i bardzo wyrównane. Losy meczu mogą rozstrzygnąć się dopiero w ostatniej minucie i na korzyść obu zespołów, dlatego wydaje mi się, że to będzie bardzo trudny mecz – stwierdził Gębala. Leworozgrywający wie, że żeby spokojnie wygrać z Wągrowcem, gorzowianie muszą wyeliminować błędy, zwłaszcza falową strukturę gry i przestoje, które do tej pory wkradały się w trakcie meczów Stali. – Wydaje mi się, że na wyniku może zaważyć to, jak wejdziemy w mecz. Nie możemy dać im odskoczyć, cały czas musimy trzymać wynik i tylko taką konsekwentną grą możemy zmusić ich do odpuszczenia. Jeżeli będziemy grać na tym samym poziomie przez cały mecz i nie będziemy mieć falowości, jest szansa na wygranie tego spotkania – zakończył.

 

Udostępnij