Marek Kaźmierczak (główny trener Stali Gorzów): – Można powiedzieć że historia zatoczyło koło i podobnie jak w zeszłym roku Gorzów przegrał z Warszawą 12:14 (chodzi o finał seniorów w PLFA 8 z Warsaw OldBoys – dop. red.). Zabrakło niewiele, żeby doprowadzić do dogrywki, a nawet wygrać. Trochę przespaliśmy przede wszystkim pierwszą połowę, co bezwzględnie wykorzystali Eagles i przez drugą część meczu musieliśmy gonić wynik. Trzeba się pogodzić z porażką, choć liczyliśmy na wiele więcej. Taki jest sport. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku wrócimy z jeszcze silniejszą kadrą.

Jakub Zduń (główny trener Warsaw Eagles): – Mecz był bardzo twardy i wyrównany. Udało nam się narzucić tempo w pierwszej połowie. W drugiej części troszkę z nas to zeszło. Stal grała bardzo dobrze i to było widać. Przecież wygrali swoją grupę bez problemu, zdobywając 138 punktów i tracąc 0. Powiedzieliśmy sobie, że pokażemy, z czego jesteśmy ulepieni, że potrafimy ciągnąć atak i zdobywać punkty. To nam się udało. Pracowaliśmy nad utrzymaniem serii ofensywnych, żeby cały czas się przesuwać do przodu i udowodnić, przede wszystkim sobie, że jestesmy w stanie to robić, bo wtedy to my dyktujemy warunki gry. Weszło tutaj sporo taktyki. Zbijaliśmy” też czas, żeby rywale nie mogli dograć. To są juniorzy i po graczach Stali widać było, że zaczynali się denerwować, bo muszą zdobyć punkty, gonić i to ich zabiło w końcówce. Szwankuje to, że mamy „świeżych” zawodników, mniej doświadczonych i oni nie zawsze do końca wiedzą, co mają zrobić. Chciałem podziękować drużynie Stali, bo postawili duży opór. Są świetnie wyszkoleni. Mecz mógł się podobać, był godny ćwierćfinału. Półfinał mistrzostw Polski, przy tej grupie zawodników, to już dla nas duży sukces.

Jędrzej Karpisz (wide receiver i linebacker Stali Gorzów): – Pierwsza połowa była przez nas trochę zaspana, w szczególności w defensywie. W ofensywie kilkukrotnie zbliżyliśmy się do pola punktowego przeciwników, ale troszeczkę zabrakło. Głównie z tego przeświadczenia, że Eagles to jednak jedna z lepszych drużyn w Polsce. Szanse na wygraną były duże. Poszczególne błędy zawodników defensywy zaważyły na tej stracie punktowej w pierwszej połowie, co trudno było odrobić w drugiej części meczu. Trzecią kwartę zaczęliśmy bardzo mocno. Po pierwszym kick-offie przeszliśmy trzy czwarte boiska, a większość graczy z Warszawy leżało i zwijało się z bólu. Zagraliśmy bardzo mocny futbol w drugiej połowie. Niestety, była mała nerwówka. Kiedy zostało 30 sekund do końca meczu, przegrywaliśmy dwoma punktami i bardzo staraliśmy się coś zdobyć. Kilka niekompletnych podań zadecydowało o tym, że przegraliśmy mecz.

Aleksander Kawiarowski (rozgrywający Warsaw Eagles): – Na początku szło nam dosyć łatwo, ale w drugiej połowie przeciwnicy się obudzili i postawili nam wysoki opór. Bardzo trudno było nam wyjść w ofensywie. Koniec końców udało się wygrać mecz. Stal była bardzo siłowym przeciwnikiem, mieli silnych zawodników. Taktycznie też byli bardzo dobrze przygotowani. To był jeden z trudniejszych rywali, z jakimi grałem. Dobre wejście w mecz przesądziło o wygranej.

Marcin Niewiarowski (rozgrywający Stali Gorzów): – Źle zaczęliśmy mecz. Nie poszło po naszej myśli. Linia ofensywna źle blokowała, WR-ki biegały nie te luki. Mi też nie poszło najlepiej. Murawa była naprawdę śliska i warunki ogółem trudne. Było widać, że w drugiej połowie naprawdę zaczęliśmy dobrze grać. Przegrywaliśmy 0:14, a mecz skończył się 12:14. W drugiej części spotkania zrobiliśmy robotę, ale słabsza pierwsza połowa przeważyła o wyniku meczu. W końcówce rzucaliśmy fly’e, czyli długie ścieżki i dwa razy niewiele brakowało, by je złapać i pobiec na touchdown. Wiadomo, jak to jest. Formacja defensywy ustawiła się z tyłu i rzucić w takiej sytuacji jest naprawdę trudno. Jestem rocznik ’99 i w „ósemkach” to mój ostatni sezon. Miałem nadzieję na medal w tym roku, ale wyszło jak wyszło i nic nie możemy zrobić.

Udostępnij