Michał Wianecki: Mecz się po prostu odbył, nic więcej. Rywal we wszystkim był lepszy. Od zagrywki po obronę, atak itp. Zagraliśmy kolejny słaby mecz i odpadliśmy. Przeciwnikowi należało się zwycięstwo. Ładnie grali i byli naładowani, żeby nas wyeliminować. Na rozgrzewce czułem się rewelacyjnie, dobrze mi się atakowało, w meczu podobnie, ale do pewnego momentu. Cały sezon był słaby, nierówny i zaznaczony kontuzjami, bolączkami i różnymi problemami. Nie jest to wytłumaczenie, ale na coś trzeba zgonić. Dziękuję za sezon i przepraszam za wynik.

 

Maciej Błoch: Trudno tu cokolwiek komentować. Miałem wrażenie i nadzieję, że podniesiemy się po poprzedniej porażce. Niestety już pierwszy set pokazał kompletny brak wiary i skończyło się porażką. Mam wrażenie, że cały sezon, od samego początku, kompletnie nam się nie układał. Najpierw liczne kontuzje, potem pierwsze porażki. Faktem jest, że prawdziwy zespół poznaje się po tym, jak przegrywa i potrafi się z tego podnieść. Nam niestety się to nie udało. Nie wiem, co było przyczyną oprócz kontuzji. To nie jest mój pierwszy sezon w tej lidze, ale muszę przyznać, że nigdy nie spotkałem się z takim spadkiem zaangażowania. Nie mam kompletnie pretensji do chłopaków, ponieważ sam też zauważyłem tę obniżkę formy, która nigdy nie była najwyższych lotów, ale także zaangażowania. Smutne, ale niestety prawdziwe. Może tak miało być. Co do mojej gry, to nie powalała. Nie potrafiłem zagrzać chłopaków do gry. Przeciwnik grał dobrze, bez błędów, po prostu był lepszy i wygrał.

 

Marcin Kuryś: Akademicy nie pozostawili złudzeń, szybkie 0:3 w 40 minut. Brylowali w ataku, odrzucili nas zagrywką od siatki i ustawiali szczelny, podwójny blok, przez który ciężko było nas przebić. Po prostu bili nas na głowę w każdym elemencie. W pierwszym meczu z AWF-em zagraliśmy chociaż fajnie w obronie, w tym żaden element nie pracował poprawnie. Ten mecz był w naszym wykonaniu tragiczny, podobnie jak cała końcówka tego sezonu. Nie wygra się zlepkiem indywidualności z drużynami, które spotykają się na treningach czy sparingach lub z drużynami, w których chłopacy trenują w innych klubach. W zeszłym sezonie dobra gra i atmosfera brały się przede wszystkim z naszych wspólnych spotkań na treningach. Nawet jeśli przychodziło pięć osób, potrafiliśmy przećwiczyć poszczególne elementy, poprawić zagrywkę czy polepszyć jakieś drobnostki. Liga GALPS jest na poziomie 3 ligi i bez treningów trudno jest cokolwiek ugrać. Wydaje mi się, że właśnie tym w zeszłym sezonie wygraliśmy ligę. W tym roku spotkaliśmy się raz na treningu i to jeszcze w niepełnym składzie. Oczywiście do tego doszły jeszcze kontuzje, o których się tak dużo mówiło, a które trapiły od początku i nadal trapią chłopaków. Myślę, że te wszystkie szczegóły złożyły się na taki, a nie inny końcowy rezultat. Jak oceniam sezon? A jak można ocenić sezon, w którym zajmujemy ostatnią pozycję? Z tego miejsca chciałem serdecznie podziękować nielicznej grupce kibiców, która wspierała nas w każdym meczu oraz chłopakom za ten sezon.

 

Udostępnij