Mecz między Stalą Gorzów a MKS-em Real-Astromal Leszno był jednym z ostatnich akcentów okresu przygotowawczego do rozgrywek ligowych w sezonie 2017/2018. Gorzowianie wcześniej spotkali się z leszczyńską drużyną na terenie przeciwnika, gdzie wygrali jedną bramką. Jak podkreślał jednak trener żółto-niebieskich, mecz ten kosztował wiele zdrowia naszych zawodników. W Gorzowie było jednak zupełnie inaczej, bowiem na 10 dni przed startem ligi, obie drużyny nie chciały zrobić sobie niepotrzebnej krzywdy. Mimo to, walki nie zabrakło, a nawet polała się krew.

 

Pierwszą połowę żółto-niebiescy zaczęli od obrony. Niestety, bramkę dość łatwo zdobyli leszczynianie, a gospodarze przez chwilę musieli szukać odpowiedniego rytmu gry i zgrania zarówno w obronie, jak i w ataku. Od początku na boisku grał jeden z nowych nabytków Stali, Wiktor Bronowski, któremu brakuje jeszcze odpowiedniego wyczucia czasu względem wszystkich kolegów z drużyny, jednak to nie przeszkodziło mu w zdobywaniu bramek, czy asystowaniu bramek kołowego. Ładna akcja z Oskarem Serpiną podkreśliła, że „Traktor” gotowy jest na współpracę, ale bramki z 10 i 11 metrów definitywnie pokazywały, że Bronowski nie bez kozery był w zeszłym sezonie jednym z najlepszych strzelców w lidze. Gorzowianie dość szybko odrobili straty z początkowych minut i na przerwę schodzili z wynikiem 13:8.

 

Drugą połowę gorzowianie rozpoczęli w zestawieniu z Adrianem Chełmińskim na lewej połówce. Młody zawodnik od początku nie wahał się atakować bramki i jeśli tylko rywal zostawił mu trochę miejsca, rzucał bez opamiętania. Kilka piłek nie doleciało tam, gdzie powinno, czyli za plecy bramkarza, jednak drugie tyle wylądowało w siatce bramki. Chełmiński od początku starał się być pomocą dla swoich kolegów z drużyny, niejednokrotnie wbiegając na koło i pomagając rozprowadzić zawodników. W drugiej części połowy trener Molski do gry posłał „drugą linię”, w postaci Darka Śramkiewicza, Marcina Gałata i bliźniaków Smolarków. Na szczególną pochwałę zasługuje zaś postawa „Śramka” i Mariusza Smolarka, którzy przyczynili się do zdobycia kilku bramek, zaś w obronie ponownie „swoje” robił Dominik Droździk, Oskar Serpina czy Miłosz Bekisz.

 

Niestety brak skupienia na wyniku, położenie nacisku na ostatnie szlify zagrywek przed ligą, sprawiły, że gorzowianie zremisowali z MKS-em Real-Astromal Leszno po rzucie karnym w ostatniej sekundzie spotkania.

 

Co mówili po nim?

 

Dariusz Molski: Chwała zespołowi. Graliśmy w tym meczu bardzo swobodnie, zdaje się, że obie drużyny nie chciały sobie krzywdy żadnej zrobić. Chodziło o to, by poćwiczyć, ale walki też nie zabrakło. Ten mecz w moim odczuciu był bardzo pożyteczny. Utwierdził wielu chłopaków w tym, że można, da się, kilku zaś, że nie do końca są już mistrzami świata i trzeba uważać i pracować przez cały mecz. Chciałbym grać takich sparingów jak najwięcej, ponieważ był on naprawdę pozytywny i wiele dał drużynie.

 

Oskar Serpina: Skąd remis z Lesznem? Trudno powiedzieć. Być może jest to kwestia natłoku treningów, ponieważ dopiero schodzimy z tych „dużych” obciążeń okresu przygotowawczego i jeszcze trochę brakuje nam siły. Skupialiśmy się też nie do końca na wyniku, chcieliśmy jeszcze przećwiczyć te zagrania taktyczne, które mniej trenowaliśmy, nowe pomysły w obronie. Trener nas pochwalił, powiedział, że osiągnęliśmy na boisku to, o co nam chodziło. Punkty zaczniemy zbierać na dopiero od następnego tygodnia.

 

Wiktor Bronowski: Powoli schodzimy z obciążeń okresu przygotowawczego i można było zaobserwować, że już coraz lepiej czujemy się ze sobą na boisku. Jesteśmy coraz bardziej zgrani, a mecze mogą już się podobać. Z Lesznem było dużo walki, dużo ciekawych zagrywek. Remis, ale myślę, że było bardzo dobrze. Wszystko jest jeszcze do wypracowania. Nieraz trzeba zaskoczyć rzutem, a innym razem podać do koła. Urozmaicamy grę. Jeśli chodzi o zwody, to cały czas ćwiczę, chcę się jak najlepiej nauczyć prawidłowego zwodu. Po pierwszej połowie chyba odpuściliśmy wynik, skupiliśmy się na czymś innym – ćwiczeniom. Taka jest rola sparingu, nie zawsze trzeba go wygrać.

 

Adrian Chełmiński: Jestem zadowolony ze współpracy z chłopakami, trenerem. Cieszę się z szansy, jakie otrzymuję od trenera, bo mogę się dzięki temu rozwijać i zgrywać z resztą drużyny. Myślę, że na ligę będę w 100 procentach zgrany z resztą. Został nam tydzień, dopracujemy w tym czasie wszystkie niedociągnięcia. Cały czas dawaliśmy radę kondycyjnie, mimo trudności treningów. Dobrze o nas świadczy, że daliśmy sobie z tym radę. Remis wynikł w moim odczuciu z kilku błędów w ataku, oddawania rzutów z nieprzygotowanej pozycji, w obronie zabrakło koncentracji w drugiej połowie. Na ligę będziemy już skoncentrowali na 100%.

Udostępnij