Ostatnia niedziela miła być wolna od ligowego ścigania. Był to termin rezerwowy, jednak przeciągająca się zima spowodowała, że mieliśmy masę ligowych emocji, ale i nie tylko…

 

Żużlowy weekend rozpoczął się już w sobotę, kiedy to w Toruniu, na Motoarenie rozegrano turniej par. Eurosport Speedway Best Pairs czyli powrót po latach do światowego ścigania najlepszych par. Polska, Dania, Rosja, Australia, USA, Szwecja i para czeska nieco „pomieszana” ze Słowenią – gościnnie wystąpił Matej Zagar (16pkt), choć pamiętać należy, że punktacja różniła się od tej ligowej – 4pkt za zwycięstwo, 3 za drugie miejsce, 2 za trzecią lokatę i zawodnik na czwartej pozycji pozostawał bez punktów. Zawody najlepiej rozpoczęli Rosjanie. Emil Sajfutdinow (9), Grigorij Łaguta (14) oraz Artiom Łaguta 13 punktów, znakomicie radzili sobie na toruńskim obiekcie. Tak było do 21 wyścigu, kiedy to para A. Łaguta i Sajfutdinow spotkała się z Polakami. Tomasz Gollob, zdobywca 14 oczek i Adrian Miedziński (20) nie dali szans naszym wschodnim sąsiadom, pewnie wygrywając podwójnie.

 

W końcowym rozrachunku biało-czerwonym zabrakło dwóch punktów, by cieszyć się z zapewnionego startu w wielkim finale. Z tego cieszyli się Rosjanie. Polaków czekał bieg barażowy z Duńczykami, a Ci w nie najmocniejszym składzie, bo bez Nickiego Pedersena spisywali się całkiem dobrze i zasłużenie wjechali do barażu o finał. Hans Andersen i Michael Jepsen Jensen zdobyli po 15 punktów, jednak w walce o awans do finału przegrali z Polakami, zajmując ostatecznie trzecią pozycję. Wielki Finał to znakomita jazda Golloba i Miedzińskiego. Zwycięstwem nad Sajfutdinowem i G. Łagutą zapewnili sobie pierwsze miejsce w turnieju.

 

Inicjatywa bardzo dobra, ale jest kilka rzeczy do poprawki. Zabrakło kilku znakomitych zawodników. Szkoda, że nie było kontuzjowanych Nickiego Pedersena czy Darcy Worda. Ponadto z pewnością więcej emocji i bardziej zaciętą walkę ze Szwedami spowodowałby obecność Nielsa Kristiana Iversena. Szkoda również, że przybyło tak mało kibiców. Stadion świecił pustkami, choć kto przyszedł nie mógł żałować. I mała wpadka Eurosportu, czyli o 19:00 zamiast wspomnianego turnieju, oglądaliśmy…tenis. Na szczęście, wszystko dobrze się skończyło. Polska, Rosja, Dania, Australia, Czechy, Szwecja, USA – to końcowa kolejność.

 

Nie było zbyt wiele czasu na radość ze zwycięstwa w tak prestiżowym turnieju, bowiem już następnego dnia żużlowcom przyszło ścigać się w zawodach ligowych.

 

Stal Gorzów wybrała się do stolicy Dolnego Śląska. Brak Taia Woffindena i znakomita forma Nielsa Kristiana Iversena stawiała gości w roli faworytów. Tym bardziej, że gorzowianie lubią jeździć we Wrocławiu. Tydzień temu, Nicolai Klindt znakomicie zastąpił Anglika, więc i tym razem fani Sparty mieli prawo liczyć na udany start Duńczyka. Niestety, tym razem szału nie było, jeden punkt plus bonus to zdecydowanie za mało a właśnie tyle wywalczył Klindt. Spotkanie rozpoczęło się od remisu w pierwszym wyścigu, kiedy to zwyciężył Niels Kristian Iversen (18). Od drugiego wyścigu, gdy Stalowcy objęli prowadzenie wydawało się, że będą je powiększać. I tak się stało, po jedenastej gonitwie goście prowadzili już 29:37. I chyba to gorzowian nieco zgubiło. Wrocławianie nie zamierzali oddawać punktów i walczyli do samego końca. I tym sposobem przed ostatnim startem mieliśmy wynik 41:43. Wszystko mogło się zdarzyć, ale przecież wśród podopiecznych Piotra Palucha jest Iversen. I to właśnie on, wraz z Krzysztofem Kasprzakiem (9+1) zapewnili Żółto-niebieskim cenne zwycięstwo 5:1 i w całym spotkaniu 48:42. Najlepszym zawodnikiem wśród gospodarzy był wychowanek…Stali Gorzów, Zbigniew Suchecki – zdobywca 13 oczek. Niewątpliwie Piotr Baron będzie miał wiele pożytku z tego zawodnika. Zawiedli wspomniany na początku Klindt i Peter Ljung – zdobywca trzech punktów.

 

Wśród gorzowian znakomicie „PUK”. 10 punktów  Bartka Zmarzlika i 9 Kasprzaka to również dobre rezultaty. Warto wspomnieć również o Pawle Hlibie, który wywalczył z bonusami 8 punktów, czyli na tę chwilę najlepszy występ w tym sezonie. Brawa również dla Adriana Cyfera za 4 oczka.

 

Paweł Przedpełski show – tak najkrócej można ocenić spotkanie Fogo Unii Leszno z Unibaxem Toruń. Spotkanie lidera z wiceliderem tabeli Speedway Ekstraligi rozpoczęło się od mocnego uderzenia gospodarzy. Już po pięciu biegach na tablicy widniał wynik 20:10 a po dziesiątym 35:25 i wydawało się, że „Byki” spokojnie dowiozą przewagę do końca. Tym bardziej, że Tomasz Gollob nie był tym zawodnikiem, którego znamy. 9 punktów w sześciu startach to trochę mało. Ale w barwach Torunia jest ktoś taki, jak Paweł Przedpełski. To właśnie dzięki niemu po czternastej gonitwie mieliśmy remis 42:42. Warto dodać, że wspomniany Przedpełski w jednym z wyścigów zastąpił samego Tomasza Golloba. I opłaciło się. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem. Remisem, który niewątpliwie jest sukcesem gości. Bohater był jeden – Paweł Przedpełski, zdobywca z bonusami 18 punktów. Ponadto Chris Holder (11+2), Adrian Miedziński (7+2) – to najmocniejsze ogniwa w Unibaxie. Wśród gospodarzy najwięcej punktów -12 wywalczył Kenneth Bjerre, który w czwartej gonitwie fantastycznie walczył przedzierając się z ostatniej pozycji na pierwszą, pozostawiając w pokonanym polu Golloba. Zgromadzeni na „Smoczyku” kibice oglądali bardzo ciekawe zawody i nikomu z Torunia nie przyszło do głowy by negować stan toru. Ten był znakomicie przygotowany.

 

Wynikiem 50:40 zakończyło się spotkanie w Gnieźnie, gdzie miejscowa Lechma Start podejmowała Unię Tarnów. Gniezno tym samym udowodniło, że na swoim torze jest w stanie wygrać z każdym. Znakomicie zaprezentował się Matej Zagar. Słoweniec wywalczył komplet piętnastu punktów. Wtórował mu Bjarne Pedersen (9+2) oraz Piotr Świderski – 8 punktów. Warto dodać, że po raz kolejny Antonio Lindbeack nie otrzymał szansy startu.

 

Wśród „Jaskółek” nie zawiedli Janusz Kołodziej (10) i Artiom Łaguta (9+3). Osiem oczek z bonusem wywalczył Martin Vaculik.

 

Znakomite spotkanie oglądali kibice w Częstochowie. Do „jaskini lwa” przyjechał Stelmet Falubaz Zielona Góra. W tym spotkaniu nie było faworyta. Od samego początku zawody były bardzo wyrównane a o końcowym rezultacie decydował ostatni wyścig, w którym goście zwyciężyli 1:5 i całe spotkanie zakończyło się wynikiem 42:48. Jarosław Hampel – to właśnie on poprowadził „Myszy” do zwycięstwa, zdobywając 13 punktów. 10+2 to dorobek Andreasa Jonssona. Wśród gospodarzy fenomenalne zawody zaliczył Rafał Szombierski, zdobywca 13 oczek. Fantastyczna walka tego zawodnika w każdym biegu rozgrzewała kibiców. Popularny „Szumina” atakował do ostatnich metrów ponadto robił to w bardzo widowiskowy sposób. Podobnie zresztą Rosjanie, Grigorij Łaguta (8) oraz Emil Sajfutdinow (6). Do jazdy Łaguty i Szombierskiego goście mieli sporo pretensji. Było kilka niebezpiecznych sytuacji na torze, jednak to jest żużel, i nie ma się co oszukiwać, gdyby było odwrotnie, zielonogórzanie pojechaliby tak samo. Częstochowianom zabrakło kilku punktów Rune Holty (8) i Michaela Jepsena Jensena (3+1).

 

I na koniec spotkanie w Rzeszowie. Tu miejscowa PGE Marma pokonała po równie zaciętym spotkaniu, co powyższe, skladywegla.pl Polonię Bydgoszcz 48:42. Tutaj również walka trwała do 15 gonitwy. Niestety dla bydgoszczan Greg Hancock (11+1) z Robertem Kościechą (9+1) sami meczu nie wygrają. Zabrakło punktów pozostałych zawodników. 7 Aleksandra Łoktajewa i po 6 Andersena i Buczkowskiego to trochę za mało, by myśleć o zwycięstwach na wyjazdach. Wśród miejscowych najlepiej pojechał zdobywca czternastu punktów i dwóch bonusów Rafał Okoniewski. Wtórowali mu Grzegorz Walasek (10+1), Łukasz Sówka (9+1) i Jurica Pavlic (8+1).

 

W tabeli Speedway Ekstraligi bez większych zmian. Na czele pozostał Unibax Toruń z 18 punktami. Drugie miejsce nadal zajmuje Stal Gorzów a na trzecią pozycję awansowali nasi przyjaciele z południa województwa lubuskiego. W czwórce na chwilę obecną pozostała Fogo Unia Leszno. Rzeszów, Bydgoszcz i Gniezno okupują miejsca spadkowe.

 

Wszystkie te zaległe mecze były bardzo ciekawe. Większość rozstrzygała się w ostatnich wyścigach a przecież o to w tym wszystkim chodzi. By oglądać ciekawe widowiska z niemal kompletem publiczności, czego najlepszym przykładem był mecz w Częstochowie.

Udostępnij