W kolejnej odsłonie cyklu „Czwartkowy Stalowy Wywiad” rozmawiamy z kierownikiem gorzowskiej drużyny Krzysztofem Orłem o fazie play off, dyspozycji Stali w roku 2013 oraz zmianach regulaminowych.

 

www.stalgorzow.pl: Krzysztofie, Stal ma jeszcze matematyczne szanse na awans do fazy play off. Jak nastawiacie się przed ostatnimi meczami rundy zasadniczej?

 

Krzysztof Orzeł: – Dopóki „piłka w grze” wszystko może się zdarzyć. Na pewno myślimy dalej o play off i nie załamujemy się, choć wynik w Rzeszowie nie był dla nas do końca korzystny. Został nam arcyważny mecz z Wrocławiem i jedno spotkanie w Lesznie. Pierwsze, spotkanie zadecyduje która z dwóch rywalizujących drużyn pozostaje w Ekstralidze. Natomiast mecz w Lesznie może okazać przysłowiowym „języczkiem uwagi” przy szczęśliwych dla nas rozstrzygnięciach.

 

Jak oceniasz dotychczasową postawę naszej drużyny? Skład po zdobyciu medalu znacznie się zmienił i w tym sezonie przed drużyną stawiane były nieco inne cele.

 

– Skład w porównaniu do ubiegłego roku, przynajmniej teoretycznie, faktycznie był słabszy. I na to wskazywał początek sezonu. Zanim obudziliśmy się z zimowego snu uciekło nam trochę punktów. Środek sezonu był lepszy, a końcówka rundy zasadniczej jest w naszym wykonaniu imponująca. Grzesiek Walasek powiedział mi, że gdybyśmy awansowali do czołowej czwórki bylibyśmy „czarnym koniem” ligi i każdy by się nas bał. Nasza drużyna mimo osłabienia jest silną drużyną, są to fajni chłopcy, których stać na wiele. Jesteśmy z trenerem dumni z naszych zawodników, bo mimo początkowych niepowodzeń są w stanie walczyć o wysokie cele. Udowodnili wielu ludziom, że nie jesteśmy chłopcami do bicia.

 

Co uważasz o zmianach regulaminowych, które mają wejść w życie od przyszłego sezonu?

 

– Zmiany są potrzebne, ale nie mogę pogodzić się z tym, że może nie być KSM-u. To na pewno nie wyrówna ligi, kibice też nie chcieliby oglądać meczów do 30 punktów. Uważam, że KSM powinien zostać zachowany. Tak wyrównanej ligi jak w tym roku nie było od lat. Wpływ mają na to również komisarze toru. Zmniejszenie ligi do 8 zespołów ma plusy i minusy. Wcześniej Telewizja Polska chciała 10 drużyn, teraz kolejna telewizja transmitująca mecze chce 8. Według nich w lidze mają jeździć tylko i wyłącznie najlepsi zawodnicy. Ale sport jest taki, że muszą być liderzy, średniacy i zawodnicy słabsi. To jest zespół.

 

Nie jest tak, że telewizja ma za dużo do powiedzenia w naszym światku żużlowym?

 

Wszystko rozchodzi się o gratyfikacje finansowe, które kluby otrzymują od telewizji. To coś, co przemawia do Polskiego Związku Motorowego i władz Speedway Ekstraligi. Oni chcą promować tę dyscyplinę, a telewizja zasłania się argumentem, że chce pokazywać „coś super”. I między innymi dlatego ma nie być KSM-u, bo wymusza on starty zawodników z niską średnią.  

Udostępnij