Podczas żużlowych zawodów mają wskazywać żużlowcom właściwe pole startowe i umilać kibicom pobyt na stadionie dzięki swojemu tańcowi i urodzie. Mowa oczywiście o cheerleaderkach, bez których nie wyobrażamy już sobie polskich stadionów…

 

Jakie cechy musi mieć dobra podprowadzająca, oczywiście oprócz urody? Dziewczyna, która decyduje się na bycie cheerleaderką musi być otwarta, komunikatywna i towarzyska. – Powinna umieć zachować się w każdej sytuacji. Często jesteśmy zapraszane na różnego rodzaju imprezy i prezentacje – wtedy wymaga się od nas wysokiej kultury osobistej, jak i uprzejmości. Pod taśmą wymagana jest kreatywność i spontaniczność, dużo uśmiechu i optymizmu – tłumaczy Joanna Dopierała, która dla gorzowskiej Stali pracowała w roli podprowadzającej przez kilka lat.

 

Zalety pracy to przede wszystkim możliwość oglądania całego widowiska z bliska, jak również od kuchni”. – Dokładnie widzimy w jaki sposób do meczu przygotowują się zawodnicy i ich ekipy. To również okazja do zapoznania się z nimi – tłumaczy Joanna. O flircie między zawodnikiem a podprowadzającą nie ma jednak mowy: – Rzadko zdarza się, że zawodnicy utrzymują z nami kontakt wzrokowy, raczej skupiają się na starcie. Jeśli już dochodzi do takiej sytuacji, to może tylko dlatego, żeby sprawdzić czy na pewno stoi na odpowiednim torze.

 

Związanie się ze Stalą Gorzów to nie tylko praca jako podprowadzająca, ale również jako hostessa. – W roli hostess brałyśmy np. udział przy pokazie nowego samochodu w jednym z partnerskich salonów, promowałyśmy też Stal podczas Drużynowych Mistrzostw Świata w Bydgoszczy. To bardzo fajna praca – przekonuje Klaudia Sozańska.

 

W klubie od 2014 roku pracuje Jagoda Szymczak. Jak mówi, rola podprowadzającej to dla niej czysta przyjemność: – Jestem fanką Stali Gorzów, dzięki swojej pracy mogę odbierać te wszystkie emocje od wewnątrz.

 

A co w pracy cheerleaderki sprawia najwięcej trudności? – Najtrudniejsza część tej pracy to taniec. Wszystkim się wydaje, że to zwykłe kręcenie tyłkiem, ale chodzenie w trzynastocentymetrowych szpilkach po tych dziurach wbrew pozorom nie jest łatwe – kończy Jagoda.

Udostępnij