To już trzecia odsłonanaszego cyklu, przedstawiającego wspomnienia i porównanie jednej z najważniejszych imprez żużlowych w Gorzowie. Tym razem zapytaliśmy, jak odbierał podczas swojej kariery, a jak wyglądają teraz derby lubuskie, jednego z najlepszych wychowanków Stali w historii – Zenona Plecha.

 

– To od lat były mecze, które kojarzyły się z doskonałym widowiskiem, zacięciem ze strony obu klubów. Od zawsze też był to mecz podwyższonego ryzyka, więc wymagało się od zawodników, by wypadli dobrze, a przynajmniej ja tak to odbierałem – powiedział były reprezentant Stali, zapytany o to, co kojarzy mu się z hasłem „derby lubuskie”, Zenon Plech.

 

Jeżdżący w brawach Stali Gorzów w latach 1970-1976 zawodnik należał do najlepszych wychowanków w historii klubu znad Warty, mimo stosunkowo krótkiego okresu, w jakim prezentował się w żółto-niebieskim plastronie. W derbach na stadionie przy Śląskiej brał zaś udział zaledwie trzykrotnie, jednak każdy z występów kończył z wynikiem oscylującym przy komplecie punktów. – Z tego co pamiętam zawsze udawało się dobrze wypaść, bo gdyby nie upadek czy defekt, przywoziłbym same komplety, nie przegrałem z rywalami żadnego biegu – wspomniał z uśmiechem.

 

Derby okiem zawodnika według Zenona Plecha, zupełnie nie różnią się teraz, niż gdy to Plech miał okazję posmakować tych wyjątkowych zawodów. – Zawsze podczas derbów było gorąco. Czy się jechało do Zielonej Góry, czy mecz był w Gorzowie, to od razu oznaczało emocje. Dużo policji się kręciło, nam też bardziej jakoś zależało, różnie bywało z podejściem kibiców… Ciekawie zawsze było – stwierdził. – Atmosfera na trybunach nie różni się mocno  – dodał.

 

Pierwszą okazje do startów w derbach Plech miał w 1972 roku, czego sam stwierdził, że dobrze nie pamięta. Ten rok był jednak dla żużlowca znad Warty wyjątkowym: – 1972 rok to był mój rok, miałem wtedy wspaniałą formę, bardzo dobrze wspominam cały sezon. Zdobyłem wtedy przecież pierwsze mistrzostwo Polski, zdobyłem pierwszy, brązowy medal w Drużynowych Mistrzostwach Świata w Olching w Niemczech. Czułem się znakomicie na torze, na motocyklu i to też przełożyłem na mecz z Falubazem – powiedział ówczesny zdobywca 9 „oczek”, po upadku w ostatnim, czwartym swoim starcie.

 

Pierwszy czysty komplet zaś był rok później, a ostatni występ w derbach w Gorzowie Plech zakończył ponownie z dziewięcioma punktami i defektem motocykla na koncie. Przez te trzy lata gorzowianie wygrywali z przyjezdną ekipą. Czy te zwycięstwa na tle innych sukcesów smakowały jakoś szczególnie? – Byliśmy młodą, ambitną drużyną – Boguś Nowak, Rysiu Fabiszewski, Marek Towalski – same młode wtedy chłopaki. Chodziło głównie o to, żeby wygrywać co się da, a z Falubazem to był kolejny mecz do wygrania, pokazanie swojej wyższości na torze. Staraliśmy się jeździć jak najlepiej, wychodziło nam to i było wspaniale – powiedział.

 

Kolejne lata „Szybki Zenon” spędził już w barwach Wybrzeża Gdańsk, jednak teraz z radością powraca na Stadion im. Edwarda Jancarza. Najczęściej podczas derbów gościł jednak na gorzowskim obiekcie będąc ekspertem telewizyjnym. Jak teraz derby wyglądają dla niego – byłego zawodnika? – Dla mnie oczywiście się różnią, bo jako zawodnik zupełnie inaczej odbierałem tę atmosferę, starałem się jak najwięcej punktów przywozić dla Stali.

Udostępnij